Archiwum Gazety Wyborczej; Cel: nieznany












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 232, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1999/10/04, dział
ŚWIAT, str. 9
ROZMAWIALA IRENA LEWANDOWSKA
Mówi Aleksander Żylin *
Cel: nieznany

Przez wszystkie lata urzędowania Borysa Jelcyna nie przypominam sobie
decyzji, o których można byłoby powiedzieć, że zostały podjęte ze względu na
narodowe interesy Rosji, a nie polityczną koniukturę i interesy "drużyny"
prezydenta
Irena Lewandowska: Jaki będzie dalszy ciąg wojskowej operacji w Czeczenii?
Aleksander Żylin: Myślę, że wojska federalne wejdą w głąb Czeczenii, dojdą do rzeki Terek, tam się umocnią i
kampania zostanie przerwana.
I co dalej?
- Nic. Będą czekać do lata, żeby następnie zaprowadzić porządek w całej Czeczenii.
Już teraz w Moskwie powstaje czeczeński rząd na wygnaniu, reanimowano
parlament republiki z 1994 roku. Czy to nie recydywa "braterskiej pomocy",
której w 1968 roku udzielił ZSRR Czechosłowacji?
- Nie, ponieważ Czeczenia jest częścią Rosji. I
jeśli chodzi o zachowanie integralności kraju, to najbardziej zdecydowane środki
wobec separatystów są uzasadnione. Trzeba ich po prostu zlikwidować. I w ten
sposób zademonstrować stanowczość centralnej władzy. Bo jeśli uwidoczni się jej
słabość i niepewność, podobne procesy mogą się zacząć i w innych regionach
kraju.
Ale naloty zaczęły się po zamachach bombowych w Moskwie i Wołgodońsku,
chociaż do dzisiaj nie znaleziono winnych, nie ma dowodów na to, że za tymi
zamachami stali czeczeńscy terroryści.
- Działania wojenne tylko do pewnego stopnia można powiązać z tymi aktami
terroru. Ani premier Władimir Putin, ani inni rosyjscy politycy nie mówią o
bezpośrednim związku tej wojny z tragediami w Moskwie i Wołgodońsku. Dają
wprawdzie do zrozumienia, że te domy wysadzili w powietrze Czeczeńcy, ale
zaznaczają, że akcja wojskowa jest raczej odpowiedzią na atak oddziałów Szamila
Basajewa na Dagestan.
Ale tak naprawdę, to według mnie chodzi tu o rozmaite cele, w tym również
polityczne. Niestety, przez wszystkie lata urzędowania Borysa Jelcyna nie
przypominam sobie decyzji, o których można byłoby powiedzieć, że zostały podjęte
ze względu na narodowe interesy Rosji, a nie polityczną koniukturę i interesy
"drużyny" prezydenta. Dlatego nie wykluczam, że wojnę rozpoczęto po to, żeby w
odpowiednim momencie ogłosić stan wyjątkowy.
A może i dlatego, żeby zatrzeć pamięć o przegranej wojnie z Czeczenią w 1996 roku?
- Z jednej strony - być może to prawda, ale z drugiej - świetnie wiadomo, że
Czeczenia staje się centrum międzynarodowego
terroryzmu. W tej kwestii zgodni są zarówno nasi politycy, jak i wielu ekspertów
zachodnich. Konieczna jest więc kontrola, a prezydent Czeczenii Asłan Maschadow niczego już nie jest w stanie
kontrolować. Choć istnieją przecież inne sposoby rozwiązywania takich problemów
niż wojna. I w ogóle powiedzmy sobie wprost - nie mamy pojęcia, jakie są
prawdziwe zamiary Kremla. Nie wierzę, jakoby chodziło przede wszystkiem o
zaprowadzenie porządku w Czeczenii i walkę z
bandytami. Tu chodzi o politykę. Proszę sobie wyobrazić następującą sytuację:
walki w Czeczenii przybierają na sile i wtedy
nagle wylatują w powietrze kolejne domy w Moskwie albo w innym rosyjskim
mieście. Nie ma mowy o żadnych wyborach [do Dumy, mają się odbyć w grudniu -
red.], o zmianie władzy. Dlatego trudno to, co się dzieje, analizować za pomocą
logiki.
* Aleksander Żylin - ekspert ds. wojskowych tygodnika "Moskowskije Nowosti"

[Hasła: rozmowa]

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: [e-mail]