Slayers Sorai SS15

Slayers Sorai

part fifteen

Pokój... Śmietnik po kostki. Wszędzie porozrzucane ubrania, powyciągane szuflady... Okno otwarte na oścież. Gdyby nie części garderoby zasłaniające wszystko pokój wyglądałby pewnie całkiem inaczej... Białe ściany, przekrzywiony obrazek, kanapa obita brązową skórą, niski stół. W drugim pomieszczeniu również bałagan- ale to chyba była kuchnia- przyprawy, sztućce i naczynia- wszystkie na podłodze. Najbardziej "uporządkowana" była chyba łazienka- wywalona była tylko jedna półka.

-Ktoś się wyprowadzał?

-Raczej czegoś szukał.- Lina przeszła przez pokój do kominka. Palenisko było sztuczne- tylko ekran z nagranymi płomieniami. Za nim gniazdko... Wszystkie kable przecięte fachowo tuż przy "wejściu".

Amelia zmarszczyła brwi... Przecież to nie miało być tak... Z tego co zrozumiała miał tu na nich czekać jakiś... Na pewno nie Gaaw ale np. facet ze spluwą albo co... Zauważyła coś na podłodze, pośród ubrań. Podniosła- koperta. Nie ma adresu...

Lina zerknęła na popielniczkę na kominku. W środku nadpalona kartka... Ujęła ją delikatnie- żeby nie rozsypała się jej w rękach... Urywki słów.

Zmywaj się sz... ...yli cię.

Nie ma... ...ele czasu.

Przyjdą pewni... ...artek. Musisz

znikną... ...ego czasu. Nie podskakuj

przed ni... e mają litości. Przy Dread Street

jest bud... Poznasz po szyldzie- Zajazd...

Tam się... ukryć. Przeczekaj. Uważaj na siebie.

-Może jednak się śpieszył. Zniszczył to niestarannie i w ogóle...- Gourry zerknął Linie przez ramię. Skinęła głową.

-Najpierw śpieszył się on, potem ci co przyszli tu po nim. Przeoczyli to. Tu pisze chyba...- Zamilkła... a jeśli ktoś specjalnie to tu zostawił? Właśnie dla kogoś takiego jak oni? Kogoś kto przyjdzie szukać... Śladów? Oni byli profesjonalistami- nie pozwoliliby sobie na takie niedoróbki... Popatrzyła znów na kartkę w dłoni... "Przyjdą pewnie w Czwartek" Dziś poniedziałek... Trzy dni po wielkim "sprzątaniu"... Budynek przy Dread Street... Jakiś zajazd... Odłożyła kartonik z powrotem do popielnicy i przeszła do zdemolowanej łazienki... Z nieprzyjemnym chrupnięciem pod jej butem pękła szczoteczka do zębów... Hmmm... Kto wyprowadza się bez szczoteczki do zębów? Oczywiście- jeśli to była prawdziwa wiadomość- Gaaw mógł się przestraszyć i spanikować, ale na pewno spakowałby najpotrzebniejsze rzeczy, prawda? Koszulę, bieliznę i... No właśnie- szczoteczkę.

Diabeł tkwi w szczegółach- jak to mówią. Wiadomość oczywiście była spreparowana- niewiele wiedziała o Gaawie ale na pewno był sprytny. Jeśli chciałby coś zniszczyć, to z pewnością znalazłby chwilę czasu by sprawdzić przynajmniej czy porządnie się spaliło. W końcu go szukali- wiedział, że nie jest bezpieczny... Ale mimo wszystko go zaskoczyli... Szukali czegoś w jego mieszkaniu? Możliwe, choć mało prawdopodobne... Ten bajzel to chyba tylko na pokaz. W mieszkaniu faktycznie "kiedyś" mieszkała ich zguba.

Odwróciła się do reszty i oparła o framugę. Valg chyba doszedł do tych samych wniosków co ona- skinął gdy na niego spojrzała.

-Pani kapitan...- Amelia przerwała jej gdy otwierała usta by coś powiedzieć. Uśmiechnęła się i odetchnęła.- Bo... Chyba coś znalazłam...

Podała jej brązową kopertę. Zamknięta ale nie zaklejona. Podniosła ją do światła ale nie zdołała nic zobaczyć. Rozejrzała się i z podłogi wzięła żyletkę- rozcięła papier. Na ziemię opadły niebieskie i szare banknoty. Patrzyli zdziwieni na pieniądze.

-To tylko potwierdza nasze przypuszczenia, czyż nie Lina?- Valgaw uśmiechnął się niewesoło.- Wiedział że mogą przyjść po niego w każdej chwili- przygotował się. Ale jednak nie spodziewał się ich jeszcze...

-Jak myślisz- kiedy tu byli?- Xellos usiadł w fotelu. Wyciągnął papierosy i zapalił jednego puszczając ładne kółko dymu.

-To moja działka.- Greywords stanął przy klawiszach obok drzwi. Z wewnętrznej kieszeni płaszcza wyjął śrubokręt i kombinerki- fachowo podważył tablicę odsłaniając nagie kable. Pomyślał chwilę, poprzestawiał je nieznacznie i znów założył obudowę. Przywitał go prosty interface zielonej łąki na monitorze. - Password...- Zastanowił się gdy pojawił się czarny napis... Spróbujmy... Ludzie często piszą nazwy tego co lubią... Na dywanie leżała książka- widać było, że jest stara i na pewno przeczytana nie jeden raz... Tytuł "Tożsamość Bourne'a"... Nie... No to może autor... "Ludlum"... Cholera. Rozejrzał się po pomieszczeniu jakby szukając natchnienia...

Metallium bez słowa podszedł i odepchnął go lekko od klawiatury. Coś wpadło mu do głowy- wpisał "Valgaaw".

"Witam. Jest Poniedziałek- w czym mogę służyć?'

-"Podaj daty trzech ostatnich odwiedzin."- Wystukał. Niemal natychmiast pojawił się kolejny komunikat.

"W kolejności od najstarszych: Wtorek- 16. 30, Piątek- 21. 27 i dzisiejszy poranek Panie Gaaw. Czy coś jeszcze?"

-"Narazie dziękuję"

"Życzę miłego dnia, Panie Gaaw."

-Oj tak... Na pewno będzie baaardzo miły...

Restauracja- nie najlepsza i nie najdroższa, ale oferująca przynajmniej dobre jedzenie i czyste szklanki. Zajęli dwa stoliki- przy jednym usiadła Lina, Xellos, Zelgadis i Valg- przy drugim dziewczyny z Gourrym. Durze okno gwarantowało dobry widok na budynek po drugiej stronie Down Street.

-Pójdziemy do tego "Zajazdu..."?- Zapytał Metallium kończąc swój obiad. Zamówił... Cokolwiek to było to smakowało jak siano- ale był zbyt głodny by wybrzydzać.

-To pułapka.- Zelgadis odstawił kieliszek. Mieszkanie Gaawa zostawili w takim samym stanie jak je zastali. Wykasował tylko na wszelki wypadek pamięć kompa z dwóch dni. Ktokolwiek tam przyjdzie- nie zorientuje się, czy ktoś wyszedł kilka godzin czy tydzień wcześniej.

-Oczywiście, że to pułapka- ale póki co, to nasz jedyny ślad.- Valgaaw nic nie zamówił- tylko wodę. Zelowi trochę głupio było jeść przy nim- przy tych jego dziwnych oczach- wyglądał, jakby z każdej strony spodziewał się ataku.

-Musimy być...- Przełknęła jeszcze nim podjęła dalej. O ile bowiem inżynier źle czół się przy stole razem z kapitanem, to jej ani przez myśl nie przeszło, żeby się tak poświęcać i odmówić sobie posiłku.- ...być bardzo ostrożni. Spóźniliśmy się o jakieś dwa, trzy dni... Nie wiem teraz czy to plus czy minus tej sprawy.

-Jak by nie było, to rozumiem że jednak tam pójdziemy?- Chemik odsunął od siebie talerz i wytarł usta serwetką.

Skinęli mu w milczeniu.

-O superrr... To lubię- na własne życzenie włazić w wielkie i cuchnące coś... Tylko, że teraz to coś ma też bardzo ostre zęby.

Zerknęła na Xellosa ponad brzegiem filiżanki. Właściwie to... Nie wiedziała co się dzieje. Nie rozmawiali wiele... Ledwie kilka słów... A ona martwiła się o niego coraz bardziej... Ech dziewczyno- uratował ci życie- to normalne że się nim przejmujesz. Po prostu chcesz się odwdzięczyć i podświadomie szukasz sobie powodów. Jesteś też lekarzem- składałaś przysięgę Hipokratesa...

Co powiedział Guashanger? Coś o Białej Damie... Biała Dama to jedna z potocznych nazw silnego narkotyku- wiedziała bo sprawdziła w słowniku laptopa... I znów zrobiła coś z niejasnych powodów. To bez sensu. W jednej chwili chciała być dla niego miła, uprzejma- wtedy tak jakoś ciepło było w sercu... A w następnej najchętniej wysłała by go do diabła. Ech- beznadzieja.

Odstawiła filiżankę- i w tym samym momencie on odstawił swoją... Ich spojrzenia spotkały się... Uśmiechnął się do niej. I znów to uczucie. Udała, że tego nie zauważyła i zaczęła rozmawiać o jakichś bzdurach z Amelią. Ale uczucie zostało.

Homar nie był chyba najlepszym pomysłem. Siłowała się z tym paskudztwem od jakiegoś czasu ale nie mogła sobie z nim poradzić. Zrezygnowana opadła na krzesło.

Nie mogła nie dostrzec ciekawych oczu innych klientów skierowanych w nią- małą postać w długim płaszczu z kapturem. Nie widzieli jej twarzy, ale to nic- jeśli ktokolwiek by o nią zapytał posypałby się z pewnością deszcz słów.

Trochę żałowała, że nie ma na sobie płaszcza kapitana tylko Gourriego... Kapitan Valgaaw... Jak to brzmi... Tak... majestatycznie- jeśli to było odpowiednie słowo. Dopiero po chwili "zauważyła", że od dłuższego czasu się na niego gapi. Momentalnie odwróciła wzrok i zajęła się- dla pozoru- swoim "pysznym" obiadkiem.

Khe- usłyszała jak mówili, że chcą jeszcze dziś odwiedzić tą melinę czy co tam... Miała nadzieję, że do tego czasu uda jej się rozpracować tą bestię- spojrzała mściwie w talerz pełen homara.

miju7@o2.pl

www.kazoku.prv.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Slayers Sorai SS1
Slayers Sorai SS7
Slayers Sorai ~$SS19
Slayers Sorai SS13
Slayers Sorai SS16
Slayers Sorai SS9
Slayers Sorai SS18
Slayers Sorai SS11
Slayers Sorai SS8
Slayers Sorai SS19
Slayers Sorai SS5
Slayers Sorai SS4
Slayers Sorai SS3
Slayers Sorai SS17
Slayers Sorai SS6
Slayers Sorai SS2
Slayers Sorai SS12
Slayers Sorai SS10
Slayers Sorai SS14

więcej podobnych podstron