Eucharystia w naszym zyciu 09


ïż
9. SIOSTRA "PROBOSZCZ"

Rocznik Statystyczny Kościoła na rok 1993 podaje, że wskutek braku księży w wielu parafiach ich rolę pełnią w stopniu im dostępnym katolicy świeccy (w 1614 parafiach), siostry zakonne (w 1068 parafiach) i stali diakoni (w 341 parafiach). Jak wygląda ta praca, mówi wywiad siostiy Liliany Toselli, którego udzieliła włoskiemu pismu harcerskiemu "Camminare insieme" ("Wędrować razem"), przebywając na wakacjach w swej ojczyźnie.
- Siostro Liliano, proszą nam opowiedzieć o początkach swej pracy.
Pracuję w Lucianopolis, w interiorze brazylijskim, w parafii liczącej 10 tysięcy wiernych, o obszarze wielkiego Rzymu. Gdy w 1967 roku udałyśmy się tam w cztery, w tabernakulum nie było Pana Jezusa od 27 lat, to jest od czasu, gdy zbudowano tu kościół. Czasem przybywali tu przejazdem księża, odprawiali Mszę świętą, udzielali Komunii świętej i odjeżdżali. Widząc tę sytuację miejscowy biskup, za zgodą Stolicy Apostolskiej, oddał tę parafię w zarząd nam, siostrom. Otrzymałyśmy pozwolenie na udzielanie chrztu świętego, gdy dzieciom groziła śmierć, a muszę powiedzieć, że są to bardzo częste przypadki; w tej części kraju około 30 procent dzieci umiera nie osiągnąwszy piątego roku życia z braku odpowiedniego pożywienia i opieki lekarskiej.
Otrzymałyśmy też pozwolenie na udzielanie Komunii świętej i na to wszystko, do czego nie są konieczne święcenia kapłańskie, a więc: nauczanie katechizmu, uczenie religii w szkołach, opiekę nad ubogimi i chorymi, pogrzeby, nabożeństwa paraliturgiczne...
Ludzi mieszkających w tym interiorze uważa się w Europie za niedorozwiniętych, zacofanych. Lecz czymże jest naprawdę niedorozwój? Dla mnie niedorozwiniętym jest ten, kto jest niewolnikiem biżuterii, mody, oka ludzkiego. Tu takiego zacofania i niedorozwoju nie ma, mimo że ludziom brak prawie wszystkiego, że ją w ubogich chałupkach, śpią na słomie i to często w tym samym ubraniu, w którym idą do pracy.
- Jak wyglądało pierwsze zetknięcie się sióstr z parafią?
Wspominam często mój pierwszy dzień jako proboszcza. Samochód, którym jechałyśmy, a było cztery siostm ugrzązł w błocie. Uratował nas biskup, który miał nas wprowadzić do parafii. W końcu, różnych tarapatach, udało się nam przybyć do Lucianopolis. Biskup odprawił Mszę świętą, powiedział wprowadzającą naukę do iernych, udzielił im Komunii świętej; schował Najświętszy Sakrament w tabernakulum po raz pierwszy od 27 lat; potem oddał mi kluczyk do tabernakulum i odjechał.
Zapadł wieczór. Robiło się ciemno. Parafianie odprowadzili mnie i moje towarzyszki do plebanii, ale przed odejściem oczekiwali, że ja, jako ich proboszcz, coś powiem. Byli również obecni przedstawiciele czterech religii, działających na tym terenie. Oczy wszystkich były utkwione we mnie. A ja po portugalsku umiałam tylko jedno słowo: obrigado - "dziękuję". Razem z moimi towarzyszkami zaczęłyśmy się modlić o dobre wyjście z tej sytuacji. Dzięki Bogu znalazł się parafianin znający język włoski, który tłumaczył moje słowa. Powiedziałam im:
- Ja mam tylko Boga, ale On jest Miłością. Jeśli i wy w Niego wierzycie i kochacie Go, to będziemy dla siebie braćmi i siostrami.
- Misjonarze często usiłują pozyskać biedną ludność poprzez pomoc materialną. Jak to przedstawiało się u sióstr?
Na początku nasi parafianie sądzili, że my będziemy rozdawać odzież i żywność. Tymczasem poza lekarstwami niewiele miałyśmy do dania. Mówiłam do ludzi:
- Mamy nasze serca i to wam oddamy. Jesteśmy ubogie. Jednak o ile coś otrzymamy, to chętnie podzielimy się tym z wami.
Wkrótce po przybyciu zgłosił się do nas ubogi staruszek z prośbą o chleb. Ludzie w tej okolicy żywią się głównie fasolą i ryżem. Chleb jest uważany za luksus. W większości wypadków ludzie jedzą go tylko w niedziele i święta. My tego dnia miałyśmy go niewiele. Powiedziałam jednak do siostry opiekującej się żywnością:
- Proszę dać go temu staruszkowi.
- A my, co będziemy jadły na kolację? - zapytała.
- Nie martw się - odrzekłam jej.
Po jakimś kwadransie przychodzi do nas córka bogatego farmera, posiadającego setki hektarów ziemi i sześćset sztuk bydła.
- Wie siostra - zwraca się do mnie - moja babcia upiekła dziś chleb i powiedziała: "Najpiękniejszy bochenek zanieś siostrom".
Otrzymałyśmy dobrą lekcję od Opatrzności.
- Początki zawsze są trudne... A jak później rozwinęła się praca duszpasterska sióstr?
Starałyśmy się zbliżyć do swych parafian, pomagać im i poznać ich. Dzień zaczynałyśmy od modlitwy w kościele. Potrzebowałyśmy jej bardzo. Potem szłyśmy do chorych, niosąc im również Komunię świętą.
Z pierwszego okresu najbardziej utkwiła mi w pamięci sparaliżowana kobieta, zwana portuguesa. Od lat ofiarowywała Bogu swe cierpienia w tej intencji, aby w miejscowym kościele mógł zamieszkać Pan Jezus i by ona mogła Go przyjmować do serca.
Zwróciłam się do biskupa:
- Chyba trzeba, by ta chora najpierw się wyspowiadała. Bo jak można przyjmować Komunię świętą po tak długim okresie bez spowiedzi?
Biskup kazał mi najpierw zorientować się, zresztą tak samo i w innych wypadkach, czy ona zna podstawowe prawdy wiary i czy jest przygotowana do spowiedzi. W rozmowie z tą portuguesą na temat przykazań Bożych i ich zachowywania usłyszałam:
- Pierwsze - nic; drugie - nic...
I tak przeszła po kolei wszystkie dziesięć przykazań. Była to publiczna spowiedź. Okazało się, że w jej życiu zdarzały się tylko jakieś drobne uchybienia. Zachowywała dobrze przykazanie miłości Boga i bliźniego. Wiele zawdzięczam tej chorej kobiecie. Obecnie już nie żyje. Jestem pewna, żc w niebie modli się za nas siostry i za parafię. Udzieliłam jej Komunii świętej.
- Jakich środków używała siostra w swej pracy?
Chciałabym wam powiedzieć przede wszystkim to, że gdy biskup powierzył tę parafię opiece sióstr, ja natychmiast poszłam do kościoła i prosiłam Chrystusa, aby On był tu proboszczem. Często Nim rozmawiałam. On udzielał mi rad i pomagał.
Pewnego dnia przechodziłam koło domu protestantów. Była to jedyna rodzina nam wroga. Przechodziłam niosąc Komunię świętą chorym. Nagle z okna tego domu spadł mi na głowę potok niezbyt czystej wody. Ujrzałam brudne plamy na moim habicie. Uczyniła to żona właściciela domu. Nie patrząc na nią i nie zatrzymując się, modliłam się: "Panie Jezu, Ty powinieneś zajll się tą sprawą, bo jeśli ja zacznę mówić, pogorszę jeszcze sytuację".
Po trzech miesiącach przyszedł do mnie posłaniec z pytaniem, kiedy przyjdzie ksiądz ze Mszą świętą, aby przy tej okazji ochrzcić dzieci.
- Czyje są te dzieci? - zapytałam.
Okazało się, że była to trójka dzieci tej protestantki, która wylała mi na głowę wiadro wody. Widzicie więc, że celem, a jednocześnie i narzędziem naszej pracy, jest Pan Jezus.
- A co ze Mszą świętą jeśli wciąż nie macie księdza?
W każdą niedzielę i święta przychodzi coraz więcej ludzi do kościoła. Księdza wciąż nie mamy, nie ma więc Mszy świętej w ścisłym sensie tego słowa, ale jest coś bardzo podobnego do niej. Na początku odmawiamy wspólnie akt żalu, potem recytujemy "Chwała na wysokości Bogu". Lekcje, Ewangelia, "Wierzę w Boga" i Modlitwa Wiernych są identyczne jak we Mszy świętej z księdzem. Na "ofertorium" ofiarowujemy Bogu samych siebie. Potem odmawiamy modlitwy przygotowawcze do Komunii świętej, której udziela któraś z sióstr. Podobnie któraś z nas objaśnia lekcje i Ewangelię. Nie brak też śpiewów, którym obecni oddają się z zapałem. Z braku księży, podobnych Mszy świętych i sióstr-proboszczów jest setki w Ameryce Południowej. Gdy zbliżało się Boże Narodzenie, obiecałam parafianom:
- W tym roku będziecie mieli po raz pierwszy Mszę świętą z księdzem.
Ucieszyli się bardzo, bo wielu chciało przy tej okazji wyspowiadać się. Poszłam do biskupa i mówię:
- Księże biskupie, muszę mieć księdza na Boże Narodzenie.
- Siostro, to niemożliwe - odpowiedział.
- Ale ja już obiecałam parafianom i jeśli nie dotrzymam słowa, stracę ich zaufanie.
- To niemożliwe - powtórzył jeszcze raz.
- Księże biskupie, miejmy więcej zaufania do Opatrzności -zakończyłam.
W wigilię Bożego Narodzenia byłam znów u biskupa. Okazało się, że tego dnia przybył do diecezji jezuita i w święta ma dwa dni wolne. Uradowana zabrałam go do Lucianopolis. Tłumnie przybyli parafianie mieli po raz pierwszy Pasterkę z księdzem. Podobnych dowodów opieki Bożej miałyśmy wiele w naszej już dziesięcioletniej pracy parafialnej.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Eucharystia w naszym zyciu 04
Eucharystia w naszym zyciu 25
Eucharystia w naszym zyciu 14
Eucharystia w naszym zyciu 26
Eucharystia w naszym zyciu 01
Eucharystia w naszym zyciu 17
Eucharystia w naszym zyciu 27
Eucharystia w naszym zyciu 08
Eucharystia w naszym zyciu 03
Eucharystia w naszym zyciu 20
Eucharystia w naszym zyciu 20
Eucharystia w naszym zyciu 22
Eucharystia w naszym zyciu 06
Eucharystia w naszym zyciu 13
Eucharystia w naszym zyciu 28
Eucharystia w naszym zyciu 02
Eucharystia w naszym zyciu 11
Eucharystia w naszym zyciu 16
Eucharystia w naszym zyciu 19

więcej podobnych podstron