Archiwum Gazety Wyborczej; Zachód łyka wszystko












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 239, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1999/10/12, dział
ŚWIAT, str. 12
LEOPOLD UNGER
Zachód łyka wszystko
Wietnam na Kaukazie? W prasie zachodniej, głównie amerykańskiej, obecny
rosyjski ponowny najazd na Czeczenię to tak, jakby
Amerykanie, po wiadomej klęsce, po raz drugi próbowali opanować Wietnam.
Porównanie atrakcyjne, ale nietrafne: Wietnam nigdy nie był częścią USA, które,
co ważniejsze, nie mają z nim ani wspólnej historii, ani lądowej, bezpośredniej
łączności.
W istocie przywoływanie Wietnamu jest w tej sytuacji nie tyle przejawem
błyskotliwości analizy, ile bezradności opinii publicznej wobec sytuacji nie
tylko w Czeczenii, ale także, albo nawet przede
wszystkim, w Rosji. Wobec tak ostrych porównań Departament Stanu poczuł się
zmuszony wyrazić, naturalnie, troskę, sugeruje mediacje, podkreśla, tak jakby
Rosjanie o tym nie wiedzieli, że zachodzi różnica między pościgiem za
terrorystami, a ślepym zabijaniem niewinnych ludzi i niszczeniem miast w Czeczenii. Waszyngton domaga się, powiada jego rzecznik,
"wyjaśnienia przez Moskwę przyczyn operacji w Czeczenii i sprecyzowania rosyjskich zamiarów".
Czysta retoryka. Poza wąskim gronem wokół Kremla nikt nie wie, czy, jak i,
jeżeli tak, to przez kogo sprowokowane były wybuchy w Moskwie, najazd islamistów
na Dagestan i obecna operacja w Czeczenii. Nikt,
także w Waszyngtonie, nie wie, czy to wszystko wpisane było z góry w jakiś
szerszy scenariusz polityczny. Ale wszyscy wiedzą, także w Waszyngtonie, że
teraz jest częścią takiego scenariusza.
Gdyby chodziło tylko o Czeczenię, sprawa byłaby
prosta: to sprawa wewnętrzna Federacji Rosyjskiej, a ingerencja zachodnia
miałaby (gdyby do niej doszło) charakter czysto humanitarny. Ale to nie jest
wojna o Czeczenię, to jest wojna o sukcesję w
Moskwie. A to jest gra w zupełnie innej lidze.
Zachód jest świadom, że niezależnie od realiów (terroryzm, islamiści,
secesja) wyprawa czeczeńska jest także operacją dywersyjną. Że za wymachiwaniem
cynicznym straszakiem talibów na Kaukazie i brutalną likwidacją jedynej udanej
secesji w Rosji kryje się próba przeforsowania kandydatury Władimira Putina na
następstwo po Jelcynie.
Na kogo głosuje Zachód? Choć nikt na świecie nie wątpi już w wielkość
skandalu finansowego, w jaki zamieszane są osoby z najbliższego otoczenia
Jelcyna, i choć każdy wie, że Putin jako prezydent to całkowita amnestia i
utrzymanie przywilejów dla skorumpowanej "rodziny", to Zachód właściwie wyboru
nie ma. Albowiem nie chodzi mu o los "rodziny", lecz o ratowanie tego, co
jeszcze zostało i oddycha z reform, kiełków demokracji, swobody prasy i, przede
wszystkim, gotowości do rozmów na temat redukcji arsenałów nuklearnych i
kontroli ich proliferacji.
Sprzedaż jest więc wiązana. Żaden z ewentualnych ulubieńców Zachodu, np.
Jawliński, nie ma najmniejszej szansy na wybór. Czy, cynicznie i bezlitośnie
grając kartą ksenofobii i rasizmu, ma tę szansę Putin, niedawno jeszcze kandydat
zupełnie beznadziejny, naznaczony "pocałunkiem śmierci" Jelcyna? To się okaże. W
każdym razie człowiek, który ma nie tylko zapewnić bezkarność "rodziny", ale i
kontynuować politykę Jelcyna, miał w sondażach w sierpniu zaledwie 5 proc.
poparcia, a dziś Rosjanie już mu dają 23 proc.
Kosztem Czeczenów. Niedrogo. Warto spróbować.


(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: [e-mail]