3 niedziela wielkanocna B




Homilia



H2 {
FONT-SIZE: 12pt; MARGIN: 0cm 0cm 0pt; FONT-FAMILY: "Times New Roman"; TEXT-ALIGN: justify
}



Homilia na III
Niedzielę Wielkanocy 
Jeśli mnie kochasz, dlaczego mnie nie słuchasz ?
Skąd mnie znasz ?
           
Na ulicy Długiej w Krakowie mieszkała matka z synem. Ojciec zginął w czasie
wojny. Możemy sobie wyobrazić z jaka miłością i nadzieja  patrzyła matka na
jedynaka. W sercu nosiła jedno pragnienie
by był dobrym dzieckiem, synem, a na
starość opiekunem dla niej. Wychowywała go według Bożych  zasad, był nawet
ministrantem. Po maturze ktoś ze znajomych zaproponował mu nawet studia medyczne
we Francji, bo można było na niego liczyć. Przy pożegnaniu matka trzymając w
ręce różaniec, ze łzami w oczach powtarzała mu : synu, będę się modliła w twojej
intencji. Pamiętaj o Bogu, żyj uczciwie , jak ja cię uczyłam . Proś Matkę
Najświętszą o opiekę nad sobą i nade mną.  Pojechał z uciechą i nadzieja.
Słowa matki szybko wywiały z głowy i z serca. Po studiach wrócił do kraju jako
zdolny lekarz, ale co najgorsze
wstydził się swojej matki, unikał jej niemal
bezczelnie. Biedaczysko zmarła na ulicy idąc z kościoła. Nie wiedząc i nie
spodziewając się znalazł się przy niej w czasie sekcji zwłok . Po trzymanym w
ręce różańcu
poznał ją i zawołał ... mamo ! Dopiero taki wstrząs duchowy
zmienił jego życie ... Poznał matkę ... ! ( Dzienniczek duchowy B s. 40)
           
  Jeszcze jedno wydarzenie. Było to już po wojnie
Starsi pamiętają
wojenne łapanki na ulicach miast i wywóz mężczyzn do pracy w Niemczech. Taka
dola spotkała niejednego z ojców. Znam przykład z życia  jednego z dawnych
moich parafian. Jako ojciec dwójki dzieci został zabrany na roboty. Trzecie
dziecko miało przyjść na świat. Dopiero dwa lata po wojnie w 1947 roku wraca do
domu ojciec . Minęło cztery lata nieobecności w rodzinie. Nic nie wiedział o
domu, listy były bardzo krótkie i lakoniczne. Szedł z drżeniem serca w rodzinne
progi. Myślał co z żona, czy pozostała mu wierną małżonką, co z dziećmi ... tymi
dwoma i tym trzecim, którego na oczy nie widział. Przekraczając znana mu domowa
furtkę na podwórko
dostrzega pochyloną przy plewieniu w ogródku żonę. Starsze
z dzieci były w szkole. Żona nie spostrzegła go
trwając pilnie przy robocie

po cichu wszedł do domu bez pukania. Na wersalce siedział ten najmłodszy,
poderwał się z miejsca, krzyknął : TATUŚ ! rzucił się ojcu na szyję
tuląc się
i płacząc z radości. Synku
rzekł do niego - skąd mnie znasz ?  Tatusiu
... mamusia mi wszystko opowiadała, na ścianie wisi twoje zdjęcie..
           
Synu, skąd mnie znasz ? O ojcu pamiętała matka i dzieci. Za ojca była nieustanna
rodzinna modlitwa. Nad wszystkich czuwała wierna miłość matki. Jednak na miłość
czekało serce każdego z nich. Znajomość rodziła miłość, a miłość pogłębiana była
wiarą, wzajemną troską i modlitwą.
Jakże różne bywają spotkania
między ludźmi i spotkania z Bogiem. 
           
Bywają spotkania radosne, wyczekiwane, odnawiające miłość, zroszone łzami.
Są też spotkania z Przybyszem owocujące w cierpienia, przypominające trudne,
bolesne przeżycia. Dzisiaj w III niedzielę Wielkanocy czytamy o spotkaniu
uczniów ze Zmartwychwstałym Panem . Jego przybycie i ukazanie się zmieniło
całkowicie myślenie i postępowanie uczniów.
Chociaż pozbawiony cielesnych
ograniczeń pozwala się dotykać, stawać blisko, rozmawiać, po prostu wierzyć ,
przywraca sens życia według Ewangelii . Dotknięty cierpieniem przynosi nadzieję
odmienia ich życie jako zwycięzca , Nauczyciel z mocą, Wódz niepokonany .
Wszystkie dane im obietnice zostają naocznie sprawdzone. Przybysz stanął pośród
nich radosny, rzeczywisty
wspaniały. Nie był jakiś nieznajomy przechodzień,
biedak czekający na wsparcie. Oni zdołali Go rozpoznać i na nowo wrócić do
wspólnie przeżytych lat. Pan Jezus nie pytał , skąd Mnie znacie, ale dowodzi im,
jak spełnił, zrealizował wiernie swoją wolę
plan Ojca wobec ludzi. Radosne
spotkanie znów zaowocowało świeżą miłością.
Zmartwychwstały Jezus wciąż
żyje i działa w Kościele.  
           
Nie pomylę się, gdy jasno wyznam, że Pan Jezus często przychodzi do nas w
postaci przybysza, kogoś nieznajomego, choćby biedaka , chorego, zagubionego na
drogach naszego życia. Jakże dokładnie zna nasze problemy, radości i cierpienia.
Największym nieszczęściem dla nas jest nierozpoznanie Go, nasza niewierna
miłość, niestałość, pogmatwane drogi życia bez Niego, gdy wydawał się być
nieobecnym w naszym szarym życiu. Nierozpoznany Przybysz i błędne nasze oczy,
krotka pamięć, niewdzięczność, lekkomyślność i temu podobne! Jakże często
pochopne nasze plany , wydarzenia zasłoniły nam Boga. Bóg zapomniany, zasłonięty
ziemskimi ambicjami, ludzką ,,mądrością", egoizmem, pewnością siebie ! 
Matki z przytoczonych na początku przykładów pozostały wierne Boskim planom,
wierne jednemu Przyjacielowi życia. W tej wierności wychowywały dzieci , trwały
do końca.
Po długim czasie nieobecności

miłość i wierność  okazały się czystym skarbem. Świadkami tej miłości były
potem ich dzieci.
Prośba św. Jana Apostoła

świadka Chrystusowego Zmartwychwstania.
           
Jakże wspaniale pisze dziś nie tylko do swoich rodaków, ale i do nas św. Jan w
drugim czytaniu z tej niedzieli. Przymnę te słowa : "  Dzieci moje, pisze
wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy
Rzecznika wobec Ojca
Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą
przebłagalną za nasze grzechy ...za grzechy całego świata. Po tym zaś poznajemy,
że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi : znam Go
a nie
zachowuje Jego przykazań
jest kłamca i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje
Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała. ( 1Jana 2,1-5a)
           
Bywają wypadki ludzkiego zagubienia, błądzenia
ale nie zapominający o nas
Jezus wciąż daje się odnaleźć i rozpoznać . Jest taka wielka siła w człowieku ,
która jak magnes ciągnie do Boga. Jedni spotykają Go w czasie pielgrzymki, w
czasie rekolekcji. Inni w chorobie, chorobie, jakimś wydarzeniu. Wielcy
alpiniści wspinają się na szczyty gór jakoby bliżej nieba i wielkiej przyrody.
Każde z tych spotkań wymaga dużego wysiłku woli, wysiłku ducha, wielkiej ceny ,
ale i niesie ogromna nagrodę, zadowolenie.
           
Każde spotkanie z Panem Jezusem niesie radość, wewnętrzny pokój. Niemal za
każdym razem Przychodzący pozdrawia nawiedzanych słowami ,, Pokój wam". Czasem
uczniowie z radości jakby nie wierzyli w Jego obecność. Stąd po zmartwychwstaniu
nawet każe dotykać przebitych dłoni, zranionego boku. W innej sytuacji Mistrz
sięga do argumentu jadła, każe  podać sobie co do zjedzenia . Widząc
spożywającego chleb, czy rybę w ich obecności
budzi się wiara, zaufanie,
gotowość pójścia w świat , by głosić Słowa Ewangelii.
Dlaczego mimo to świat staje
się bezbożny, nieludzki ?
       Czasem
możemy zauważyć, że współcześni ludzie stają się wobec Zmartwychwstałego
bardziej wątpiący, obojętni religijnie, hołdujący materializmowi . Złośliwie
chcą wmawiać innym : to złudzenie, halucynacja. Wiara staje się słaba, albo
nawet żadna. Podobnie z zaangażowaniem w sprawy religijne.
           
Fałszywi bogowie wpędzają człowieka w fałszywą moralność niegodną człowieka.
Odchodząc od Boga, od zasad wiary zdolni SA posuwać się do rzeczy niesamowitych,
nieludzkich. Wielokrotnie Jana Paweł II w czasie pielgrzymek do miejsc
męczeństwa pytał : skąd u człowieka może się brać tak skrajna  pogarda
drugim człowiekiem. Odpowiedź jest bardzo prosta
ponieważ doszedł do pogardy
dla Boga, zaplanowanego odejścia, odrzucenia spotkania się z Bogiem. Pogarda
Chrystusem zmartwychwstałym , żywym i prawdziwym zawsze prowadzi do człowieka i
wtedy przychodzi nam doznawać , aż wstyd powiedzieć
działania, postępowania
nieludzkiego, podłego. Z kolei odrzuca się dziesięć przykazań Boskich , moralne
zasady chrześcijanina. Czy zapewnia to spokojniejsze życie ? Czy lżej żyć bez
zasad, bez wiary, bez bliskości Chrystusa ? Pozornie
tak. Tylko pozornie ,
gdyż wnętrze duszy człowieka nie da się oszukać, choć próbuje się zakrzyczeć
głos sumienia , udawać szczęśliwego , wolnego pod każdym względem człowieka. A z
resztą, czy zdrowy szympans ma  większe prawo do życia, niż chory człowiek
?
           
Odejście, odrzucenie spotkania z Chrystusem, zerwanie z zasadami wiary prowadzi
najczęściej do głębokiego kryzysu moralnego. Nie wystarczy Boga uznawać, a Boga
trzeba wierzyć, dla Niego otworzyć swoje serce i umysł. Trzeba z Nim rozmawiać,
to znaczy modlić się , wsłuchiwać się w jego słowa, z Jego źródeł  czerpać
dar łaski . Jeżeli we mnie nie ma wiary, szacunku dla bliźniego
to jasnym się
staje, jak bardzo już się pogubiłem, jak daleko odchodzę od osoby Pana Jezusa,
nie stać mnie na otwartość spotkania z Nim.
           
Wreszcie odpowiedzmy Chrystusowi na pytanie : skąd Go znamy ? Czy tylko z lat
dziecięcych spędzonych w rodzinnym domu ? z dni po I Komunii świętej? O jak
bardzo wyrośliśmy z tamtego ubranka. Minęły czasy ukrywania się przed światem
-jak Nikodem w Ewangelii
szukać Chrystusa po omacku, gdy jest ciemno, by ktoś
nie zauważył. Każdy poznany i wierny Przyjaciel  wart jest naszej odwagi,
gotowości współpracy, wiernej miłości.
Uczniowie spotkawszy Chrystusa po
zmartwychwstaniu gotowi byli oddać życie za wiarę. Oddają życie w XXI wieku
chrześcijanie w wielu krajach świata.  Mocna wiara
rodzi odwagę, a odwaga
zawsze jest znakiem wartości człowieka. Prośmy Boga, aby każde spotkanie z
naszym Nauczycielem   wiary
Jezusem Chrystusem stawało się
świadectwem dla ludzi szukających, wątpiących, gotowych otworzyć swoje serce
Temu, który jest naszą Drogą, Prawdą i Życiem. Amen.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5 niedziela wielkanocy C
Kazanie na VI Niedzielę Wielkanocy A
Kazanie na 5 Niedziela  Wielkanocy B
Kazanie na 3 Niedzielę Wielkanocy A
7 niedziela wielkanocna B
Kazanie na 4 Niedzielę Wielkanocy C
D 3 Niedziela Wielkanocna
D 4 Niedziela Wielkanocna
Kazanie na 6 Niedzielę  Wielkanocy C
6 niedziela wielkanocna B
5 niedziela Wielkanocna B
Kazanie na 2 Niedzielę Wielkanocy C
Kazanie na III Niedziele Wielkanocy A
D 2 Niedziela Wielkanocna
2 niedziela wielkanocy C
Kazanie na 3 Niedzielę Wielkanocy C
6 niedziela wielkanocy
Kazanie na VI NIedziele Wielkanocy AA

więcej podobnych podstron