Z CYKLU
Sekrety żywienia
oparte na naukach medycznych
CZĘŚĆ 4
* * *
„Faktor X”—
drugi kluczowy
składnik
najzdrowszego
sposobu żywienia
Numer 11 • marzec 2015
Łukasz D. King
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-2-
Prezentowane treści mają charakter
informacyjno-edukacyjny
Wszelkie informacje na tematy prezentowane w niniejszym biuletynie od-
zwierciedlają wiedzę i poglądy autora, a więc NIE stanowią fachowej porady
lekarskiej lub innego stosownego specjalisty.
Pomimo dołożenia wszelkich starań, aby informacje były wiarygodne
i sprawdzalne, nie ma gwarancji, że zadziałają tak samo u każdej osoby. Efek-
ty mogą się różnić.
Autor publikacji nie bierze odpowiedzialności, pośredniej ani bezpo-
średniej, za sposób wykorzystania i interpretowania zawartych tu informacji.
Za podjęcie jakichkolwiek działań i skutków z tego wynikających odpo-
wiedzialna jest wyłącznie osoba je podejmująca.
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-3-
BIULETYN
ZDROWIA
Lekcje o tym,
jak być zdrowym
i wieść lepsze życie
pod redakcją reportera
Łukasza D. Kinga
« lukasz.king@mapazdrowia.pl »
Drogi przyjacielu i subskrybencie:
Sprzedawca mówi: „Jakie mięso Pani zmielić? Polecamy dziś wieprzowe, jest
w promocji”. Na co kobieta: „Nie, nie, wieprzowe za tłuste, znów mi pójdzie
w boki” — po czym klepie się w pulchne biodra i zaczyna śmiać.
Oto i serce problemu. Ludzie usiłują się żywić zdrowo, lecz nie wiedzą,
co to znaczy ‘zdrowo’. Skutkiem czego — podejmują decyzje pod płaszczy-
kiem niewiedzy. Takie decyzje są złe. Na talerzu ląduje nie to, co powinno.
Widzisz, szanowny Czytelniku, odnosząc się do powyższego przykładu,
trzeba rozróżniać tłuszcz pokarmowy (to, co jesz) od tkanki tłuszczowej (to,
jak wyglądasz). Kobieta kupująca mięso wybrała indycze — zdaje się naj-
chudsze mięso ze wszystkich. Tylko że kierowało nią, tak jak milionami ludzi
na świecie, pewne błędne przekonanie. Brzmi: „Jeśli będę jadł tłuste, przytyję.
Dlatego muszę jeść jak najmniej tłuszczu”. Tymczasem, niespodzianka: jedze-
nie tłustych potraw — mięsa, jaj, serów, czegokolwiek — nie sprawi, że nagle
człowiek przytyje. Aby przytyć od tłuszczu, trzeba spełnić dwa warunki. Po
pierwsze, trzeba jeść tego tłuszczu dużo. A po drugie, jednocześnie równie
dużo trzeba jeść węglowodanów. Wówczas tłuszcz pójdzie w boki. Dzieje się
tak z prostej przyczyny, choć większość ludzi jej nie zna. Otóż jeśli organizm
ma do wyboru tyle samo węglowodanów, co tłuszczów, z kilku powodów
wybierze najpierw i w większości węglowodany. Natomiast jeśli się zjada
tłuszcze kosztem węglowodanów (czyli ogranicza się je), wówczas dzieją się
piękne rzeczy. Zamiast z węglowodanów, większość tkanek organizmu za-
czyna czerpać energię z tłuszczów — które są źródłem energii dużo lepszej
niż węglowodany, co wyjaśniłem w poprzednim numerze. Lecz nie tylko zy-
skujemy lepsze źródło energii. Cofa się także wiele bolączek, na przykład
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-4-
zmęczenie po posiłku, oporność na insulinę, znikają stany zapalne, nie rośnie
cholesterol i inne. Lecz ponownie, jeśli zjada się dużo węglowodanów i na to
dołoży sporo tłuszczów nasyconych, wówczas te tłuszcze organizm jest zmu-
szony odpowiednio przetworzyć i odłożyć w tkance tłuszczowej. A ponieważ
tak żywi się większość ludzi, tłuszcze okryto złą sławą. Dlatego wokół po-
karmowych źródeł tłuszczów, na przykład tłustych serów, tłustych mięs, tłu-
stych jaj, smalcu, masła śmietankowego, krąży wiele błędnych przekonań;
przekonań zrodzonych z niedoboru rzetelnej wiedzy i nadmiaru wiedzy
błędnej lub niepełnej. Niniejszy numer ma za zadanie to zmienić. Po jego
przeczytaniu będziesz umiał mądrzej, bo bardziej świadomie, układać swój
jadłospis. Tłuszcz jest bowiem ważnym składnikiem jadłospisu dla zdrowia
człowieka i zdecydowanie nie wolno go wykluczać.
Zanim jednak zaczniemy, na moment odejdźmy od tematu tłuszczów.
Poprzednie numery o żywieniu wywołały trochę poruszenia — w postaci za-
chwytu, ale też wątpliwości. Pytania, jakie od Czytelników dostaję, są istotne,
tak więc należy na nie odpowiedzieć, co pozwolę sobie teraz uczynić.
Jarosław pisze: „Łukaszu, cenię sobie Twoją wiedzę i nie chciał-
bym jej podważać, ale na ile jesteś pewien, że produkty zwierzęce,
takie jak mięso czy jaja, sery i inne, nie powodują utraty wapnia
z kości? Pytam o to, ponieważ już enty raz spotykam się z informa-
cją przeciwną: że to właśnie te produkty utrudniają przyswajanie
wapnia, a najlepiej wapń wchłania się z produktów roślinnych”.
Odpowiadam: aby dobrze wchłaniać wapń — i czerpać korzyści z tego
płynące, np. mieć dobrze zwapnione kości, skuteczne trawienie, dobrze pra-
cujące serce, mocne mięśnie — trzeba mieć w jadłospisie białka pochodzenia
zwierzęcego, koniec i kropka. Jeśli nie mięso, bo ktoś jest wegetarianinem, nie
ma kłopotu. Wtedy koniecznie ryby, jaja, sery, gęste śmietany i wszelkie inne
produkty pochodzenia zwierzęcego poza mlekiem (człowiek nie powinien pić
mleka krowiego — ani surowego, ani pasteryzowanego, ani UHT). To pewne,
jak to, że woda jest mokra, a świnka ma ogonek. Przejrzałem prawie wszyst-
kie podręczniki naukowe pod tym kątem, a mam ich czterdzieści osiem.
Z kilku przytoczę fragmenty o wchłanianiu wapnia z produktów spożyw-
czych. Na tej wiedzy można polegać jak na Zawiszy, jest bowiem oparta na
faktach, to znaczy na tym, jak działa ludzki organizm.
„Dieta bogata w białko [zwierzęce] sprzyja wchłanianiu wapnia.
Z kolei jeśli w posiłku jest mało białka, znacznie mniej wapnia zo-
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-5-
staje wchłonięte”. [M.N. Chatterjea, R. Shinde, Textbook of Medical
Biochemistry, wyd. 8, s. 613]
„Wchłanianie wapnia jest ułatwione dzięki obecności białka [zwie-
rzęcego, ponieważ białko zwierzęce nie zawiera czynników hamują-
cych wchłanianie wapnia, o których w dalszej części numeru]”.
[W.F. Ganong, Fizjologia, wyd. 1, s. 462]
„Aminokwasy z białek, szczególnie lizyna [jej najlepsze źródło to
kurze jaja] i arginina [jej najlepsze źródło to także produkty zwierzę-
ce], sprzyjają wchłanianiu wapnia z pożywienia”. [D.M. Vasudevan
i in., Textbook of Biochemistry for Medical Students, wyd. 7, s. 485]
Dobrze, tylko czemu źródła białka pochodzenia zwierzęcego sprzyjają
wchłanianiu wapnia, a nadmiar pokarmów pochodzenia roślinnego je hamu-
je? Proste. Winne są szczawiany i fityniany najobficiej obecne w pokarmach
roślinnych. Oczywiście w umiarkowanej ilości nie sprawiają kłopotu i trzeba
je jeść, sam też jem. Są bowiem bogatym źródłem potasu, którego bardzo po-
trzeba. Lecz jeśli się przesadza w ich spożyciu, np. przy stosowaniu diet mo-
noskładnikowych — rodzaju witarianizm czy weganizm – ustrój nie nadąża
z usuwaniem szczawianów. W ciągu lat gromadzą się one w zakamarkach
ciała, przez co skutkiem może być wiele problemów ze zdrowiem, na przy-
kład: bóle stawów . . . piekący ból przy oddawaniu moczu . . . różnego rodzaju
kłopoty z układem pokarmowym . . . kamienie nerkowe . . . albo właśnie ni-
ska gęstość kości ze względu na utrudnione wchłanianie wapnia:
„Najsilniejszym czynnikiem hamującym wchłanianie wapnia jest
kwas szczawiowy [szczawiany]. Tworzy on z wapniem wyjątkowo
nierozpuszczalne sole, przez co wchłanianie wapnia jest znacząco
ograniczone. (…) Innym czynnikiem hamującym wchłanianie wap-
nia z pożywienia jest kwas fitynowy [fityniany]”. [C.M. Weaver,
R.P. Heaney, Calcium in Human Health, Human Press Inc. 2006,
s. 135]
„Zwiększone spożycie kwasu szczawiowego może czasem być
przyczyną niedoboru wapnia w ustroju, gdyż kwas ten tworzy z jo-
nami wapnia nierozpuszczalny szczawian wapnia. (…) W świetle je-
lita kwas fitynowy, zawarty w pokarmach zbożowych, wiąże wapń,
przez co utrudnia jego wchłanianie. Inne składniki, jak np. cynk,
również ulegają chelacji przez fityniany. Stanowi to istotny problem
dla ludzi spożywających duże ilości przaśnych produktów, wyrabia-
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-6-
nych z pełnych ziaren pszenicy”. [R.K. Murray, D.K. Granner,
V.W. Rodwell, Biochemia Harpera, wyd. 6, s. 582-583]
„Czynnikami najbardziej hamującymi wchłanianie wapnia jest kwas
fitynowy i szczawianowy [oba najobficiej występują w pokarmach
roślinnych]”. [D.M. Vasudevan i in., Textbook of Biochemistry for
Medical Students, wyd. 7, s. 485]
Jak widać, nie tylko wchłanianie wapnia może być zahamowane w ży-
wieniu bogatym w szczawiany i fityniany:
„Czynniki, które hamują wchłanianie żelaza, obejmują spożycie po-
karmów, które zawierają substancje wiążące (fityniany) i szczawia-
ny. Sprawiają one, że żelazo w pokarmach pochodzenia roślinnego
nie daje się oddzielić [skutkiem czego nie jest osiągalne dla przewo-
du pokarmowego]”. [M. Grodner, S.L. Roth, B.C. Walkingshaw,
Nutritional Foundations and Clinical Applications, A Nursing Ap-
proach, wyd. 5 s. 171]
Ta sama książka na stronie 463 podaje:
„Aby uniknąć wystąpienia kamieni nerkowych: (…) ogranicz spo-
życie pokarmów bogatych w szczawiany”.
Ponadto, na stronie 386 odkrywamy, że:
„Pokarmy bogate w fityniany i szczawiany zmniejszają biodostęp-
ność niektórych witamin i minerałów, to jest wapnia, miedzi, selenu,
cynku, żelaza i magnezu. Jednak niedobory są mało prawdopodob-
ne, jeśli urozmaicimy jadłospis w różne pokarmy [innymi słowy: nie
przejdziemy na dietę monoskładnikową rodzaju witarianizm czy
weganizm!]”.
Pokarmy najobfitsze w szczawiany (one bardziej hamują wchłanianie
wapnia i innych ważnych minerałów niż fityniany) przedstawiają się następu-
jąco. W jednej porcji (którą ująłem w nawias) znajduje się 10 do 520 mg
szczawianów, a to dość dużo, jeśli takie pokarmy są stałą częścią żywienia,
w którym nie ma produktów pochodzenia zwierzęcego. WARZYWA, ZIE-
LENINA: szczaw (50 g), burak (50 g), por (60 g), szpinak (30 g), słodki ziem-
niak (120 g), botwinka (20 g), kapusta włoska (30 g), seler (60 g), fasola (70 g),
cykoria (90 g), brukiew (85 g). OWOCE: figa (100 g), agrest (75 g), rabarbar
(120 g), jeżyny (70 g), czarna porzeczka (55 g), jagody (70 g), winogrono (80 g),
kiwi (75 g), maliny (60 g). ROŚLINY STRĄCZKOWE, ORZECHY, NASIONA:
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-7-
migdały (15 g), orzechy laskowe (30 g), orzechy nerkowca (30 g), soczewica
(85 g), orzeszki ziemne (35 g), pistacje (50 g), nasiona sezamu (1 łyżeczka).
ZIARNA ZBÓŻ, SKROBIA: płatki śniadaniowe (30 g), pieczywo chrupkie
pszenne lub żytnie (100 g), kiełki pszenicy (1 łyżka), pełnoziarnista mąka
pszenna (60 g).
Krótko rzecz ujmując, najwięcej szczawianów dostarczają produkty ro-
ślinne, najmniej lub zero — produkty pochodzenia zwierzęcego. Oczywiście
nie znaczy to, powtarzam, że nagle musimy przestać spożywać produkty
z zawartością szczawianów. Zupełnie nie o to chodzi. Z umiarkowaną ilością
szczawianów z pożywienia organizm sobie radzi. Kłopot stanowi dopiero
ciągła i duża podaż, między innymi też dlatego, że powstają one w organi-
zmie. Więc to, do czego zmierzam, to że żywienie pozbawione produktów
pochodzenia zwierzęcego zwyczajnie nie ma uzasadnienia — żadnego. One
muszą być, aby nie przedobrzyć z produktami roślinnymi. A niestety często
wymiotuje się na nas tysiącem argumentów o zaletach witarianizmu i wega-
nizmu czy też odmiany wegetarianizmu z wykluczeniem produktów niebę-
dących mięsem, na przykład jaj i serów. Lecz pamiętać trzeba, że to wszystko
są koszałki-opałki. Raz jeszcze: jadłospis, który ma prowadzić do zdrowia,
musi zawierać produkty pochodzenia zwierzęcego. Z powodów powyższych
to pierwsza rzecz, a druga: ponieważ są one jedynym pełnowartościowym
źródłem białka. Prawie wszystkie źródła roślinne pokarmów są niepełnowar-
tościowe. A jeśli mają wszystkie aminokwasy, to zawsze w skrajnie nieko-
rzystnej proporcji (jednego aminokwasu może być 50 razy mniej w stosunku
do innych, a to oznacza, że takie białko nie będzie w pełni wykorzystane do
syntezy białek ustrojowych; ulegnie po prostu deaminacji i np. spaleniu). Peł-
nowartościowe białko — pochodzenia zwierzęcego — jest niezbędne, jak wy-
jaśniłem w poprzednim numerze. Usuwać je, to wyrzucać diamenty do
śmieci. W codziennym życiu spotykam wiele dowodów na to, że szkodliwe
dla zdrowia jest żywienie bez produktów pochodzenia zwierzęcego (znów,
nie chodzi o mięso, bo bez mięsa można się obyć, jeśli nie wykreślimy pro-
duktów takich jak jaja, sery, ryby i inne). Ale także czytelnicy zasypują mnie
przykładami z życia wziętymi, jak choćby ostatnio Barbara, stała czytelniczka:
„Łukaszu, nie mogę się powstrzymać, by nie napisać o pewnym
młodym mężczyźnie, który na jakimś blogu właśnie opisywał swój
przypadek przejścia na dietę witariańską. Był biegaczem i po półtora
roku takiej diety złamał sobie stopę... Badający go lekarz był w szo-
ku, bo 24 letni facet miał osteoporozę. Ten mężczyzna opisywał
swoje załamanie i tam właśnie wyraził swój pogląd, że ta jego dieta
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-8-
to chyba była pomyłka. A jadał ful zielonych pokarmów, z których
organizm miał pobierać ful wapnia i magnezu. U Marleny na blogu
też znalazłam komentarz dwójki osób żywiących się zieleniną, że
ich wyniki wapnia i magnezu były poniżej normy… Dzięki, że mo-
gę czytać Twoje Dzienniki
1
. Jestem już z Tobą… rok. Przeglądając
420 stron, które przysłałeś, stwierdziłam, że te wszystkie Twoje
opowieści niesamowicie siedzą mi w głowie”. [Barbara, z osobi-
stych lisów, z dn. 17 lutego 2015]
Z tych i innych powodów — nie rozumiem hymnów uwielbienia pisa-
nych na rzecz witarianizmu, weganizmu, czy po prostu unikania produktów
pochodzenia zwierzęcego. Ponownie, bez mięsa można się obyć, wówczas po
prostu musimy jeść dostatecznie dużo innych produktów pochodzenia zwie-
rzęcego, aby zaopatrzyć organizm w co najmniej 0,8 grama białka na kilogram
masy ciała. Inaczej kręcimy na siebie bicz.
A, Barbara wspomina o 420 stronach. Chodzi o nową książkę elektro-
niczną — całkowicie bezpłatną — którą stworzyłem dla swoich Czytelników.
Książkę można ściągnąć na komputer — za darmo, bez żadnych zobowiązań.
Wystarczy wpisać ten adres do przeglądarki internetowej, a rozpocznie się
ściąganie:
www.BiuletynZdrowia.pl/ksiazka
Książka ma 420 stron, ma już pozytywne recenzje, więc zachęcam do
ściągania. Oraz . . . rozsyłania! Książkę można wysłać drogą poczty elektro-
nicznej — jako załącznik do wiadomości. Można rozsyłać do rodziny, do
przyjaciół, do znajomych, umieszczać w Internecie, a nawet sprzedawać —
jeżeli ktoś ma taką ochotę.
Zygmunt pisze: „Co Pan sądzi o diecie Alleluja?”
Odpowiadam: brzmi ciekawie, aż chce się poczytać. Bo Biblia i te spra-
wy, prawda? Dieta ma jednak dwie poważne wady. Po pierwsze, brakuje jej
podstaw naukowych. Na przykład dlaczego ktoś miałby nie jeść jaj — najlep-
szego, najbardziej odżywczego pokarmu świata, z najlepszym białkiem, bo
kompletnym i doskonale przyswajalnym? Brak pokarmów pochodzenia
zwierzęcego to recepta na niedobór wapnia (nie tyle przez braki ilościowe, co
raczej słabe wchłanianie z powodu nadmiaru szczawianów!) . . . niedobór
wartościowych białek, w sprawie których każda książka nauk medycznych
1
www.BiuletynZdrowia.pl/dziennik
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-9-
wyjaśnia, że są one kluczowe do zachowania zdrowia — inaczej np. osłabnie
odporność (bo odporność zależy od białek właśnie) i człowiek będzie częściej
łapał zakażenia . . . po latach z pewnością wykształci się niedobór witaminy
B
12
z poważnymi tego skutkami . . . na dłuższą metę dojdzie także do niedo-
boru żelaza, a to sprawi, że ubędzie nam krwi (hemoglobiny), co skutkuje
niedotlenieniem, a to lawiną innych przypadłości . . . i tak dalej. Druga po-
ważna wada diety Alleluja? Brak wiarygodności. Biblia bowiem nie zabrania
mięsa, a już szczególnie wszelkich pokarmów pochodzenia zwierzęcego. Bóg
przemówił do Noego słowami: „Wszystko, co się rusza i żyje, niech wam słu-
ży za pokarm; tak jak zielone jarzyny, daję wam wszystko. Lecz nie będziecie
jedli mięsa z duszą jego, to jest z krwią jego”. [1 Moj. 9,3-4 BW; por.: 1 Rdz.
9,3-4 BT]. Zatem pastor George Malkmus, twórca diety Alleluja, jakby to po-
wiedzieć, minął się z powołaniem, kiedy chodzi o żywienie. Po sprawdzeniu
wielu, wielu różnych diet, uważam, że żadna nie jest bez wad. Moje osobiste
podejście jest takie, aby poznać naukowe podstawy żywienia, i wtedy dopiero
układać jadłospis. W poprzednich dwóch numerach poznałeś podstawową
wiedzą o węglowodanach i białkach, w tym numerze poznasz podstawową
wiedzę o tłuszczach. A w kolejnym wyciągniemy na podstawie tej wiedzy
praktyczne wnioski. Pomogą one namalować obraz tego, jak współczesny
człowiek powinien się żywić.
Iwona pisze: „Panie Łukaszu, pisał Pan, że jeśli nie jest się głod-
nym rano, to śniadanie można pominąć. Ale obiegowa opinia jest
inna. Prawie każdy twierdzi, że śniadanie zapewnia normalny po-
ziom glukozy we krwi, dzięki czemu daje energię, lepszy nastrój
i w ogóle. Bez śniadania tej glukozy brakuje i zaczynają się kłopoty.
Co na to te Pańskie mądre książki naukowe?”
Odpowiadam: tu i anioł by zaklął. Twierdzić, że bez śniadania poziom
cukru we krwi spadnie poniżej normy, to łamać ósme przykazanie. Zajrzyjmy
do źródła prawdy o człowieku, czyli biochemii medycznej:
„Nawet podczas długiej głodówki, poziom glukozy we krwi nie spa-
da znacząco. Po pięciu do sześciu tygodniach postu, poziom glukozy
[cukru] we krwi maleje tylko do około 65 mg/dL”. [M. Lieberman,
A.D. Marks, Basic Medical Biochemistry, A Clinical Approach,
wyd. 4, s. 571]
Na tej samej stronie czytamy, że po dwunastogodzinnej głodówce (czyli
właściwie rano, jak się budzimy), poziom glukozy wynosi 80 mg/dL. A po
trzech dniach niejedzenia . . . spada ledwie do 70 mg/dL — wartości, która
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-10-
w czasie głodówki jest wartością mieszczącą się w normie. Tylko dlaczego,
mimo niejedzenia, poziom glukozy zostaje w normie? Dlatego, bo przez 12
godzin od niejedzenia organizm czerpie zapasy glukozy, które sobie wcze-
śniej zgromadził w postaci glikogenu! Natomiast jeśli nie jemy nic przez ko-
lejne godziny (12 w górę), to oprócz zużywania pozostałych zapasów
glikogenu, organizm włącza tak zwaną glukoneogenezę. W jej procesie, pro-
sto tłumacząc, organizm zaczyna wytwarzać glukozę z dwóch innych źródeł.
Pierwszym źródłem są dostępne aminokwasy (które organizm codziennie na-
turalnie degraduje w ilości kilkudziesięciu gramów na dobę). Drugim źró-
dłem, z którego organizm wytwarza glukozę i pobiera energię podczas
lekkiego postu (jakim jest np. pominięcie śniadania) jest . . . tłuszcz! — najob-
fitszy zapas energii w ciele. Tak, chodzi o ten tłuszcz, co jest w bokach, na
podbródku, w udach i innych miejscach, gdzie się go nie chce. I zobacz, co się
dzieje, jeśli raz po raz pominie się śniadanie. Otóż tkanka tłuszczowa, w pro-
cesie lipolizy, zaczyna uwalniać glicerol i kwasy tłuszczowe ze zgromadzo-
nych trójglicerydów (tłuszczu). Glicerol wcześniej ufosforylowany
przekształcany jest na glukozę, tak by zawsze utrzymać jej poziom w normie,
a kwasy tłuszczowe zostają zużyte przez większość tkanek na energię.
Dlatego jeśli pominiesz śniadanie, albo zrobi to Twoje dziecko, nie ma
powodów do obaw. Jeśli już, nawet można się cieszyć. Bowiem „głodówka”
(świadomie wziąłem w cudzysłów) w formie pomijania śniadania zaprowa-
dza wyłącznie korzystne zmiany w procesach metabolicznych, to znaczy —
część zapasu glikogenu zostaje zużyta (po to jest ten glikogen), pozostałe za-
potrzebowanie na energię pokrywa tkanka tłuszczowa. Zatem, drodzy rodzi-
ce, nie ma powodu do obaw, jeśli dziecko mówi, że nie jest głodne po
przebudzeniu i idzie do szkoły z pustym żołądkiem. Spokojnie, żołądek może
i jest pusty. Ale organizm — nie głoduje! Glukoza — nie spadnie. Tłuszczu —
ciut ubędzie, a przynajmniej nie przybędzie. Trzeba pamiętać, że od czasu do
czasu dobrze jest zaczerpnąć energii z tkanki tłuszczowej (czy to mini postem
poprzez pominięcie śniadania, czy też ograniczeniem zjadanych dziennie wę-
glowodanów). Pragnę też uspokoić: pominięcie śniadania nie spowoduje, że
organizm zacznie pobierać energię z własnych mięśni. Aby do tego doszło,
potrzeba czasu — co najmniej kilku dni głodowania. Nikt przy zdrowych
zmysłach nie stosuje dziś regularnie tak długich głodówek. Jak wyjaśniłem
w poprzednim numerze, nim organizm zacznie niszczyć własne mięśnie, naj-
pierw wyczerpie zapas tłuszczu i przetworzy go na energię. W końcu główną
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-11-
rolą tkanki tłuszczowej jest właśnie gromadzić trójglicerydy (tłuszcz) po to, by
można z nich było czerpać energię, kiedy będzie to konieczne
2
.
Mobilizacja zapasów tłuszczowych to tylko jedna z wielu korzyści nieje-
dzenia zaraz po przebudzeniu. Nie czas i pora na omówienie ich wszystkich.
Zapewniam jednak: żadna glukoza nie spadnie, nic złego się nie stanie. Jeśli
już, można tylko skorzystać na pominięciu od czasu do czasu śniadania. Or-
ganizm bowiem włącza tryb spokojnego spalania tłuszczu. Daje to pewną lo-
giczną korzyść: skoro na co dzień organizm gromadzi energię w tkance
tłuszczowej, to przełączenie się w tryb jej spalania zapewni człowiekowi ele-
gancką sylwetkę. Czyż nie miło o tym wiedzieć? O tym, że krótkotrwały post
przełącza organizm w tryb spalania tłuszczu? Główne wyjaśnienie tego od
strony biochemii jest proste. Jeżeli spada poziom glukozy we krwi, podnosi
się poziom glukagonu. A ten działa jak przełącznik — wyłącza gromadzenie
energii w wątrobie i tkance tłuszczowej, a włącza jej „pobór” — czyli, znów,
uwalnianie z zapasów wątrobowych i tłuszczowych.
Andrzej pisze: „Zachęcony pana artykułem z Dziennika interne-
towego
3
, zacząłem jeść więcej jaj i ogólnie białka w postaci serów
i innych produktów pochodzenia zwierzęcego. Ale mam wrażenie,
że od tego czasu jakby czuję się gorzej, nie potrafię dokładnie tego
opisać. Czy to możliwe, że moje ciało odrzuca jajka i inne białka
zwierzęce?”
Odpowiadam: właśnie, Andrzej poruszył wielki temat: trawienie białek.
Wielu ma z tym kłopot, i to poważny. Temat zamierzałem opisać w następ-
nym numerze, to jest dwunastym, kwiecień 2015. Lecz nie ma co zwlekać,
czas zająć się nim teraz.
Wyobraź sobie pilota samolotu pasażerskiego. Czy porwie maszynę
w niebo, jeśli podejrzewa, że z silnikiem jest jakiś problem? Problem, przez
który może dojść do wypadku w przestworzach? I narazić życie załogi na nie
powiem co? Nigdy. Pilot wpierw sprawdza, czy wszystko działa jak w szwaj-
carskim zegarku, i dopiero potem podchodzi do startu. Gdy zasiadasz do po-
siłku bogatego w białko, musisz zachować się jak pilot samolotu. To znaczy —
upewnić się, że wszystko działa sprawnie . . . w żołądku. Ściślej: nim za-
czniesz jeść, musisz się upewnić, że Twój żołądek jest wystarczająco zakwa-
szony sokami trawiennymi. To znaczy: pH w żołądku musi być bardzo,
2
A.C. Guyton, J.E. Hall, Textbook of Medical Physiology, wyd. 12, s. 821
3
www.BiuletynZdrowia.pl/dziennik
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-12-
bardzo niskie. Tak niskie, że gdyby włożyć tam dłoń, wyjęłoby się same kości.
Natomiast jeśli pH jest wysokie, to bałbym się cokolwiek zjadać, szczególnie
białkowego. A to dlatego, że zbyt wysokie pH żołądka jest kolebką chorób
i bolączek. Jeśli brakuje w nim dostatecznej ilości soków trawiennych, niemal
każdy posiłek bogaty w białko nie będzie dokładnie strawiony. Więc składni-
ki odżywcze, które w sobie ma, nie będą wchłonięte. Więc będziesz niedoży-
wiony. Więc, ups, będziesz chory. Jak nie teraz, to za rok, dwa, dziesięć.
Organizm jest wytrzymały, zniesie wiele. Ale do czasu.
Teraz, jak poznać, czy ma się niedobór soków trawiennych w żołądku?
I zbyt wysokie pH? Na dwa sposoby. Pierwszy: poprzez następujące objawy.
Mdłości . . . ciężkość . . . niestrawność . . . zgaga . . . REFLUKS! (tak, refluks jest
objawem niedokwaszonego żołądka, nie jego nadkwasoty, lecz to temat na
osobny numer) . . . wzdęcia . . . odbijanie (bekanie, co by nie było wątpliwości)
. . . gazy . . . odraza do produktów zwierzęcych (które wymagają bardzo ni-
skiego pH) . . . a nawet okiem widoczne niestrawione resztki pokarmu w stol-
cu. Kogo męczą te dolegliwości, przykro mi, ten ma problem z wydzielaniem
soków trawiennych. Żołądek źle trawi i trzeba podjąć działania, o których za
chwilę. Zanim podejmiesz działania, sprawdźmy drugim sposobem, czy rze-
czywiście problem z trawieniem pokarmowych źródeł białka wywodzi się
z niedoboru soków trawiennych.
A więc do drugiego sposobu sprawdzającego ilość soków trawiennych
będziesz potrzebować sody oczyszczonej. Test z sodą oczyszczoną daje dość
dokładne wyniki. Uważam, że każdy powinien go zrobić — jutro rano. Otóż
jutro rano, po przebudzeniu, weź szklankę wody. Wsyp do niej pół łyżeczki
sody oczyszczonej. Zwykłej sody oczyszczonej, jaką kupuje się w sklepie
w saszetkach. Następnie do szklanki wlej 1/3 wody. I dokładnie wymieszaj,
aż się soda rozpuści. Ważne, aby soda była dokładnie rozpuszczona, także
mieszaj, mieszaj, mieszaj. Teraz po prostu wypij i obserwuj swoje ciało. Jeśli
odbije się w ciągu 60 sekund, brawo, Twój żołądek jest dostatecznie zakwa-
szony i posiłek, który zjesz, będzie dobrze strawiony. Jeśli odbije się w ciągu
120 sekund, już nieco gorzej, ale wciąż dobrze. Jeśli odbije się po ponad 180
sekundach, trzeba stanowczo podjąć działania — pobudzić wydzielanie so-
ków trawiennych. Jeśli w ogóle się nie odbije, katastrofa. Soda nie reaguje
z kwasem . . . bo go tam nie ma, choć być powinien. Świadczy to o bezna-
dziejnym trawieniu. Żołądek jest po prostu nie zdolny do trawienia! Zachę-
cam zrobić ten test jutro rano i przekonać się, jak jest naprawdę. Tylko
dlaczego rano? Czy przypadkiem rano, po kilkugodzinnym śnie, żołądek nie
jest opróżniony ze wszelkich soków trawiennych? Otóż nie:
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-13-
„Niepobudzone wydzielanie soku trawiennego [przez posiłek]
u zdrowych ludzi odbywa się w dobowej częstotliwości, która osiąga
poziom szczytowy między godziną 22.00 a 2.00”. [A.Y. Avidan,
T.J. Barkoukis, Review of Sleep Medicine, wyd. 3, s. 355]
Z tej i innych książek o fizjologii człowieka wynika jasno, że kiedy zdro-
wy człowiek wstaje, w jego żołądku obecny jest kwas solny, niezwykle istotny
szczególnie dla dobrego trawienia produktów bogatych w białko, tak zwie-
rzęce, jak i roślinne. Dlatego też poranny test z sodą oczyszczoną rozpuszczo-
ną w filiżance wody daje dość dokładny wynik, choć oczywiście pewniejsze
byłoby rzetelne badanie diagnostyczne w tym kierunku. Ale w większości
przypadków, jeśli jest kwas solny (a być powinien), roztwór sody oczyszczo-
nej szybko wejdzie z nim w reakcję, co poskutkuje beknięciem. Aby upewnić
się co do wyniku, test można powtórzyć jeszcze przez kolejne dwa dni. Jeśli
za każdym razem nie będzie beknięcia, mamy czarne na białym, że warto
umówić się na badanie, aby sprawdzić, czy przypadkiem nie ma głębszych
zmian chorobowych w układzie pokarmowym. Pamiętać bowiem należy, że
niedobór kwasu solnego nie oznacza tylko pogorszonego trawienia. Oznacza
też inne kłopoty. Jednym z większych zdaje się być przyspieszone namnaża-
nie bakterii, na przykład przerost grzyba Candida albicans, który woli środo-
wisko zasadowe od kwaśnego. Jeśli po teście z sodą oczyszczoną się nie
odbije, jeśli środowisko jelit jest zbyt zasadowe, jeśli nastąpił przerost Candida
albicans, to wiemy już, że mamy do czynienia z całą kaskadą kłopotów z tra-
wieniem. Gorzej wchłaniamy witaminy i minerały, szczególnie żelazo, wapń,
cynk i miedź. Ponadto, ups, układ odpornościowy obraca się w perzynę. Co
więcej, odpowiednia ilość soków trawiennych oraz pH jelit o odpowiednio
niskiej wartości jest ważne nie tylko dla trawienia białek, ale także węglowo-
danów. Dlaczego? Na jednej nodze tłumacząc, kwasowość żołądka wpływa
na pH pokarmu. A pH pokarmu, który następnie wędruje do jelit, wpływa na
wydzielanie enzymów trzustkowych, które rozpoczynają trawienie zasadni-
cze węglowodanów. I wreszcie gdy pH takiej miazgi pokarmowej nie zostało
dostatecznie obniżone pod wpływem kwasu solnego w żołądku, wówczas
enzymy trawienne trzustki nie będą właściwie wydzielone ze względu na
nieuwolnienie sekretyny (niskie pH miazgi pokarmowej pobudza jej wydzie-
lanie, a wysokie pH — nie). Najczęstszym objawem tego są gazy, które nasila-
ją ciśnienie, a to jest jednym z przyczyn powstawania choroby refluksowej
przełyku. Więc, ponownie, refluks zaczyna się od niedokwaszonego żołądka.
Tak samo, jak masa innych bolączek układu pokarmowego. Więc jak się ra-
tować? Jak zapewnić dostateczne wydzielanie soków trawiennych, szczegól-
nie żołądkowego, od którego zależy trzustkowy? I zapewnić układowi
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-14-
pokarmowemu właściwą kwasowość dla skutecznego trawienia tego, co się
je?
Po pierwsze, nie wolno jeść w stresie. Hormony stresu hamują wydziela-
nie soków trawiennych. Najlepiej jeść w całkowitym spokoju, wyciszeniu, roz-
luźnieniu.
Po drugie, żeby organizm produkował potrzebną ilość kwasu solnego
(niezbędnego do dobrego trawienia), trzeba spożywać potrzebną ilość surow-
ca. A tym surowcem jest . . . poproszę fanfary . . . sól:
„Chlor (…) ułatwia trawienie, jest bowiem podstawowym składni-
kiem kwasu solnego zawartego w soku żołądkowym oraz aktywuje
amylazy — enzymy trawiące węglowodany. Głównym źródłem
chloru jest sól”. [D. Czerwińska, E. Gulińska, Podstawy żywienia
człowieka, Warszawa 2005, s. 49]
„Jon chlorkowy aktywuje enzym — amylazę, dlatego umiarkowanie
posolone potrawy są łatwiej trawione. Źródłem chloru w racji po-
karmowej jest sól (chlorek sodu)”. [H. Turlejska i in., Zasady żywie-
nia człowieka, Warszawa 2000, s. 75]
Więc nieunikanie soli to wiatr w plecy na drodze do dobrego zdrowia.
Nie ma dobrego zdrowia bez dobrego trawienia. Nie ma dobrego trawienia
bez kwasu solnego. Nie ma kwasu solnego bez chlorku sodu. Nie ma chlorku
sodu bez . . . soli. Sól jest więc surowcem do produkcji kwasu solnego w żo-
łądku. Czyli przejdź na dietę bezsolną, a prosisz się o problemy. Proste? Pro-
ste. Lecz uwaga, nie sól kuchenna, tylko himalajska lub celtycka — lub
jakakolwiek inna sól morska. Tylko taką należy spożywać. Ze względu na ob-
niżoną zawartość chlorku sodu, trudniej przedawkować ten sód, można więc
spokojnie solić. Kiedy spożywasz taką sól, Twój żołądek się cieszy. Lepiej
wchłania żelazo . . . miedź . . . wapń . . . cynk . . . witaminę B12 . . . kwas folio-
wy . . . i wiele innych składników. Ale co więcej — dzięki odpowiedniej ilości
kwasu solnego blokujesz przerost bakterii i grzybów, na przykład Candida
albicans. Ile tej soli? Podręcznik Basic Medical Biochemistry na stronie 16 suge-
ruje około 3 gramy na dobę (już po odjęciu naturalnych źródeł sodu, czyli po-
karmów). Zatem kilka szczypt do smaku i jesteśmy w domu. W małych
ilościach po prostu jest potrzebna. A co z osobami, które całkowicie odradzają
sól? Kojarzą mi się z Anią z Zielonego Wzgórza. Miewała skłonności do buja-
nia w obłokach. Istotność soli zapisała się nie tylko w biochemii i fizjologii, ale
i na kartach historii. Jak ktoś mówi: „Jesteś solą tej ziemi”, to znaczy, że jesteś
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-15-
ważny. A jak mówi: „Nie jesteś wart swej soli”, to znaczy, że jesteś bezwarto-
ściowy. Tak czy inaczej, co jeszcze możesz zrobić dla trawienia?
Po trzecie, gorzki smak. Już na samą myśl o gorzkim smaku czynność
gruczołów błony śluzowej żołądka, a także czynność gruczołów dalszych od-
cinków przewodu pokarmowego, jest pobudzana. Gorzki pokarm i gorzkie
zioła, na przykład w postaci naparów, poza tym, że są skutecznymi środkami
pobudzającymi układ trawienny, to przy tym są bezpieczne. Jeśli lekarz prze-
pisuje kwas solny (HCl) w postaci suplementu lub pepsyny, to zanim się go
weźmie, warto wypróbować ziółka. Częściej niż rzadziej — wystarczają. Poza
naparami z gorzkich ziół, czyli w formie herbatek, godne polecenia są tzw.
Oryginalne zioła szwedzkie Bittner. Dzięki połączeniu 25 ziół, spośród któ-
rych wiele ma wyraźnie gorzki, cierpki smak, są one dobrym sposobem na
pobudzenie wydzielania soków i enzymów trawiennych. Mam zawsze bute-
leczkę w domu i od czasu do czasu wezmę jedną łyżeczkę po lub przed posił-
kiem.
Po czwarte, ocet jabłkowy lub sok z cytryny. Jeśli pomimo spożywania
umiarkowanej ilości soli, pomimo jedzenia w spokoju, pomimo gorzkich zió-
łek, objawy nie przechodzą, wówczas przeciwko niestrawności można wyto-
czyć ciężkie działa w postaci octu jabłkowego lub soku z cytryny. Osobiście
nie przeszkadza mi smak octu jabłkowego, nawet da się wyczuć posmak ja-
błek, dlatego wolę go zamiast cytryny. Poza tym ocet jabłkowy jest dużo bar-
dziej wartościowy od soku z cytryny. Mało, bo mało, ale zawiera potas, fosfor,
magnez, wapń, siarkę (ważna!), krzem i inne pierwiastki śladowe. Dlatego
bardziej polecam ocet niż cytrynę. Zastosowanie wygląda następująco. Bie-
rzemy filiżankę, bierzemy buteleczkę octu jabłkowego, bierzemy łyżkę stoło-
wą. Najpierw do połowy (lub mniej) wypełniamy filiżankę wodą. Następnie
dodajemy dwie łyżki octu jabłkowego. I wypijamy coś takiego co najmniej 15
minut przed posiłkiem, byle tylko nie dłużej niż 20 minut przed. Proste, tanie,
szybkie, niesmaczne. No tak, dla większości ludzi jedyną wadą tej metody jest
smak. Ocet nie każdemu przypasuje, z pewnością zrobisz kwaśną minę. Ale
. . . jak przystąpisz za 15 minut do jedzenia, będziesz mieć odpowiednio dużo
soków żołądkowych! To jak mieć kieszenie nabite złotem, naprawdę. Odpo-
wiednia kwasowość jest kluczowa dla dobrego trawienia. Kluczowa.
Jeśli żadna z powyższych metod nie poskutkuje, jest to znak, że czas
pójść do lekarza i umówić się na badanie na hipochlorhydrię. Wadą takich
badań jest ich rzadkość. Dawniej lekarze chętniej i częściej badali możliwości
układu pokarmowego do wydzielania soków trawiennych. Dzisiaj trzeba
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-16-
mieć abonament na szczęście, aby znaleźć lekarza z doświadczeniem w pracy
z ludźmi, którym brakuje soków trawiennych. Nie można jednak z góry za-
kładać, że się nie znajdzie. Kolumb odkrył Amerykę, bo założył, że gdzieś tam
musi być ląd, którego nikt wcześniej nie zdobył. Trzeba jednak zauważyć, że
dzisiaj badanie obecności soków trawiennych jest nie tylko rzadkością. Dzisiaj
wręcz sądzi się, że to nadmiar soków żołądkowych jest przyczyną takich do-
legliwości jak refluks czy niestrawność! Po prostu szok, gdyż to oczywiście
rozmijanie się z prawdą. Postaram się w którymś z najbliższych numerów
omówić ten temat w drobnych szczegółach, konkretniej i bardziej rzeczowo.
W tej chwili tak trochę lotem błyskawicy, co by zaspokoić głód praktycznej
wiedzy i nadać kierunek własnym poszukiwaniom.
Jestem dość pewien skuteczności zastosowania octu jabłkowego przy
kłopotach z trawieniem, szczególnie białek. Mieszankę octu jabłkowego
z wodą sprawdziłem już na czterech domownikach — z dobrymi skutkami.
Jednak największe zaskoczenie spotkało moją mamę. Był okres, kiedy bardzo
chudła, bo mało jadła; a mało jadła, bo zniechęcały ją dolegliwości, tak przy-
kre (rodzaju gazów i wzdęć), jak i bolesne (kolki i reakcje alergiczne spowo-
dowane niedotrawionymi białkami). No więc poleciłem jej dokładnie to, co
polecam Tobie: aby 15 minut przed posiłkiem, wypiła około 100-120 ml wody
z dwiema łyżkami octu jabłkowego. Była cała w skowronkach, gdy się okaza-
ło, że już po pierwszym posiłku od wypicia octu z wodą — przykrości ode-
szły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, i wcale nie przejaskrawiam,
naprawdę tak było. Dzisiaj je w najlepsze, co chce. Dlatego, Andrzeju, który
pytałeś o trawienie białek, oraz inni zainteresowani — zachęcam spróbować
powyższych wskazówek. Uwaga: zastosowanie octu jabłkowego nie jest pole-
cane przy wrzodach żołądka lub zapaleniu błony śluzowej żołądka. Poza tym
nie ma przeciwwskazań.
Krystyna pisze: „Mocnym argumentem na to, że człowiek nie
powinien jeść mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego, jest mo-
ja córka, która mając alergie na produkty zwierzęce, przez długi czas
była na diecie czysto wegańskiej. Lekarze robili wielkie oczy, gdy
mimo tego, wszystkie wyniki badań były w normie. Może tylko jej
waga była w dolnych granicach normy, lecz dziecko to tryskało
energią i było bardzo aktywne fizycznie i psychicznie”.
Odpowiadam: gatunek Homo sapiens, czyli człowiek obecny, żył przez
setki tysięcy lat w 1/3 na mięsie (wrócę do tego jeszcze). Dlatego pokarm po-
chodzenia zwierzęcego, mięso i nie mięsne produkty, nie może być mu szko-
dliwy. Jeśli są alergie, to wynikają one właśnie ze słabego trawienia, a słabe
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-17-
trawienie — ze zbyt niskiej kwasowości przewodu pokarmowego. Temat
rozwinąłem w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie, zachęcam wypróbować.
Natomiast waga w dolnej granicy świadczy o niedoborze białka. Organizm
więcej ich degraduje niż wytwarza. Jak pamiętamy z poprzedniego numeru,
niedobór może wystąpić — i zwykle występuje — na żywieniu wegańskim,
bowiem trudno jest tak dobrać pokarm w jednym posiłku, aby miał komplet
niezbędnych aminokwasów i aby były one we właściwej proporcji, tak jak to
jest w pokarmach pochodzenia zwierzęcego. Ponownie, nie namawiam na
mięso (choć nie stanowi ono kłopotu!); namawiam jednak, aby nie wykluczać
z jadłospisu produktów pochodzenia zwierzęcego: jaja, białe sery, żółte sery,
ryby, śmietany.
Krystyna pisze dalej: „Mięso to coś obcego dla ludzkiego orga-
nizmu. Dowodem na to jest wiele małych dzieci, które wzbrania się
przed jedzeniem mięsa. Ich organizmy reagują w sposób naturalny
na to, co jest dla nich zbędne. Potem to się jednak niestety zmienia,
wskutek starań nieuświadomionych mamusiek, które „gwałcą” te
naturalny odruchy swoich dzieci”.
Odpowiadam: bajka o śpiącej królewnie. Na pierwszy rzut oka, może
i takie tłumaczenie przekonuje. Ale pomyślmy. Co z milionami dzieci na ca-
łym świecie, które lubią lizaki, batony, wafle, cukierki i inne słodycze. Ich or-
ganizmy reagują w sposób naturalny na to, co jest im niezbędne? Czy jeśli
matka zabrania swojemu dziecku nadmiaru słodyczy, to „gwałci” jego natu-
ralny odruch? Proszę wybaczyć, jeśli przemawia przeze mnie złośliwość. Nie
chcę z nikim wchodzić na wojenną ścieżkę, a szczególnie ze swoimi Czytelni-
kami. Ale jeśli wolność cokolwiek znaczy, znaczy ona prawo do mówienia
ludziom tego, czego nie chcą słyszeć — ale co usłyszeć w końcu muszą. Nie
doszukujmy się jakichś dziwnych wyjaśnień. Wszystko jest już wyjaśnione.
A znajduje się w podręcznikach nauk medycznych. Tam szukajmy odpowie-
dzi na zagwozdki. Zdobędziemy rzetelną odpowiedź . . . i unikniemy cudac-
kich, pobudzających do śmiechu tłumaczeń.
Mąż Krystyny, Jacek, pisze: „To że człowiek jest wszystkożer-
ny to kolejny mit”.
Odpowiadam: jak nietrudno zauważyć, czytelniczka Krystyna i Jacek, to
wegetarianie lub weganie. Nie oceniam tego, nie osądzam. Oceniam tylko
twierdzenia i ich uzasadnienia. Otóż kolejne twierdzenie i uzasadnieni — do
obalenia. Dziwne, że każdy antropolog — badacz rozwoju gatunku ludzkiego
— zgodzi się co do tego, że człowiek pierwotny żył między innymi na mięsie,
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-18-
a więc jest wszystkożercą. Natomiast każdy zwolennik całkowitego wyklu-
czenia produktów pochodzenia zwierzęcego z jadłospisu twierdzi, że czło-
wiek jest roślinożercą. Przekonuje ich do tego to, że człowiek ma sporo
wspólnego z małpą. Zgoda, jest tak. Bo pierwsze gatunki człowieka, daleko
przed Homo sapiens, rzeczywiście spożywały tylko pokarm pochodzenia ro-
ślinnego. Jednak współczesny człowiek, Homo sapiens, a także jego wcześniej-
sze gatunki (ale późniejsze od pierwszych), przystosował swój układ
pokarmowy do spożycia mięsa. Tak w pigułce można streścić to, co mówi na-
uka, jaką jest antropologia. Inne dowody na wszystkożerczą naturę człowieka
przedstawiłem w numerze ósmym
4
BIULETYNU ZDROWIA. Jako wisienkę
na torcie przytoczę jedną z książek naukowych:
„Do roku 10 000 p.n.e. wszyscy ludzie żyli z polowania i zbierac-
twa, nie rolnictwa. Przemiana materii człowieka i układy fizjolo-
giczne wykształciły się pod wpływem tych warunków, jakie narzucił
okres paleolitu [prościej: między innymi układ pokarmowy człowie-
ka przystosował się, a właściwie uzależnił swoje przetrwanie od
spożywania pokarmu pochodzenia zwierzęcego, bo kilka niezbęd-
nych składników nie występuje w żywieniu czysto wegańskim].
Wbrew utartej opinii, przodkowie współczesnych ludzi, nie byli we-
getarianami. Przeciwnie, około jedną trzecią zapotrzebowania na
energię pokrywali ze spożycia mięsa. Mięso było głównym źró-
dłem białka [podkr. moje]. Podczas gdy współczesny człowiek spo-
żywa co najwyżej 100 gramów białka na dobę, przodkowie
spożywali około 250 gramów białka. W wyniku tego, nasz przecięt-
ny przodek był co najmniej równie wysoki, umięśniony i o szczupłej
sylwetce, co najwyższe i najlepiej zbudowane ludności współcze-
snego świata. [G. Meisenberg, W.H. Simmons, Principles of Medi-
cal Biochemistry, wyd. 3, s. 530]
Przyroda lub Stwórca, jak kto woli, nie popełnia błędów. Nasi przodko-
wie, w warunkach paleolitu, nie przetrwaliby, gdyby nie jedli mięsa. Mięso
było głównym źródłem niezwykle istotnych białek i tłuszczu, choć oczywiście
nie tylko. Dawniej człowiek nie miał wyjścia, musiał jeść mięso, aby żyć. Mię-
so było jedynym produktem pochodzenia zwierzęcego. Natomiast człowiek
współczesny — może się obyć bez mięsa, bo wachlarz produktów pochodze-
nia zwierzęcego się powiększył, właśnie o sery, śmietany, jaja i inne łatwo do-
stępne dla każdego. Grunt, aby nie wykluczać takich produktów całkowicie,
a będzie dobrze. Proszę mi wierzyć, zdaję sobie sprawę, że dla zapalonych
4
www.BiuletynZdrowia.pl/8
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-19-
wegan lub wegetarian niejedzących produktów pochodzenia zwierzęcego, nie
są to uskrzydlające wieści. Ale takie jest moje zadanie, donosić o prawdzie,
której prędzej czy później każdy musi spojrzeć w oczy. Dodam tu słowo
o pewnej sprzeczności. Bo jak to jest: z jedne strony mamy doktor Ewę Dą-
browską, która — jak sama twierdzi — leczy ludzi za pomocą weganizmu,
a z drugiej strony mamy doktora Jana Kwaśniewskiego, który — jak również
sam twierdzi — leczy ludzi za pomocą żywienia tłustego, w którym nie bra-
kuje mięsa, podrobów, jaj, serów, śmietany, boczku, wywarów z kości? Jak to
wyjaśnić? Przeciwieństwa, niczym magnesy o różnych biegunach, przyciągają
się do siebie. Okazuje się, że jest pewne wyjaśnienie, które poznasz w dalszej
części tego numeru. Dodam tylko, że doktor Kwaśniewski to alfa i omega
wiedzy naukowej, wie niezwykle dużo. Jego dieta optymalna święci triumfy
na całym świecie, a ilość dowodów w postaci ozdrowiałych poszła już w mi-
liony. Doktor Dąbrowska z kolei niczym szczególnym się nie wyróżnia, bo nie
jedna ona stosuje weganizm, jest natomiast zdecydowanie mniej znana wśród
miłośników zdrowego stylu życia. Jednak wielu pisze do mnie właśnie o dok-
tor Dąbrowskiej — zwykle gdy poruszam temat jedzenia produktów pocho-
dzenia zwierzęcego. Rzeczywiście jest tak, że czasowo weganizm może
pomóc schorowanym ludziom, podobnie jak żywienie bogate w tłuszcze
i białka, a ubogie w węglowodany. Tylko pytanie . . . po długoletniej przygo-
dzie z weganizmem — wraca się z tarczą, czy na tarczy? Osobiście jestem
przekonany, że na dłuższą metę czysty weganizm chybi celu, stanie się czło-
wiekowi kamieniem u szyi. A to z wielu powodów, w większości już je obja-
śniłem. Przypominając: zawartość składników odżywczych w pokarmach
pochodzenia roślinnego po prostu jest dramatycznie obniżona względem te-
go, co było jeszcze 60, 70 lat temu. Znacznie jest też gorsza biodostępność mi-
nerałów w porównaniu do produktów pochodzenia zwierzęcego. To źle,
bowiem minerały są związkami o niebywałym znaczeniu dla zdrowia. Naj-
lepszym ich źródłem, bo najbogatszym i najłatwiej przyswajalnym, są właśnie
produkty pochodzenia zwierzęcego, nie owoce i warzywa, jak się sądzi. Ale
tak czy inaczej, trudno przejść obojętnie obok faktu, że na krótką metę —
przynajmniej na początku — weganizm prowadzi do pewnej poprawy. Po-
zornie wydaje się więc, że sposób na zdrowie jest dwojaki: weganizm lub ży-
wienie bogate w produkty pochodzenia zwierzęcego, a ubogie w
węglowodany. O co tu chodzi? Obiecałem wyjaśnić, i zrobię to w drugim
punkcie przy omawianiu tłuszczów.
Jacek dalej pisze: „Białko roślinne nie ma faktycznie wszystkich
9 aminokwasów, ale to nie jest problem, bo organizm sam magazy-
nuje i wybiera aminokwasy ile ich potrzeba”.
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-20-
Odpowiadam: skąd ta informacja? Organizm człowieka nie ma magazy-
nu aminokwasów, nie może ich sobie pobierać w razie niedoboru (na przy-
kład źle ułożonego posiłku wegańskiego):
„Człowiek nie potrafi gromadzić aminokwasów, tak jak robi to w
przypadku węglowodanów i tłuszczu”. [P. Tiidus, A.R. Tupling, M.
Houston, Biochemistry Primer for Exercise Science, wyd. 4, s. 249]
Kolejne przytoczenie z książki naukowej:
„Organizm nie może przechowywać aminokwasów. Zamiast tego
nadmiar przekształca w białka lub glukozę bądź rozkłada na potrze-
by energetyczne”. [Lippincott Professional Guides, Anatomy & Phy-
siology, wyd. 2, s. 154]
. . . można tak przytaczać i przytaczać, ale myślę, że więcej nie trzeba.
Staram się zwrócić uwagę na to, że braki w rzetelnej wiedzy sprowadzają na-
sze działania na manowce. Aby od kuchni zgłębiać sposoby na zdrowie, trze-
ba zacząć od wiedzy czysto naukowej, która powinna być naszym
drogowskazem. Inaczej przez nierzetelne wywody tych czy innych pisarzy
dajemy się lepić jak wosk, zmieniamy nawyki żywieniowe na gorsze, zamiast
na lepsze. Między innymi dlatego, że nie gromadzimy w sobie tak ważnych
aminokwasów, istnieje dla nich norma w ilości co najmniej 0,8 grama na kilo-
gram masy ciała. Nie istnieje natomiast norma dla węglowodanów, które się
tak wychwala. A to dlatego, że nie są organizmowi niezbędne w określonej
ilości. Jak wyjaśniłem w poprzednim numerze, ilość ta nie musi przekraczać
70 gramów węglowodanów na dobę. Wtedy organizm działa najwydajniej.
Wartość tę można podnieść do 100 gramów na dobę, to znaczy — na żywie-
niu ubogim w węglowodany (którego jestem zwolennikiem z powodów wy-
mienionych w poprzednich numerach) możemy zjadać do około 100 gramów
węglowodanów na dobę. Doktor Wolfgang Lutz, jeden z pierwszych twór-
ców takiego żywienia, bardziej kurczowo trzymał się ilości 70 gramów. Jed-
nak z najnowszych książek naukowych wynika, że podobne korzyści
organizm czerpie przy ograniczeniu nawet do 100 gramów na dobę, i tego
trzeba się trzymać. Przemiana materii u każdego nieco się różni, może być
szybsza, może być wolniejsza. Nie każdy też rusza się tyle samo, jeden więcej,
drugi mniej. Dlatego nie ma powodu dzielić włosa na czworo i trzymać się
jednej cyfry. Dla żywienia ubogiego w węglowodany możemy przyjąć bez-
pieczne widełki, które wynoszą 70 do 100 gramów na dobę.
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-21-
Janusz pisze: „Proszę przeczytać książkę Nowe zasady żywienia
T. Colina Campbella i nie pisać takich rzeczy o produktach pocho-
dzenia zwierzęcego albo mięsie. Nie powinno się ich jeść”.
Odpowiadam: może najpierw słowo wyjaśnienia. W swojej książce T.C.
Campbell przywołuje i interpretuje wyniki największego na świecie badania
dotyczącego odżywiania, jakie przeprowadzono. Autor przeanalizował dietę
6,5 tysiąca osób w 65 chińskich i tajskich prowincjach. Następnie porównuje
opartą głównie na roślinach dietę badanych osób z bogatą w mięso i nabiał
dietą Zachodu. Campbell zachęca czytelników i czytelniczki do wykluczenia
z diety produktów odzwierzęcych, gdyż — jak sugeruje — będą mogli w ten
sposób cieszyć się zdrowszym i dłuższym życiem. Usiłuje dowieść, że żyw-
ność pochodzenia zwierzęcego jest odpowiedzialna za coraz częstsze wystę-
powanie chorób cywilizacyjnych, takich jak choroby serca, cukrzyca,
nowotwory, otyłość czy choroba Alzheimera. Swoją pracą kontruje panujące
od dawna przekonanie o korzyściach płynących ze spożywania produktów
odzwierzęcych i wykazuje ogrom mylących, nierzadko sprzecznych ze sobą
informacji, jakimi żywi konsumentów przemysł spożywczy.
Oczywiście czytałem książkę, była to jedna z moich pierwszych książek
na temat żywienia. Przyznaję, wtedy jako laika, przekonała mnie. Lecz od
kiedy zacząłem studiować czyste nauki o człowieku, tknęło mnie podejrzenie,
że dałem się oszukać przez autora. I był to słuszny trop. Dzisiaj — gwiazda
Campbella już zgasła. Wbrew pozorom, nie jest on szanowanym człowiekiem
w środowisku naukowym. Głównie właśnie przez swoją książkę Nowe zasady
żywienia
, która jest, jak to określają naukowcy, najlepszą książką z gatunku
fantastyki naukowej. Słowem: powieścią! Szkoda czasu, by rozkładać pracę
Campbella na czynniki pierwsze, mogę tylko stwierdzić, że do dziś już dzie-
siątki analityków zajmujących się interpretacją wyników badań, 90% wnio-
sków z książki zrównało z ziemią. Raz, że wiele informacji podanych w
książce jest niezgodne z rzeczywistymi danymi, a dwa — Campbell zawsze
przytacza przykłady zdrowych ludów, które nie żywią się produktami po-
chodzenia zwierzęcego, mimo że na przykład w Chinach w hrabstwie Tuoli
żyją ludzie, których jadłospis w 45% składa się z tłuszczu . . . którzy średnio
jedzą dziennie 135 gramów białek pochodzenia zwierzęcego . . . w dodatku,
którzy rzadko wrzucają na ząb warzywa i inne pokarmy pochodzenia roślin-
nego. Campbell jakimś cudem w ogóle o tym nie wspomina. I o tym, że lud-
ność w Tuoli . . . jest niezwykle zdrowa w porównaniu do ludności żywiących
się czysto wegańskim jadłospisem. Autor podciął gałąź, na której siedzi. Kie-
dy robiłem przegląd mojej biblioteczki, oddawałem książki, które drżą w po-
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-22-
sadach, są po prostu nieuzasadnione naukowo. Zastanawiałem się, komu dać
Nowe zasady żywienia
. Doszedłem do wniosku, że byłoby to podrzuceniem
kukułczego jaja. Dlatego przeznaczyłem książkę na rozpałkę. Prawda, nie robi
się takich rzeczy. Ale czasem trzeba spalić za sobą mosty, żeby móc iść dalej.
Spoczywajcie w pokoju, Nowe zasady żywienia.
A teraz, tłuszcze, tytułowy Faktor X, czyli drugi składnik najzdrowszego
sposobu żywienia — jakim jest żywienie ubogie w węglowodany.
Tłuszcz — „Faktor X” najzdrowszego sposobu
żywienia. Czego o nim nie wiesz, a wiedzieć musisz
„Wszystko wskazuje na to, że procentowa zawartość tłuszczu w naszej
diecie — mówi Walter Willett, profesor epidemiologii i żywienia Wydziału
Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Harvarda — nie robi wielkiej różnicy. To
już najwyższy czas, byśmy odrzucili zalecenie o unikaniu tłuszczu i skupili się
na tym, co naprawdę jest ważne, czyli rodzaj spożywanego tłuszczu”.
Profesor Willett ma na myśli, że jedzenie źródeł prawdziwych pokar-
mowych tłuszczów, takich jak jaja, bekon, smalec, orzechy, mięso, nie jest
przyczyną powstawania chorób. Są nią tłuszcze naturalnie niewystępujące
w Przyrodzie, to znaczy tłuszcze trans i inne przetworzone, na przykład oleje
rafinowane. Różnicę między tymi tłuszczami wyraźnie podkreśliłem w szó-
stym numerze BIULETYNU ZDROWIA, dlatego zachęcam go przeczytać, jeśli
ktoś jeszcze tego nie zrobił. Unikanie wszystkich źródeł tłuszczów nie ma
żadnego uzasadnienia, jak się okaże po przeczytaniu poniższych punktów.
Starannie unikać należy tego, co naprawdę szkodzi, czyli pokarmów zawiera-
jących tłuszcze uszkodzone, przetworzone. Lista źródeł takich tłuszczów, po-
nownie, jest w numerze szóstym.
Dowodem z życia wziętym na to, że procentowa zawartość prawdzi-
wych tłuszczów w jadłospisie nie ma znaczenia pod kątem szkodliwości, są
Eskimosi. Żywią się oni mięsem i tłuszczem upolowanych zwierząt, czyli
tłuszczem prawdziwym, w żaden sposób nieprzetworzonym. W dodatku
niemal zupełnie nie spożywają owoców i warzyw, ogólnie uznanych za sym-
bol zdrowia. Dlatego dziwne wydaje się to, że ludność Grenlandii po prostu
niezwykle rzadko dotykają choroby serca czy inne. Najczęściej fakt ten przy-
pisuje się dobroczynnym działaniom kwasów tłuszczowych Omega-3, któ-
rych źródłem dla Eskimosów są ryby. Tak, to prawda, kwasy tłuszczowe
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-23-
Omega-3 mają tu swój udział. Lecz nie tylko. Prawdziwy tłuszcz — nie jest
szkodliwy! Więcej: prawdziwy tłuszcz jest potrzebny do zachowania zdrowia.
Innym przykładem na potwierdzenie powyższego jest ludność z wyspy
Okinawa w Japonii. Okinawa od setek lat jest największym wytwórcą wie-
przowiny, która króluje na kuchennym stole Okinawian i Okinawianek. Spo-
żywają sporo smalcu powstałego z przerobu wieprzowiny. Jedzą trzy razy
więcej zwierzęcych źródeł mięsa niż Japończycy. Mimo to, ludność z Okina-
wy dotyka znacznie mniejsza ilość chorób serca i zawałów, niż ludność Japo-
nii. W Japonii podstawą talerza jest, oczywiście, ryż. Ludność Okinawy
zawdzięcza swoje zdrowie przede wszystkim temu, że nie unika produktów
pochodzenia zwierzęcego, a poza tym — temu, że ich żywność jest mało prze-
tworzona, podobnie jak żywność Eskimosów. I to jest jedno z naszych wy-
zwań. Jeść jak najmniej przetworzoną żywność. W przypadku tłuszczów
i olejów zadanie to jest łatwe do zrealizowania. Ponownie, szczegóły na ten
temat w numerze szóstym. Natomiast w przypadku pokarmów pochodzenia
zwierzęcego, na przykład mięso, jaja, ryby, jest to nieco trudniejsze, tak samo
z resztą, jak w przypadku dobrej żywności pochodzenia roślinnego. Lecz nie
można się załamywać, żyjemy w świecie, w jakim żyjemy. Zamiast rozdzierać
szaty nad jakością żywności, trzeba podać sobie rękę z rzeczywistością i zro-
bić, co da się zrobić, żeby jeść jak najprawdziwsze produkty spożywcze, jak
najmniej przetworzone, z jak najmniejszą ilością dodatków, konserwantów,
polepszaczy. Tyczy się to tak samo żywności pochodzenia roślinnego, jak
i zwierzęcego, która jest najlepszym źródłem białek i tłuszczów. Białka i tłusz-
cze są ważnym składnikiem żywienia, jeśli ma ono prowadzić do zdrowia.
Zobaczmy teraz dlaczego.
PUNKT NR 1—Tłuszcze i białka tworzą miliardy komórek organizmu
człowieka. Klucza do wszystkich kłopotów ze zdrowiem należy upatrywać
w pojedynczej komórce. Tu bowiem, na poziomie komórkowym, zaczyna się
choroba i kończy się choroba. Jedną z najważniejszych dla zdrowia części mi-
liardów komórek jest jej błona, bo na nią mają największy wpływ nawyki ży-
wieniowe. Jej właściwości, jej budowa, jej skład — zależy od tego, co jemy.
Właśnie, z czego składa się błona miliardów komórek, które są podstawową
cząstką człowieka? Zajrzyjmy do książki naukowej:
„Białka stanowią ok. 50% masy większości błon, a reszta przypada
na lipidy [tłuszcze] i względnie małą ilość cukrowców [węglowoda-
nów]”. [B. Alberts i in., Podstawy biologii komórki, Wprowadzenie
do biologii molekularnej, s. 374]
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-24-
A więc błona komórkowa (tzw. dwuwarstwa lipidowa) składa się głów-
nie z białek i tłuszczów. Oznacza to, że pokarmowe źródła tłuszczów i białek
są materiałami budulcowymi błon naszych komórek. Prawie w ogóle nie ma
w nich węglowodanów! Tak stwierdza najbardziej rzetelna publikacja nau-
kowa o biologii komórki. Tymczasem wmawia nam się, że tłuszcze i zwierzę-
ce białka to zło wcielone.
Tak, chodzi przede wszystkim o zwierzęce źródła białek, ponieważ aby
spiąć powierzchnie dwuwarstwy (błony miliardów komórek), potrzeba około
20 aminokwasów
5
, w tym niezbędne, które musimy zapewnić organizmowi
z pożywienia. Przy czym niezbędne — w komplecie — występują tylko
w produktach pochodzenia zwierzęcego. Jeśli nie chcemy zaburzyć podstawy
życia, czyli działania komórek, a ich działanie zależy od przepuszczalności
błon komórkowych, upewnijmy się, że w jadłospisie występują pokarmy po-
chodzenia zwierzęcego, podstawowe źródła białek i tłuszczów. Jeśli nie mię-
so, żaden kłopot, wtedy jaja, sery, ryby, śmietany, prawdziwe masła i inne.
PUNKT NR 2—Spożywając posiłek bogaty w tłuszcz, nie wolno
w tym samym czasie spożywać dużej ilości węglowodanów. Tu wracamy
do historyjki, którą zacząłem w pierwszym zdaniu tego numeru. Otóż tłusz-
cze nie tuczą, jeśli nie zmuszamy do tego swojego organizmu. A zmuszamy,
jeśli posiłek składa się z dużej ilości tłuszczów oraz dużej ilości węglowoda-
nów — prostych (np. w postaci ciastkowego deseru) lub złożonych (np. w po-
staci kromki chleba). Myślę, że to jedna z ważniejszych informacji w tym
numerze, drogi Czytelniku. Dlatego, proszę, zapamiętaj. Najgorsze żywienie
to takie, w którym łączymy węglowodany z tłuszczami. Dlaczego nie łączyć
dużej ilości węglowodanów z dużą ilością tłuszczów? Aby zrozumieć, trzeba
zajrzeć do podręcznika fizjologii medycznej:
„Kiedy nadmierne ilości węglowodanów są dostępne w organizmie,
wówczas węglowodany mają pierwszeństwo nad tłuszczami dla za-
spokajania potrzeb energetycznych”. (…) Ponieważ alfa-
glicerynofosforan jest ważnym produktem metabolizmu glukozy,
dostępność dużej ilości glukozy [ze spożytych węglowodanów] nie-
zwłocznie hamuje zużycie kwasów tłuszczowych [ze spożytych
tłuszczów] jako źródło paliwa”. (…) Tak oto nadmiar węglowoda-
nów w jadłospisie nie tylko działa jako oszczędzacz tłuszczów, lecz
także zwiększa ich magazynowanie”. [A.C. Guyton, J.E. Hall, Text-
book of Medical Physiology, wyd. 12, s. 825]
5
B. Alberts i in., Podstawy biologii komórki, Wprowadzenie do biologii molekularnej, s. 377
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-25-
O rzesz, jakże ważne słowa!
W tym miejscu chcę zwrócić uwagę na pewien błąd, który powtarza wie-
lu ludzi. Na przykład na jednym z internetowych portali czytam:
„Dużo łatwiej jest uzyskać energię z tłuszczów, szczególnie wyso-
kiej jakości. Żółtka jajek zawierają tłuszcze najwyższej jakości. Je-
żeli teraz zjemy jajka w obecności dużej ilości węglowodanów
(sporo chleba, chleb to ok. 50% węglowodanów, słodzoną herbatę
itp.), wątroba NAJPIERW zajmie się odzyskaniem energii z tłusz-
czów żółtka, pozostałe zapotrzebowanie na energię będzie już z wę-
glowodanów. Teraz jest najważniejsza rzecz: Im więcej zjemy
węglowodanów w towarzystwie wysokowartościowych tłuszczów,
tym mniej energii powstanie z pozostałych węglowodanów, tzn. tym
więcej ich pozostanie niezużytych. Wątroba MUSI coś z tymi
NADMIERNYMI węglowodanami zrobić… i robi trójglicerydy, no
i oczywiście cholesterol!”
6
.
No właśnie okazuje się, że jest na odwrót. Jeśli zjemy węglowodany
i tłuszcze, np. w postaci jaja i chleba, to pierwszą odpowiedzią jest wyrzut in-
suliny ze względu na obecność węglowodanów ze zjedzonego chleba. Jed-
nym z zadań insuliny, niestety, jest przekształcanie pokarmowych źródeł
tłuszczów w taki sposób, aby dały się odłożyć na zapas, czyli do tkanki tłusz-
czowej. Innymi słowy, insulina (od zjedzonych węglowodanów) wygania
tłuszcz z krwiobiegu i wysyła go na odsiadkę do tkanki tłuszczowej, jeśli ilość
kalorii w posiłku przewyższa zapotrzebowanie energetyczne. Natomiast jeśli
nie ma dużego wyrzutu insuliny (czyli nie zjadamy węglowodanów), a zja-
damy tłuszcze, no to wtedy bajka — wzrasta poziom glukagonu, mniej insu-
liny. Jednym z zadań glukagonu . . . jest pobudzenie procesu, w którym
organizm przekształca pokarmowe źródła tłuszczów w ciała ketonowe
i rozprowadza je do różnych tkanek, aby służyły jako doskonałe źródło ener-
gii.
Potwierdzenie na powyższe:
„Po posiłku mieszanym, złożonym z tłuszczów, węglowodanów
i białek, tkanka tłuszczowa otrzymuje większość jego kwasów tłusz-
czowych [tłuszczu z posiłku] pod wpływem lipazy lipoproteinowej
na trójglicerydy przenoszone przez chylomikrony”. [G. Meisenberg,
W.H. Simmons, Principles of Medical Biochemistry, wyd. 3 s. 398]
6
http://www.grupy.senior.pl/Re-Odp-jajka-i-cholesterol,t,6810,p,2,8.html
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-26-
Ta sama książka na stronie 410 objaśnia sprawę nieco prościej:
„Tkanka tłuszczowa to ważny kierunek dla trójglicerydów [tłusz-
czu]. Z pomocą insuliny [która jest wydzielana do krwi w najwięk-
szym stopniu po zjedzeniu węglowodanów], komórki tkanki
tłuszczowej gromadzą tłuszcz dostarczony z posiłku. Z kolei uwal-
nianie tego tłuszczu [spalanie] jest zahamowane przez insulinę”.
A na stronie 532 podsumowuje:
„Po posiłku, insulina wzmaga zużycie glukozy poprzez zwiększenie
jej wchłaniania w tkance mięśniowej i tłuszczowej oraz poprzez
wzmożenie aktywności enzymów metabolizujących glukozę. Ponad-
to insulina [znów, wyrzucona z trzustki głównie pod wpływem zje-
dzonych węglowodanów] skierowuje trójglicerydy [tłuszcz z
posiłku] do tkanki tłuszczowej, gdzie się gromadzą na zapas [zapas
jest zużywany zazwyczaj po kilku godzinach od ostatniego posiłku
oraz, oczywiście, w czasie postu lub dłuższych głodówek, a także
podczas aktywności ruchowej. Oznacza to, że tłuszcz odłożony
z posiłku, służy jako źródło energii wtedy, gdy biegasz, trenujesz
sport siłowy lub uprawiasz jakikolwiek inny sport”.
Tu kolejne potwierdzenie:
„Jeśli posiłek dostarcza energii w postaci węglowodanów, beta-
oksydacja [spalanie na energię] kwasów tłuszczowych [pochodzą-
cych z trawienia tłuszczów] nie jest potrzebna, dlatego podlegają one
regulacji negatywnej”. [D.L. Nelson, M.M. Cox, Lehninger Princi-
ples of Biochemistry, wyd. 5, s. 661]
I kolejne:
„Przekształcenie pokarmowych źródeł tłuszczu w tkankę tłuszczową
wymaga mniejszego nakładu energii, niż przekształcenie węglowo-
danów. Jeśli dwoje ludzi stale zjada taką samą ilość kalorii i jedna
z nich czerpie te kalorie z większej ilości tłuszczu, wówczas jest
bardziej prawdopodobne, że taka osoba szybciej przytyje. Mniej ka-
lorii jest bowiem wymagane do przekształcenia nadmiaru tłuszczu
z pokarmu w tkankę tłuszczową, niż do przekształcenia nadmiaru
węglowodanów”. [S. Epstein, The Anatomy and Physiology Learn-
ing system, wyd. 4 s. 387]
I kolejne:
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-27-
„Przekształcenie nadmiaru pokarmowych źródeł tłuszczu w tkankę
tłuszczową wymaga 3% spożytych kalorii, podczas gdy przekształ-
cenie nadmiaru węglowodanów wymaga aż 23% energii ze spoży-
tych kalorii”. [S. Escott-Stump i in., Nutritional Foundations and
Clinical Applications: A Nursing Approach, wyd. 6, s. 87]
Działa to tak:
● jeśli poziom glukozy we krwi jest niski, a więc poziom insuliny jest ni-
ski, spożyte tłuszcze oraz tłuszcze z tkanki tłuszczowej przekształcane są
w kwasy tłuszczowe i w większości zużywane na energię.
● Z kolei jeśli poziom glukozy, a więc i insuliny we krwi jest podwyż-
szony, insulina przenosi glukozę do komórek, gdzie zostaje ona spalona na
energię. W tym procesie powstaje glicerolo-3-fosforan. Kiedy glicerolo-3-
fosforan obecny jest w komórce, spożyty wówczas tłuszcz w większości jest
wiązany w trójglicerydy (z kwasów tłuszczowych) i tak oto ostatecznie odło-
żony w tkance tłuszczowej.
Więc im więcej węglowodanów spożywamy z tłuszczami tym więcej
insuliny we krwi przenosi glukozę do komórek tym więcej glicerolo-3-
fosforanu jest dostępne tym bardziej tyjemy. Dzieje się tak, bo w odpowie-
dzi na zjedzone węglowodany, organizm wyrzuca insulinę, a co robi insulina?
Ponownie . . .
„Insulina sprzyja zużywaniu glukozy jako źródło paliwa energetycz-
nego”. [M. Lieberman, A.D. Marks, Basic Medical Biochemistry,
A Clinical Approach, wyd. 4, s. 480]
Poza tym, że tyjemy, to jeszcze część spożytego tłuszczu idzie do wątro-
by, która wytwarza z niego cholesterol.
Zatem pamiętajmy, jeśli jemy dużo tłuszczu i dużo węglowodanów
w jednym posiłku, to późniejsze kłopoty biorą się, niestety, z tłuszczu. Ale
winne temu były węglowodany. Tłuszcz sam w sobie — nie może przekształ-
cić się w tkankę tłuszczową. Zmusić do tego może tylko i wyłącznie insulina,
a insulina podnosi się wtedy, gdy spożywamy węglowodany. Oznacza to, że
organizm nie potrafi tyć od tłuszczu, jeśli nie ma we krwi insuliny. Jak już
wiadomo, insulina się podnosi po spożyciu węglowodanów. No właśnie, jeśli
zjemy węglowodany, to jak długo insulina krąży we krwi? Co najwyżej dwie
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-28-
godziny
7
. Czyli jeśli nie chcemy, aby zjadane tłuste potrawy pogrubiały
i podnosiły cholesterol, nie jedzmy węglowodanów przez co najmniej dwie
godziny od spożycia tłuszczów! Jeśli zapamiętamy tę informację i w miarę
możliwości będziemy się do niej stosować, czeka nas laur zwycięstwa.
No dobrze, teraz wróćmy do przytoczenia ze strony 24 z Textbook of Me-
dical Physiology
. Ponownie, z książki tej wynika, że jeśli jemy węglowodany,
organizm przełącza się w tryb gromadzenia tłuszczów za sprawą wyrzutu
insuliny z wysepek beta trzustki. A jeśli włączony jest tryb gromadzenia
tłuszczów, wyłączony jest tryb ich spalania. Skoro wyłączony jest tryb ich spa-
lania, obecność tłuszczów w posiłku bogatym w węglowodany spowoduje, że
organizm większość zjedzonego tłuszczu odpowiednio przetworzy i zrobi
z nim dwie rzeczy. Część wyśle do tkanki tłuszczowej, tym samym powięk-
szając ją, a pozostałą część — wyśle do wątroby. Dalej wątroba przetworzy
taki tłuszcz . . . w cholesterol. Więc kto chce naprawić zaburzoną przemianę
materii, która objawia się na różne sposoby — nadwagą, kłopotami z ciśnie-
niem, kłopoty z poziomem cukru we krwi, nadmiernym wytwarzaniem cho-
lesterolu — ten powinien rozdzielać pokarmy bogate w węglowodany od
pokarmów bogatych w tłuszcze. Najlepiej zrobić to całościowo, czyli przejść
na żywienie ubogie w węglowodany (o którym piszę od numeru ósmego) lub
na żywienie ubogie w tłuszcze, a bogate w węglowodany. Pierwszy wybór
jest znacznie lepszy z powodów, o jakich cały czas wałkuję. Drugi wybór jest
gorszy, ale lepszy od żywienia mieszanego, to jest takiego, w którym jest
równie dużo węglowodanów, co tłuszczów.
Jeżeli ktoś zjada tłuste potrawy, a niech to będą tłuste mięsa lub tłuste se-
ry lub tłuste jaja, i takiemu komuś rośnie cholesterol bądź badania wykazują
pogorszenie innych wyników, to dzieje się tak dlatego właśnie, że osoba przy
dużej ilości tłuszczów spożywa też duże ilości węglowodanów. Musimy się
zdecydować, rybki albo akwarium. No i zazwyczaj jest to wybór między ży-
wienie ubogim w węglowodany i bogatym w pokarmy pochodzenia zwierzę-
cego . . . a między wegetarianizmem czy weganizmem. Organizm znacznie
wydajniej działa na żywieniu ubogim w węglowodany, co wyjaśniłem w nu-
merze ósmym. Natomiast przechodząc na weganizm, wegetarianizm — także
można odnotować korzyści na zdrowiu właśnie z powodu tego, że unika się
na takim żywieniu dużej ilości tłuszczów, a skupia na węglowodanach w po-
staci produktów węglowodanowych i skrobiowych. Oto i cała zagadka para-
doksu, który obiecałem wyjaśnić. To znaczy: z jednej strony jest Jan
7
M. Lieberman, A.D. Marks, Basic Medical Biochemistry, A Clinical Approach, wyd. 4, s. 31
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-29-
Kwaśniewski, lekarz medycyny, absolwent Wojskowej Akademii Medycznej
w Łodzi, miłośnik tłustego żywienia, bogatego w produkty pochodzenia
zwierzęcego. Z drugiej strony jest Ewa Dąbrowska, wieloletni pracownik
Akademii Medycznej w Gdańsku, gdzie pracowała do roku 1999 na stanowi-
sku adiunkta w Klinice Chorób Wewnętrznych, miłośniczka żywienia oparte-
go na owocach i warzywach. Każdy ma swoje uzasadnienie sposobu
żywienia, jaki wybrał. Lecz w rzeczywistości — jak widać — jedna i druga
strona jakby nie dostrzega wyjaśnienia trzeciego. To znaczy: niełączenia tłusz-
czów z węglowodanami, dzięki czemu przemiana materii w organizmie dzia-
ła dość sprawnie na obu sposobach żywienia. Jednak, ponownie, jeśli oceniać
oba sposoby żywienia, doktor Dąbrowskiej i doktora Kwaśniewskiego, to na-
uka stoi po stronie doktora Kwaśniewskiego. Czyli żywienia ubogiego w wę-
glowodany, a bogatszego w tłuszcze i wysokiej jakości białka. Przynajmniej
na dłuższą metę. Ponadto zauważyć trzeba, że żywienie ubogie w węglowo-
dany ze spożyciem produktów pochodzenia zwierzęcego jest wyjątkowo ła-
twiejsze, niż żywienie wegańskie czy wegetariańskie. Na weganizmie
bowiem niełatwo ułożyć posiłek, którego składniki tak się dopełniają, aby ra-
zem dostarczały kompletu niezbędnych aminokwasów — i to we właściwej
proporcji, jak najbardziej zbliżonej do tej, jaka występuje w organizmie czło-
wieka. Na przykład prosty posiłek wegański w postaci zupy ze słodkich
ziemniaków i jabłek nie ma wszystkich aminokwasów w potrzebnej proporcji,
a więc te, co są, ulegną deaminacji i zostaną spalone na energię lub przetwo-
rzone na cukrowce i odłożone do magazynu tłuszczowego (tkanki tłuszczo-
wej). A to źle, bo aminokwasy powinny budować mięśnie, wspierać budowę
błon komórkowych, tworzyć przeciwciała dla żelaznej odporności i tak dalej.
Czyli mimo obecności białek w fasoli, organizm ich nie wykorzysta. Skoro tak,
będzie słabnąć na przestrzeni lat. Z kolei na żywieniu bogatym w pokarmy
pochodzenia zwierzęcego tego problemu nie ma. Każdy produkt pochodze-
nia zwierzęcego ma białko złożone z kompletu aminokwasów. Znaczy to, że
nie musimy tłuc sobie głowy, czy posiłek jest kompletny czy nie. Jest kom-
pletny. Białko zostanie zużyte na kluczowe potrzeby dla utrzymania zdrowia
i życia. Przykładem prostoty i łatwości, jaką oferuje żywienie ubogie w wę-
glowodany i bogate w produkty pochodzenia zwierzęcego, są jaja. Wystarczy
zjeść cztery gotowane na miękko jaja na śniadanie i w tym jednym, prostym
posiłku mamy zapewnione wszystko, czego potrzebujemy. No, wszystko po-
za witaminą C, której w jajach nie uświadczymy. Wnikliwe i słuszne analizy
pokarmów wegańskich czy wegetariańskich poczynił doktor Jan Kwaśniew-
ski, na przykład:
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-30-
„Wprawdzie Bóg zezwolił na zjadanie jarzyny, ale czymże są wa-
rzywa? Praktycznie zawierają one 90-96% wody, nieco białka i wę-
glowodanów oraz soli mineralnych, przy czym wszystkie składniki
występują w ilościach i proporcjach niekorzystnych dla człowieka.
Nieprawdą jest, że są takim bogatym źródłem witamin i soli mine-
ralnych. Nie mają ich ani tyle, ile potrzeba, ani takich, jakie są po-
trzebne człowiekowi. Gdyby człowiek dorosły chciał spożywać
tylko warzywa, musiałby zjadać ich od 20 do 30 kg na dobę i byłby
przy tym głodny. Słoń zjada dziennie około 400 kg paszy roślinnej,
głównie trawy, ale wartość biologiczna trawy dla zwierząt trawożer-
nych jest znacznie wyższa niż warzyw. Obecnie większość kupowa-
nych przez nas warzyw jest tak zatruta chemikaliami (wskutek
sztucznego nawożenia, chemicznej ochrony przed chorobami i
szkodnikami, a także tymi osiadającymi z atmosfery), że nawet wo-
da z kranu, nawet w dużych miastach, jest lepsza od wody zawartej
w warzywach. A o ile tańsza?
Owoce są jeszcze mniej wartościowe dla człowieka niż warzywa,
gdyż zawierają więcej cukrów. Nie przypadkowo biblijne jabłko,
które zerwała Ewa w raju, stało się symbolem tej żywności, która
zabrała człowiekowi zdrowie i rozum”. [Jan Kwaśniewski, Tłuste
życie, Warszawa 1997]
Jak staram się objaśnić, żywienie ubogie w węglowodany ma sporo wię-
cej korzyści w porównaniu do weganizmu czy wegetarianizmu. Inny przy-
kładem, poza powyższym, jest ochrona przed nadmiarem cholesterolu, gdzie
poprzez nadmiar mam na myśli powyżej 280 mg/dL. Otóż jeśli nie jemy dużo
węglowodanów razem z dużą ilością tłuszczów, wówczas nawet spore ilości
tłuszczu po prostu nie doprowadzą do nadwyżki cholesterolu. Nie ma szlaku
metabolicznego, który by na to pozwolił, czego dowodem może być chociaż-
by ludność Okinawy lub Grenlandii (Eskimosi), u której choroby serca czy
zbyt wysoki cholesterol niemal nie występują. Z kolei nadmiar węglowoda-
nów — nawet przy nieobecności tłuszczów — może przekształcić się w tkan-
kę tłuszczową i cholesterol. Dzieje się tak, bo węglowodany służą głównie
jako natychmiastowe źródło energii. I jeśli jest ich zbyt dużo względem po-
trzeb energetycznych i nie zostaną spalone, źródło tej energii musi zostać od-
łożone na zapas, czyli zostać przekształcone w tkankę tłuszczową
i cholesterol:
„Synteza tłuszczu z węglowodanów następuje wtedy, gdy spożycie
węglowodanów jest na tyle duże, że magazyn glikogenu, do którego
normalnie kierowany jest nadmiar węglowodanów, zostaje uzupeł-
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-31-
niony do końca”. [D. Voet, J.G. Voet, C.W. Pratt, Fundamentals of
Biochemistry, Life at The Molecular Level, wyd. 4 s. 789]
A magazyn glikogenu zostaje uzupełniony do końca już w jednym posił-
ku typowo wegetariańskim. Dlaczego nikt nam o tym nie mówi! Dlaczego
nauki medyczne są ignorowane! Dlaczego, dlaczego, dlaczego! Szczególnie,
że powyższe można znaleźć w wielu książkach — nie tylko poświęconych
czystej fizjologii, ale i chorobom wewnętrznym. Tu przykładem może być In-
terna Harrisona
:
„Wygląda na to, że żywienie bogate w tłuszcze sprzyja otyłości, kie-
dy jest połączone z żywieniem bogatym w węglowodany, szczegól-
nie węglowodany proste”. [D.L. Longo, D.L. Kasper, J.L. Jameson
I in., Harrison’s Principles of Internal Medicine, wyd. 18, tom 1,
s. 624]
Przełóżmy teraz powyższe na praktykę. Czarno na białym widać, że łą-
czenie tłuszczów z węglowodanami to przepis na kłopoty. Więc starajmy się
unikać takich połączeń jak tłusty rosół, a na to deser w postaci lodów lub ser-
nika. Starajmy się unikać jedzenia jajecznicy lub jaj gotowanych z chlebem,
który zwykło się do takiego posiłku przegryzać. Nie znaczy to, rzecz jasna,
aby już nigdy nie sprawić sobie przyjemności deserem po obiedzie. Nie po-
zwólmy, aby nawyki żywieniowe kierowały naszym życiem, także towarzy-
skim, bo przecież w dużym stopniu wpływa ono na to, co jemy. Jeśli
w sobotni wieczór wybiorę się z przyjaciółmi do pizzerii i wszyscy zamówią
sobie deser, to nie będę stawiał się okoniem i tłumaczył, że tak nie wolno. To
jest przerwa od pracy, to jest czas na śmiech, to jest czas na odpoczynek, przy-
jemność, zabawę. Więc po prostu zjem ten deser, tak jak i oni jedzą. To, co jest
najważniejsze, to sposób, w jaki żywimy się przez większość czasu, czyli po-
wiedzmy od poniedziałku do piątku. Jeśli przez pięć dni w tygodniu pilnie
przestrzegamy zasad dobrego żywienia, to ten dzień czy nawet dwa, podczas
których zgrzeszymy, nie zbiją przemiany materii z tropu, bądźmy o to spo-
kojni. Na koniec tego punktu dodam, że rozdzielanie tłuszczów od węglowo-
danów jest najważniejsze wtedy, gdy posiłek jest duży i przewyższa
zapotrzebowanie energetyczne, na przykład obiad. Jeśli posiłek ma mało ka-
lorii, na przykład przekąska, nie ma obawy przed tym, że zawarty w nim
tłuszcz przyniesie kłopoty, jeśli zostanie połączony z węglowodanami. Ktoś
zapewne pomyśli teraz o chlebie z masłem — albo smalcem. Jeśli chodzi o
jedną kromkę, jest to stosunkowo mało kalorii, szczególnie dla kogoś, kto co-
dziennie dziarsko spaceruje, więc taki posiłek nie spowoduje kłopotów. Ale
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-32-
dwie bułki obficie posmarowane masłem czy smalcem, wyłożone tłustym se-
rem — ryzykowne! Albo inna sytuacja: mamy napad na słodkie. Po prostu
ciężko się powstrzymać i wsuwamy tabliczkę czekolady, albo połowę opako-
wania ptasiego mleczka czy spory kawałek sernika. To sporo kalorii, więc
spory posiłek. Wtedy właśnie należy się przypilnować i przed lub po takim
napadzie na słodkie, nie zjadać produktu bogatego w tłuszcze nasycone.
PUNKT NR 3—Tłuszcze, nie białka i nie węglowodany, zaspokajają
apetyt i sycą. „Leptyna — czytamy w Textbook of Medical Physiology
8
— jest
sposobem, poprzez który tkanka tłuszczowa komunikuje mózgowi, że dosyć
energii zostało zgromadzone i że dalsze spożycie pokarmu nie jest potrzeb-
ne”. Lub prościej: leptyna to hormon sytości. Największe pobudzenie wydzie-
lania leptyny zachodzi przy spożyciu tłuszczów i białek, a najmniejsze —
przy spożyciu węglowodanów. Między innymi dlatego możesz zjeść całą
paczkę krówek, bombonierkę czy dwie tabliczki czekolady, a jajek nie wsu-
niesz więcej niż 6 czy 7. Oczywiście można zjadać jaja na siłę, ale przy szó-
stym czy siódmym (czasami większej ilości, zależy od człowieka) pojawia się
wyraźny odruch sytości, dość nieprzyjemny, dzięki czemu zniechęca on do
dalszego jedzenia. Z węglowodanami, szczególnie prostymi, jest na odwrót.
Pobudzenie wydzielania leptyny jest na tyle znikome, że można jeść i jeść.
Dlatego nie da się zjeść tylko jednego ciasteczka. Albo tylko jednego wafelka.
Czy tylko jedną landrynkę gwizdniętą z paczki, którą babcia schowała w kre-
densie. Myślisz sobie: „Ach, to jeszcze jednego”. Potem myślisz sobie: „Teraz,
to już naprawdę ostatni”. Aż tu nagle, hmm, stała się zaiste dziwna rzecz.
W jednej chwili paczka jest pełna, a za moment – sięgasz do środka . . . ma-
casz, macasz . . . szukasz, szukasz . . . a tu pusto jak w peerelowskim sklepie.
Dziwne zjawisko; było, nie ma. Żarty na stronę. Węglowodany po prostu nie
sycą. Można zjeść talerz płatków owsianych na śniadanie (nie polecam, swoją
drogą), a za godzinę odczuwać głód. Między innymi z tego powodu odchu-
dzanie na jadłospisie bogatym w węglowodany zwykle spisuje człowieka na
straty. Apetyt właściwie rośnie w miarę jedzenia. Bo skoro unikamy pokar-
mów tłustych i białkowych, a organizm ich potrzebuje, to jedynym sposobem
na zachętę do ich spożycia . . . jest pobudzenie apetytu z nadzieją, że następ-
nym razem zjesz coś, co powinieneś, czyli białko i tłuszcz, bo białko z tłusz-
czem w pokarmach zwykle idzie w parze, na przykład w jajach. Podczas gdy
tłuszcz w jaju zaspokaja apetyt, białka organizm zużywa między innymi na
błony komórkowe, o których wyżej wspomniałem. Znakomite połączenie.
Dlatego uważam, że każdy powinien jeść jaja. Kto chce znaleźć lepszy pokarm
8
A.C. Guyton, J.E. Hall, Textbook of Medical Physiology, wyd. 12, s. 849
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-33-
dla człowieka, równie dobrze może szukać Zębowej Wróżki. Nie znajdzie, nie
ma nic lepszego od jaja, kiedy chodzi o prawdziwy tłuszcz i najwyższej jako-
ści białka — niezbędne jak powietrze. Tak w ogóle, nie tylko teoretyzuję. Im
dłużej zgłębiam nauki medyczne, tym bardziej doceniam wartości odżywcze
jaj. No więc założyłem hodowlę kurczaczków. Dosłownie trzy dni temu, jak
teraz piszę te słowa (23 lutego), się wykluły. Na wiosnę będą już latać po po-
dwórku, korzystać ze słońca i prawdziwej paszy, zdrowej. Piszę o tym, bo
mimo dużych wartości odżywczych jaj, nie namawiam kupować ich w spo-
żywczakach. Wręcz odradzam. Wytwórcy jaj, choć oczywiście nie tylko jaj, po
prostu nieludzko obchodzą się z nioskami. Zawsze, kiedy to możliwe, nie
powinniśmy przyczyniać się do rozwoju takich przedsiębiorstw. Namawiam
podzwonić, popytać, poszukać — czy ktoś ze znajomych, rodziny, przyjaciół
nie sprzedaje wiejskich jaj. I od nich kupować. Wrócimy jeszcze do tego
w przyszłym miesiącu.
PUNKT NR 4—Tłuszcze nadają potrawom smaku. Jeśli producent ob-
niża tłuszczową zawartość swoich produktów (tzw. produkty odtłuszczone),
to tłuszcz musi czymś zastąpić, ponieważ odpowiada on za smak produktu.
Niestety, zwykle usunięty tłuszcz zastępuje się cukrem, na przykład syropem
glukozowo-fruktozowym. Czy to pewne, że smak w dużym stopniu zależy
od tłuszczu? Tak, za przykład niech posłuży białko jaja. Samo w sobie, bez
obecności żółtka (tłuszczu), jest pozbawione smaku. Wystarczy zjeść gotowa-
ne białko albo jajecznicę z samych białek. Ale kiedy dodamy żółtko . . .
mniam, zaraz stają się pyszne. W żółtku jest mnóstwo tłuszczu, dlatego. Po-
dobnie ze stekiem, na który raz po raz się skuszę. To tłuszcz jest pierwszo-
rzędną substancja, która nadaje smaku. Sery — również są smaczne ze
względu na tłuszcz. Więc pamiętaj, jeśli coś jest odtłuszczone, to jest uzupeł-
nione cukrem. A to ostatnie, co jest potrzebne do zdrowia. Jako taki — cukier
niczemu nie służy. Tłuszcze natomiast — spełniają dziesiątki zadań, a zwarta
budowa błon miliardów komórek oraz źródło energii to tylko dwa przykłady
tych zadań. Z tych i innych powodów nie należy kupować odtłuszczonych
produktów.
PUNKT NR 5—Szkodliwe są tylko tłuszcze zmienione przez człowie-
ka, nie stworzone przez Przyrodę. Dokładnie, pokarmowe źródła tłuszczów
stworzone przez Przyrodę nie zaszkodzą. Zaszkodzą tylko tłuszcze, które
w procesie obróbki przemysłowej stworzył człowiek. Takie należy całkowicie
usunąć lub chociaż ograniczyć ich spożycie, jak to tylko możliwe. Dla prze-
mysłu spożywczego liczy się jedno. Zyski. A są tym większe, im dłużej pro-
dukt się nie psuje. Fajnie . . . tylko że odbywa się to kosztem zdrowia
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-34-
publicznego. Twojego! Ponownie, usilnie zachęcam do zgłębienia tematu
szkodliwych tłuszczów poprzez numer szósty, w którym przedstawiłem naj-
ważniejsze informacje.
PUNKT NR 6—Żywienie bogate w prawdziwe tłuszcze nie ma związ-
ku z występowaniem nowotworów. Z jakiejś przyczyny społeczeństwo koja-
rzy tłuszcze pochodzenia zwierzęcego (a niektórzy nawet roślinnego)
z występowaniem nowotworów. Niepotrzebnie, bo to oczywiście nieprawda:
„Nigdy nie udowodniono naukowo, że pokarmowy tłuszcz może
doprowadzić do nowotworu. (…) Hipoteza, że zmniejszenie spoży-
cia pokarmów bogatych w tłuszcz zmniejsza ryzyko zachorowań na
raka, nie została udowodniona w kontekście badań klinicznych”.
[D.L. Longo, D.L. Kasper, J.L. Jameson i in., Harrison’s Principles
of Internal Medicine, wyd. 18, tom 1, s. 655]
Co więcej, na kolejnej stronie, tj. 656, czytamy:
„Program badawczy pt. Women’s Health Initiative prowadzony
przez NIH to rozpoczęte w 1994 roku, zaplanowane na wiele lat ba-
dania kliniczne, obejmujące ponad 100 000 kobiet w wieku 45-69
lat. Podzielono je na 22 grupy. Uczestniczki otrzymywały suplemen-
tację wapń/witamina D, hormonalną terapię zastępczą oraz zalecono
im zwiększenie aktywności fizycznej, dietę niskotłuszczową i za-
przestanie palenia tytoniu. Badanie nie wykazało obniżenia zacho-
rowalności i różnicy w występowaniu inwazyjnego raka gruczołu
piersiowego w grupie kobiet stosujących dietę niskotłuszczową.
Okres obserwacji wynosił osiem lat”.
Jak długo jemy prawdziwe tłuszcze i unikamy tłuszczów uszkodzonych,
tj. sztucznych i zmienionych przez człowieka, możemy spać spokojnie.
PUNKT NR 7—Cholesterol z pożywienia nie wpływa znacząco na
cholesterol we krwi. Ludzie boją się tłuszczu, bo boją się zawartego w nim
cholesterolu. Niepotrzebnie:
„Nie jest prawdą, że cholesterol z pokarmu odkłada się w ścianach
tętnic u człowieka — jak nas nieustannie zapewniają różni specjali-
ści. W żadnym badaniu nie wykazano, aby cholesterol znakowany
promieniotwórczo, podawany doustnie, doodbytniczo, dożylnie, do-
tętniczo, domięśniowo, odłożył się w komórkach ścian tętnic
u człowieka. Wykazano natomiast, że znakowana glukoza, podawa-
na sama, a szczególnie wraz z insuliną, była znajdowana w komór-
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-35-
kach ścian tętnic już po godzinie od jej podania, ale nie była to już
glukoza, a wytworzony z glukozy cholesterol”. [Jan Kwaśniewski,
Tłuste życie, Warszawa 1997]
Organizm sam wytwarza cholesterol, jeśli źle się żywimy, to znaczy zja-
damy zbyt dużo węglowodanów względem zapotrzebowania energetyczne-
go. Jak wynika z numeru ósmego, ilość 70, a nawet do 100 gramów na dobę,
chroni przed wytwarzaniem cholesterolu przez organizm z glukozy. Ponadto
niełączenie dużej ilości węglowodanów z dużą ilością tłuszczów chroni przed
wytwarzaniem cholesterolu z naddatku tłuszczu. Dalej w swojej książce Tłuste
życie
doktor Kwaśniewski pisze:
„Czy należy ograniczać cholesterol w pożywieniu? Wbrew po-
wszechnemu przekonaniu — nie należy! W pokarmach roślinnych
nie ma cholesterolu, a przecież ludzie żywiący się tylko produktami
roślinnymi często na miażdżycę chorują. Sami wytwarzają choleste-
rol. W zależności od składu diety organizm człowieka może wytwo-
rzyć w ciągu doby od kilku do kilkudziesięciu razy więcej
cholesterolu niż otrzymuje go w pokarmie. Cholesterol pokarmowy
nie ma żadnego wpływu na to, czy zachorujemy na miażdżycę czy
też nie. Ilość cholesterolu dostarczanego w pokarmie nie ma też żad-
nego wpływu na poziom cholesterolu we krwi. Jeżeli badanie krwi
wykazuje wysoki poziom cholesterolu, to oznacza, że organizm za
dużo wytwarza cholesterolu, bez względu na to, ile go otrzymuje
w pokarmie. Jeśli wytwarza ten cholesterol w komórkach ścian tęt-
nic — rozwija się miażdżyca. Najsilniej blokują wchłanianie chole-
sterolu z pokarmu tłuszcze nasycone. Każdy lek i każdy inny
czynnik uszkadzający wątrobę lub zmuszający wątrobę do niepo-
trzebnej pracy obniża poziom cholesterolu we krwi, ale nie ma to
żadnego wpływu na rozwój i postęp miażdżycy. Na przykład wielu
alkoholików ma niski poziom cholesterolu we krwi, czemu jedno-
cześnie towarzyszy wczesna i uogólniona miażdżyca. Najniższy po-
ziom cholesterolu we krwi występuje u ludzi na diecie
bogatotłuszczowej, jeżeli nie chorowali uprzednio na miażdżycę,
a staje się niski dopiero po wyleczeniu z miażdżycy, co trwa od kil-
ku do kilkunastu miesięcy. (…) Panuje przekonanie, że przyczyną
miażdżycy są tłuszcze, zwłaszcza zwierzęce, a więc zawarte w żółt-
ku jaj, w słoninie i w maśle. Jest to przekonanie błędne. Przyczyną
miażdżycy jest wytwarzanie cholesterolu w komórkach błony we-
wnętrznej tętnic — z glukozy. Toteż przyczyną miażdżycy są te
wszystkie czynniki, które wymuszają przetwarzanie glukozy na cho-
lesterol w komórkach tętnic. Tak więc czynnikiem umożliwiającym
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-36-
powstawanie miażdżycy jest glukoza. Bez niej wytwarzanie chole-
sterolu w komórkach tętnic nie jest możliwe. Czyli: aby nie mieć
miażdżycy i aby z miażdżycy się wyleczyć, należy ograniczyć do-
bowe spożycie węglowodanów do takiego poziomu, przy którym
wytwarzanie cholesterolu z glukozy w komórkach ścian tętnic nie
będzie możliwe”.
Choć jest zdecydowanie na właściwym tropie, doktor Kwaśniewski
miewa skłonności do przejaskrawiania. Trzeba trzymać się czystej nauki
i uczciwie podkreślić, że cholesterol z pożywienia wpływa na poziom chole-
sterolu we krwi, lecz w stopniu dla zdrowia nieznaczącym. Ściślej: co najwy-
żej w 10%. Pod warunkiem, oczywiście, że nie popełniamy największego
błędu z możliwych: nie łączymy dużej ilości tłuszczów z dużą ilością węglo-
wodanów. Niewielka ilość węglowodanów do posiłku tłustego — nikomu nie
zaszkodzi. Ale im stosunek węglowodanów do tłuszczów bardziej wyrówna-
ny (czyli im bliżej 50 na 50), tym gorszy wpływ posiłku na cholesterol i oty-
łość. Ściśle praktyczną stroną zajmę się już w kolejnym numerze. Ale o co
chodzi z tym stosunkiem: chodzi o to, żeby w posiłku bogatym w tłuszcz jak
najmniej kalorii (czyli energii) pozyskiwać z węglowodanów. Na przykład
jeśli posiłek składa się z 1 jaja (tylko przykład), wówczas z tłuszczów czer-
piemy 65% kalorii, a z węglowodanów tylko 2% kalorii, reszta z białek
9
. Ale
. . . jeśli zjemy posiłek złożony z 1 jaja i 1 dużej kromki chleba, wówczas z
tłuszczów czerpiemy tylko 33% kalorii, a z węglowodanów 41%. Taki stosu-
nek zaczyna być kłopotliwy. Jak się można domyślić z punktu drugiego
(patrz strona 18), jeśli posiłek taki przewyższa zapotrzebowanie energetyczne
(a zazwyczaj tak jest), to nadmiar energii pochodzącej z jaj odłoży się w tkance
tłuszczowej, a ponadto częściowo przekształci się w wątrobie w cholesterol.
Porażka. W kolejnym numerze nauczę, jak liczyć stosunek kalorii z tłuszczów
i z węglowodanów. Będzie to cenna wiedza.
Inna sprawa, źle myślimy o cholesterolu. Wszyscy się go boją. Tylko dla-
czego? Organizm wytwarza cholesterol, a ściślej — czyni to wątroba. Więc jak
to . . . wątroba miałaby wytwarzać truciznę? Właśnie to twierdzą osoby, które
twierdzą, że cholesterol jest zły i trzeba go obniżać jak najmocniej. Organizm
nie wytwarza czegoś, co mu szkodzi. Jeśli coś wytwarza, tu cholesterol, to dla-
tego, że go potrzebuje. Cholesterol bowiem to molekuła, która jest niezwykle
potrzebna do tego, aby organizm człowieka mógł odpowiednio działać . . .
i się odnawiać. U ludzi po przebytym zabiegu chirurgicznym poziom chole-
9
http://nutritiondata.self.com/facts/dairy-and-egg-products/119/2
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-37-
sterolu we krwi znacznie wzrasta, bo wątroba wytwarza go więcej. A czyni to,
bo organizm potrzebuje go więcej. A potrzebuje, bo trzeba odbudować tkanki,
które obrabiano skalpelem na stole chirurgicznym. Zabiegi to przykład jeden
z wielu, wielu. Innym są osoby, które uległy poparzeniu. Cholesterol u takich
osób, ho-ho, jest zawsze bardzo wysoki. Ba, wystarczy nawet stan zapalny,
aby organizm wytwarzał więcej cholesterolu. Dlatego osoby, które stosują
uziemienie opisane w numerze 3, donoszą mi o lekkim spadku poziomu cho-
lesterolu. Listy takie nie są dla mnie zaskoczeniem. To oczywiste, że choleste-
rol leci w dół, kiedy stosuje się uziemienie. Uziemienie bowiem jest bodaj
jednym z najlepszych, jak nie najlepszym, sposobów usuwania stanów zapal-
nych. Dlatego podczas snu i pracy przy komputerze warto się uziemiać. Ale
wracając do cholesterolu. Jak widać, jego poziom nigdy nie jest stały. Waha się
zależnie od stanu zdrowia. Chorzy — mają wyższy poziom. Zdrowi — mają
niższy poziom. Dlatego przyjmowanie dla wszystkich normy 200 mg/dL po
prostu jest niepoważne. Właściwy, fizjologiczny poziom cholesterolu całkowi-
tego, waha się między 120 a 280 mg/dL! Dla wielu to szok. Ale tak właśnie
jest. Oto tabela z jednej z najbardziej cenionych książek naukowych:
Lipid [tłuszcz]
Normalny zakres
(mg/dL)
Trójglicerydy
40 – 280
Cholesterol całkowity
120 – 280
Cholesterol LDL
65 – 200
Cholesterol HDL
30 – 90
Źródło: G. Meisenberg, W.H. Simmons, Principles of Medical
Biochemistry
, wyd. 3, s. 424
PUNKT NR 8—Jeśli brakuje energii, to z braku tłuszczu. Utarło się, że
od tłuszczu się tyje, a od węglowodanów dostaje się energii. Tak po prostu
jest w głowach zakodowane. Z tym, że . . . niewiele ma to wspólnego z rze-
czywistością! Był czas, kiedy zawsze po śniadaniu ogarniała mnie senność
i znać dawały o sobie zatoki (na zapalenie których wówczas cierpiałem). Oka-
zało się, że winne pogorszeniu były węglowodany, które doprowadzały do
dużego wyrzutu insuliny. Trwałem jeszcze wtedy w przekonaniu, że śniada-
nie bogate w węglowodany jest najlepsze. A nie jest — dlaczego, o tym już
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-38-
w kolejnym numerze. Lecz tak pokrótce: z rana organizm nie chce węglowo-
danów, bo komórki są oporniejsze na działanie insuliny niż np. po południu.
To znaczy: zjadamy węglowodany. Organizm przetwarza je na glukozę. Glu-
koza dostaje się do krwi. W odpowiedzi na to, trzustka wyrzuca insulinę. In-
sulina działa jak odźwierny, puka do drzwi komórek, które w odpowiedzi
powinny się otworzyć. Kłopot właśnie w tym, że aby się otworzyły — i aby
glukoza została zużyta na energię — insulina musi walić do drzwi komórek
z całych sił, obrazowo tłumacząc, a więc musi jej być dużo więcej niż rzeczy-
wiści być powinno. Skutkuje to tym, że dużo glukozy i dużo insuliny zbyt
długo przebywa w krwiobiegu. A jak każdy nadmiar, tak i nadmiar insuliny
prowadzi do niekorzystnych zmian, między innymi podsyca stany zapalne.
Najbardziej namacalnym następstwem jest właśnie spadek sił. Natomiast to,
co daje najbardziej wydajne paliwo energetyczne, to właśnie — zaskoczenie,
wiem — prawdziwe tłuszcze. Amerykańskie śniadanie złożone z jaj i bekonu
kojarzy się jako niezdrowe. Błąd, błąd, błąd. Właśnie jest zdrowe, i to bardzo.
Tylko pod warunkiem, że nie przegryza się do takiego posiłku węglowoda-
nów, na przykład kromki chleba. O tym Amerykanie już nie wiedzą. No i tyją.
Od miesięcy (niestety tylko od miesięcy) na śniadanie spożywam wyłącznie
tłuste posiłki, bogate w wartościowe białka, ubogie w węglowodany. Różnica
w działaniu organizmu i umysłu — jak dzień do nocy. Polecam spróbować
i samemu się przekonać. Pamiętajmy: jeśli tłuszczowi nie towarzyszą węglo-
wodany, tłuszcz nie ma prawa zaszkodzić. Na odwrót: przybędzie nam ener-
gii. Na dłużej. Jeśli myślisz ‘brak energii’, myśl ‘brak prawdziwych, zdrowych
tłuszczów zwierzęcych’.
PUNKT NR 9—Tłuszcz nie doprowadza do miażdżycy. Odrzućmy
błędne przekonania, skupmy się na rzeczywistości. Rzeczywistość wygląda
tak: w blaszce miażdżycowej, która odpowiada za zawały serca i udary mó-
zgu, nie ma ani mikrograma tłuszczów nasyconych zwierzęcego pochodzenia.
Właśnie tak! Nic, zero, nul. Znaczy to, że ten pyszny tłuszczyk w jajach, maśle
śmietankowym, mięsie, pełnotłustych serach — nic a nic nie przyczynia się do
powstawania chorób serca. Taka jest prawda. Opisało ją Lancet — naukowe
czasopismo medyczne, które jest najpewniejszym, najbardziej wiarygodnym,
najwnikliwiej sprawdzanym źródłem informacji o zdrowiu. Jeśli coś tam opi-
sano, to znaczy, że tak jest. Już jakiś czas temu, bo w 1994 roku, w Lancecie
przedstawiono badanie chemiczne składu blaszki miażdżycowej. Próbki
blaszki pobrano z tętnic osób, które zmarły na zawał mięśnia sercowego.
Okazało się, że nie znaleziono śladu tłuszczów zwierzęcych! Znaleziono na-
tomiast . . . uszkodzone tłuszcze roślinne. Oj, oj, oj. Tłuszcze roślinne! Tak
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-39-
słynne w weganizmie! Wegetarianizmie! Jak pisze Jerzy Zięba w Ukryte tera-
pie
, dość fajnej książce:
„Od dziesiątek lat, zupełnie bezpodstawnie ostrzega się nas przed
spożyciem tłuszczów nasyconych, czyli zwierzęcych, ponieważ (jak
się do dziś twierdzi) powodują one powstanie blaszki miażdżycowej,
co doprowadza do zawału serca i wielokrotnie do natychmiastowej
śmierci. Twierdzono tak od lat, mimo że nikt nie dokonał badań
składu blaszki miażdżycowej z odpowiednią dokładnością. Blaszka
jest, jak wiemy, powodem tragedii milionów ludzi na świecie. Nikt
wtedy (np. 30 czy więcej lat temu) nie wiedział, z czego tak napraw-
dę się składa. Z postępem technologii i metod badawczych można
było już zbadać skład blaszki miażdżycowej bardzo dokładnie. Co
się okazało?
W składzie blaszki miażdżycowej znaleziono ponad 12 substan-
cji, ale . . . nie było wśród nich nawet śladu tłuszczów zwierzę-
cych!
Można to przeczytać jeszcze raz . . . lub wiele razy . . . do woli! Dla-
czego świat medyczny zupełnie nie zwrócił uwagi na tak znaczący
fakt? Wygodniej było tego nie wiedzieć. Zaburzyłoby to przecież ca-
ły świat medyczny, obaliłoby wiele prac naukowych, doktoratów itd.
Lepiej nie wyciągać tego na światło dzienne, lepiej udawać, że tego
nie było i nadal uparcie, wbrew nauce, wbrew logice, wbrew zdro-
wemu rozsądkowi, wbrew uczciwości naukowej, wbrew interesowi
pacjentów nadal uparcie twierdzić, że z tłuszczów zwierzęcych two-
rzy się blaszka miażdżycowa. Lepiej tkwić w kłamstwie po same
uszy”. [J. Zięba, Ukryte terapie, Czego ci lekarz nie powie, wyd. 2,
Rzeszów 2014, s. 283]
Pozostaje mi rzec: smacznego mięska, smacznego jajka, smacznego sera,
smacznego masełka, smacznego bekonu, smacznej tłustej śmietanki — i na
zdrówko! Byle tylko nie w obecności węglowodanów (chleba, bułki, ryżu,
klusek itp.), a wszystko będzie dobrze. Nie ma wyjścia, musi być.
PUNKT NR 10—Margaryna gorsza od masła. To już dla Ciebie oczy-
wiste, mogę mieć taką nadzieję? Ufam, że mogę! Margaryna niszczy zdrowie,
bo jest obcym tłuszczem. Organizm nie potrafi go odpowiednio przetworzyć.
Dlatego, podobnie jak w przypadku olejów rafinowanych, tłuszcze z marga-
ryny sadowią się w tętnicach jako jeden ze składników blaszki miażdżycowej.
Powoli, lecz skutecznie, przyczyniają się do niewydolności sercowo-
naczyniowej. Szkodliwość margaryny głównie polega na tym, że jest ona źró-
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-40-
dłem tak zwanych tłuszczów trans. Już w latach trzydziestych doktor Joanna
Budwig odkryła, że źródła tłuszczów trans to czołówka najgorszych produk-
tów spożywczych, jakie można sobie wyobrazić. Na pierwszym miejscu
wśród źródeł tłuszczów trans jest właśnie słynna margaryna. Ponadto, pamię-
tajmy o najważniejszym: margaryna to królowa sztuczności. Jest niczym in-
nym, jak chemicznym produktem ubocznym procesu utwardzania. Proces
utwardzania sprawia, że margaryna jest zwarta, nie roztapia się łatwo do po-
staci płynnej. A jako ciekawostka, podobno inżynierowie tworzyw sztucznych
mówią o margarynie jako plastikowe jedzenie — w tym sensie, że budowa
chemiczna margaryny przypomina plastik niskiej jakości. A tfu! Nic dziwne-
go, że spożywający margarynę, chorują co najmniej dwukrotnie częściej na
choroby serca od spożywających prawdziwe masło. Masło nie tylko jest lep-
sze, jest także wskazane do spożycia, oczywiście. Kto ma wątpliwości, proszę
poczytać o pracach Westona A. Price’a lub doktor Jadwigi Kempisty. Dowie-
my się na przykład, że masło jest źródłem ważnych kwasów tłuszczowych,
lecytyny, witaminy A, D, E, K, miedzi, cynku, chromu, selenu, jodu — szcze-
gólnie to najprawdziwsze masło, powstałe od zwierząt karmionych trawą,
czyli z pastwisk. W maśle nie ma nic złego. Jest wszystko, co dobre.
PUNKT NR 11—Od tłuszczu się nie tyje. Znów ten temat, ale chcę, by
każdy to rozumiał. Kiedy jemy potrawy tłuste bez potraw bogatych w wę-
glowodany, wówczas nie ma wyrzutu insuliny z komórek beta trzustki. A je-
śli nie ma insuliny, nie ma odkładania tłuszczu pokarmowego do tkanki
tłuszczowej! Pamiętajmy o tym! Aby przytyć od nadmiaru tłuszczu, musi być
we krwi obecna duża ilość insuliny, a jest obecna wtedy, gdy zjadamy pokar-
my bogate w węglowodany. Owszem, poziom insuliny wzrasta w odpowie-
dzi na białko, które pobudza jej wytwarzanie. Lecz białko w porównaniu do
węglowodanów pobudza wytwarzanie insuliny w dużo mniejszym stopniu.
I to jest klucz do sukcesu. Niewielka ilość węglowodanów w posiłku tłusz-
czowym jest do zaakceptowania — w ilości około 20% kalorii pochodzących z
węglowodanów. Wrócimy do tego w kolejnym numerze. I pamiętajmy, tak
jest naprawdę, to nie bajka, nie teorie, lecz nauka. Jak wyjaśnia Textbook of Me-
dical Physiology
na stronie 835, tylko jeśli nadmiar glicerolo-3-fosforan jest
obecny (a jest obecny przy spożyciu nadmiaru węglowodanów w posiłku),
zjedzony tłuszcz zostanie przekształcony w tkankę tłuszczową. Jeśli nie ma
węglowodanów w posiłku tłuszczowym, nie ma glicerolo-3-fosforanu, więc
kwasy tłuszczowe spożyte z posiłkiem tłuszczowym w większości nie zostaną
przekształcone w tkankę tłuszczową. Zostaną zużyte na wiele ważnych za-
dań, z których głównym jest dostarczenie energii, budowa komórek czy bu-
www.BiuletynZdrowia.pl
• Wszystkie prawa zastrzeżone
______________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________
-41-
dowa tkanek. Kropka! Dziękuję państwu za uwagę — do następnego razu!
A zapewniam, będzie się działo. (Czy kiedykolwiek się nie działo!?)
Jeśli chcesz, numer 12 możesz zamówić już teraz. W przypadku edycji
drukowanej, numer wyślę Ci na adres domowy w pierwszym tygodniu
kwietnia 2015. W przypadku edycji elektronicznej (do czytania na kompute-
rze), numer wyślę też w pierwszym tygodniu kwietnia, lecz na skrzynkę
pocztową e-mail.
Aby zamówić, wykręć poniższy numer. Odbierze któraś z moich koleża-
nek z obsługi klienta, która akurat urzęduje w biurze.
Zamawianie przez telefon pod numerem:
(22) 123 99 55
Jeśli wszystkie telefony w biurze będą zajęte, odczekaj chwilę i zadzwoń
ponownie. Dzwoni już tyle osób, że czasem trzeba wykręcić numer kilka razy.
Jeśli nie chcesz dzwonić i wolisz zamówić przez Internet, nie ma sprawy. Po
prostu wejdź na poniższą stronę, wypełnij formularz i gotowe:
Zamawianie przez Internet na:
www.BiuletynZdrowia.pl/nowy
Ze względu na to, że co miesiąc drukuję ograniczoną ilość numerów, to
następny numer zachęcam zamówić jak najprędzej. Tym sposobem rezerwu-
jesz swoją kopię, którą wyślę Ci w pierwszym tygodniu następnego miesiąca.
Jeśli nie czytasz systematycznie wszystkich numerów BIULETYNU
ZDROWIA
, zajrzyj do archiwum i uzupełnij kolekcję o braki:
www.BiuletynZdrowia.pl/spis
To wszystko na teraz. Jak zawsze, czekam na telefon od Ciebie lub na
zamówienie złożone przez Internet (patrz powyższy adres).
Dla Ciebie i Twojej rodziny — dużo ciepła i radości!
Łukasz D. King,
redaktor biuletynu