Kazanie na IV niedzielę wielkanocną rok C
A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}
strona
główna nowości email księga gości ogłoszenia dyskusja
reklama-banery
chat
Kazanie na IV niedzielę Wielkanocną rok C
Kończymy już najdłuższy weekend; czas wracać do zajęć, maturzyści w
tym tygodniu napiszą piękne prace, dzieci z klas II przyjmą komunię po raz
pierwszy w życiu, studenci rozpoczną sesję egzaminacyjną, w maju chwalimy
Maryję, że jest naszą Matką.
A dzisiaj w IV
niedzielę wielkanocną wyrażamy zdziwienie, że Bóg jest dobry aż tak?! Św.
Jan nazywa Go "dobrym Pasterzem". Jest więc Bogiem dobrego Serca, wielkiej
wrażliwości, który umiłował nas do końca.
Jak pogodzić ten obraz
dobrego Boga z często spotykanym wykrzywionym obrazem Boga - bezwzględnego
Sędziego, który karze piekłem za grzech. Taka fałszywa i ponura wizja Boga
i spraw ostatecznych jest często syntezą mglistych wspomnień z dawnej
katechezy. Jest zaniedbaniem edukacji religijnej, nie czytaniem Pisma Św.
Ma swoje źródło w programowej antykościelności: jak sobie ktoś ponarzeka
na czarnych, na funkcjonariuszy Pana Boga tak przy okazji świąt czy na
rynku, albo w sklepie - to wtedy czuje się o wiele lepszy, rozgrzeszony ze
swoich grzechów i podłości.
Najlepiej jest
otworzyć Biblię, by ujrzeć prawdziwy obraz Boga. Tam jest dokładnie i
jasno opisane, jak Bóg traktuje grzeszników. Przyznam się osobiście, że
teksty te znam od wielu lat i wiele razy je czytałem, to gdy wracam do
nich powtórnie, zadziwiają mnie i wciąż zachwycają. I rozumiem tych,
którym w głowie się to nie może pomieścić, że Bóg jest aż tak dobry.
Tydzień temu czytaliśmy ostatni rozdział ewangelii św. Jana.
Apostołowie, ciągle przerażeni swoją sytuacją po śmierci Jezusa, poszli
łowić ryby. Do swoich nieszczęść dołożyli jeszcze i to, że nic nie
złowili. O świcie Jezus staje na brzegu i pyta ich: "dzieci, czy macie co
do jedzenia?". Oni jednak Go nie poznali. Przecież stchórzyli, zostawili
swojego Mistrza w godzinie męki i śmierci. Do głowy im nie przychodzi, że
On, Mesjasz, który pokonał śmierć, zwróci się do nich z pytaniem o
śniadanie, że zainteresuje się tym, czy są głodni. Przecież mógłby
wygarnąć im ostro: wy tchórze, egoiści, zdrajcy! On jednak bez podstępu
mówi do jedenastu przerażonych chłopów: "dzieci". A gdy przypływają do
brzegu, okazuje się, że Zbawiciel już przygotował dla nich pieczoną rybę i
chleb.
Wydawać by się mogło,
że teraz, po zmartwychwstaniu, tuż przed wniebowstąpieniem, jest najlepszy
moment, by wygłosić jakąś mowę o marności tego świata, by przejąć się
sprawami Królestwa Bożego. Jednak tak się nie stało. Bóg zmartwychwstały,
Pan Kosmosu smaży rybę i łamie chleb dla jedenastu winowajców. Ma dla kogo
piec rybę, przygotować śniadanie, jest taki normalny, zwyczajny,
ludzki...nie karze ich za zdradę i wtedy rodzi się w ich sercach pytanie:
Czy to możliwe, żeby On był aż tak dobry? Aż tak?
Pamiętamy scenę wskrzeszenia córki Jaira. Nikt z nas nie wczuje się
i nie wyobrazi sobie radości rodziców jaka ich spotkała po przywróceniu do
życia dziewczynki. I wśród tej eksplozji radości i wzruszenia tylko Jezus,
TYLKO Jezus, zauważył, że dziewczynka jest głodna. Zbawiciel nie wyszedł
na taras, nie wygłosił tryumfalnej mowy o swoim posłannictwie. Po prostu
zatroszczył się o jedzenie dla dziecka. Nawet jej mama, zapomniała o
posiłku.
Taki jest Jezus. Taki jest Bóg. Nie kocha ludzkości, nie kocha idei
człowieka doskonałego, ale kocha konkretnego człowieka z jego głodem duszy
i ciała. Może kiedyś strasznie narozrabiasz, zdradzisz, uciekniesz,
zaprzesz się. Jednak po tym wszystkim On zacznie rozmowę z tobą może
właśnie tak: "Dziecko, nie zjadłbyś czegoś?".
W tym miejscu warto podkreślić ewangeliczną wartość zwyczajnej
ludzkiej gościnności. Możemy śmiało uczyć się od Jezusa-Dobrego Pasterza
dobroci tej zwyczajnej, gdy matka dziecku do szkoły zrobi kanapkę, gdy mąż
złowi, przyrządzi i usmaży rybę na tak popularnym dziś grillu. Gdy kobiety
przejmują się i serce swoje włożą w przygotowanie smacznej strawy dla
rodziny i przyjaciół. Wtedy właśnie jak Jezus stajemy się dobrzy, bo mamy
dla kogo zrobić coś do zjedzenia.
I jeszcze jeden znany fragment, który urzeka wręcz dobrocią Jezusa
wobec grzeszników. Faryzeusze przyprowadzają do Niego jawnogrzesznicę i
czekają na wyrok potępienia. Zostaje sam na sam z cudzołożnicą. On źródło
świętości i ona - grzesznica. On Prawodawca i ona, która to prawo
pogwałciła. On mógł ją jednym aktem woli ukarać, zniszczyć, unicestwić.
Sponiewierana kobieta leży u Jego stóp, oczekując na wydanie wyroku. Wie,
że zasłużyła na karę. Chrystus nie przeprowadza całej rozprawy sądowej.
Nie stawia dręczących pytań. Żeby nie sprawiać niepotrzebnego bólu
Chrystus mówi krótko i konkretnie: "I ja ciebie nie potępiam. Idź i od tej
chwili nie grzesz!".
Wiele jeszcze scen i
przypowieści o dobroci Boga można by przywoływać:
- umycie nóg Apostołom
podczas Ostatniej Wieczerzy,
- obraz Dobrego,
Zatroskanego Pasterza, któremu zależy nawet na jednej zagubionej owcy,
-
przypowieść o Miłosiernym Ojcu
Droga do nieba wiedzie
przez gotowość ciągłego przebaczania. Natomiast droga do piekła wiedzie
przez zatwardziałość serca. Wie o tym szatan. W Apokalipsie św. Jana
zapisane jest jedno z wielu imion diabła: oskarżyciel. Szatan oskarża nas
przed Bogiem, ale też oskarża nas wzajemnie przed sobą, jednego człowieka
przed drugim. Nieustannie prowadzi intrygę, aby nas wzajemnie poróżnić,
skłócić i przez to zamknąć nam drogę do nieba. Raz szepnie mężowi:
"Popatrz, jaka ta twoja żona jest bezmyślna. Zobacz jak się ciebie czepia,
chodzi jej tylko o pieniądze i własną wygodę". I zaraz potem podpowie
żonie: "Ten twój mąż zupełnie o ciebie nie dba, w głowie mu tylko piwo i
telewizor. I jeszcze jest tak bezmyślnie zapatrzony w swoją matkę".
Zazwyczaj w każdym z tych oskarżeń jest mniej lub więcej prawdy i jeśli
damy się na tę diabelską dyplomację nabrać, to wojna wisi w powietrzu.
Innym powodem wiecznej
wrogości, swarów, kłótni jest zupełnie różne postrzeganie tej samej
rzeczywistości. Najważniejsze to nie dać się sprowokować szatanowi.
Austriaczka Maria
Simma posiada tajemniczy kontakt z duszami czyśćcowymi. Na pytanie, które
grzechy najbardziej zagradzają drogę do nieba odpowiedziała bez wahania: "
Grzechy przeciwko miłosierdziu Bożemu, przeciw miłości bliźniego:
zatwardziałość serca, wrogość, oszczerstwo." Natomiast na pytanie jacy
ludzie mają największe szanse na to, aby pójść prosto do nieba, Simma
odpowiedziała: "Ci, którzy mają dobre serce. Dobre serce dla wszystkich.
Miłość zakrywa wiele grzechów".
Dzisiaj podziwiamy to
dobre serce najlepszego pasterza naszych czasów - Jana Pawła II. On jest
najwspanialszym, ewangelicznym przykładem tej Bożej dobroci.
Bycie duszpasterzem na wzór Chrystusa nie jest łatwym zadaniem.
Przerasta bowiem ludzkie siły. Dlatego tak ważną jest współpraca dla
wspólnego dobra, nie obmawianie i krytykowanie. Potrzebna jest też nasza
modlitwa za pasterzy: "Wszechmogący, wieczny Boże, prowadź nas do
niebieskich radości, niech pokorny lud dojdzie do Ciebie, podążając za
zwycięzkim Pasterzem. Amen.
ks. Maciej Jastrzębski
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Kazanie na 5 Niedziela Wielkanocy BKazanie na 3 Niedzielę Wielkanocy AKazanie na 6 Niedzielę Wielkanocy CKazanie na 2 Niedzielę Wielkanocy CKazanie na 3 Niedzielę Wielkanocy CKazanie na 4 Niedzielę Wielkanocy C CKazanie na 7 Niedziele Wielkanocy BKazanie na 2 Niedziele Wielkanocy BBKazanie na 2 Niedziele Wielkanocy BKazanie na 2 Niedziele Wielkanocy BBBKazanie na 6 Niedzielę Wielkanocy CKazanie na 2 Niedziele Wielkanocną AKazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu BKazanie na 9 Niedzielę Zwykłą AKazanie na V Niedzielę Wielkiego Postu AKazanie na 3 Niedziele Zwykłą AKazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu C CKazanie na 5 Niedzielę Zwykłą Bwięcej podobnych podstron