SZYMON MARYCJUSZ Z PILZNA O DONIOSŁOŚCI WYCHOWANIA SZKOLNEGO
- jest autorem pierwszego drukowanego w Polsce oryginalnego i wartościowego traktatu pedagogicznego poświęconego szkołom. W swoim traktacie O szkołach czyli akademiach ksiąg dwoje szeroko rozwija pogląd o pożytku i doniosłości wychowania szkolnego oraz przedstawia środki, jakimi można by - jego zdaniem - zaradzić upadkowi Akademii Krakowskiej, nad czym szczególnie ubolewał.
Pobudki napisania dzieła:
Walenty Herburt - wychowanek Marycjusza, biskup przemyski i przedstawiciel Polski na soborze trydenckim. Do niego zwraca się Marycjusz w przedmowie. Często rozmawiali ze sobą o tym, dlaczego Polacy zupełnie nie dbają o szkoły, szukając przyczyn tego stanu (Walenty - niezdarność i wady nauczycieli, Szymon - ci, do których należy opieka nad szkołami najmniej się o nie troszczą)
Marycjusz był zapatrzony we Włochów, którzy profesorom nie szczędzili ani nagród, ani zaszczytów. „Lecz kiedy wróciłem do ojczyzny i spostrzegłem, że zawód profesorski, tak wysoce szanowany za granicą, w nas jest pozbawiony wszelkiej nagrody i czci i pogrążony w haniebnym poniżeniu, zmieniłem ze smutkiem swoje pierwotne postanowienie poświęcenia się mu i zacząłem tym myśleć, aby jak najprędzej wycofać się ze stanowiska nie nagradzającego trudów i odmawiającego zaszczytów swym pracownikom”
Ubolewał nad tym, że nauczyciele stoją w hierarchii niżej niż ludzie niewykształceni, że „uchodzą za stojących poniżej człowieka”. Nie chciał jednak zaprzepaszczać swojej wiedzy, więc zabrał się za pisanie książki, w czym pomagał mu Walenty Herburt
Podkreślał, że zajmowanie się naukami i wykształcenie, które zyskujemy w szkołach dobrze urządzonych przyczynia się do świetności i pomyślności Polski i jej wszystkich stanów. Wskazywał, że troska o szkoły należy do wszystkich czynników społeczeństwa, tak duchownych, jak świeckich; całe społeczeństwo powinno uważać się za opiekuna tego najpiękniejszego dzieła i wszystkie swoje myśli, rady, prace i trudy skupiać w dążeniu do podniesienia szkół zeszpeconych gnuśnością leniwców, aby z tych szkół jakby z bogatego i obfitego źródła spływały zaszczyty i korzyści nie tylko na wszystkie stany w ogólności, ale także na każdego obywatela z osobna.
Korzyści nauk i ich błogie skutki są udziałem wszystkich:
Szczęście lub nieszczęście ojczyzny zależy od szkół dobrze lub źle prowadzonych. jeżeli szkoły są dobre, ojczyznę czeka nadzieja powodzenia i pewne zbawienie, jeżeli złe, obawa i niechybna zguba
Dobra nauka, wypływająca z akademii jako z nie wysychającego źródła i roznoszona na wszystkie strony, zdobi ojczyznę cnotami i wiedzą, podnosi i umoralnia, a przypominając każdemu jego powinność i obowiązek względem ojczyzny popiera dobro i pomyślność jednostki w pokoju i wojnie. Stąd królowie zapożyczają środki, z których pomocą sprawują sprawiedliwe i umiarkowane rządy, wydają mądre i sprawiedliwe prawa. Z tego źródła czerpiąc sam senat stanowi sprawiedliwą i dla kraju pożyteczną radę nie bacząc na prywatę, stąd czerpią natchnienia do swoich pouczeń biskupi i kapłani, ze szkół wyszedłszy lud chętnie i ochoczo słucha władzy, stąd wreszcie dowódca wynosi znajomość sprawiania wojska, szybkie i pożyteczne pomysły oraz rozmaite fortele, a żołnierz w szkołach pozbywa się wszelkiej obawy i uczy się życie poświęcać dla ojczyzny. Jak wody zraszają spragnione pole, aby zasiew nie zmarniał, tak warsztat szlachetnych nauk podpiera chwiejące i chylące się państwo.
Jak powinny być urządzone szkoły miejskie i jak daleko powinno sięgać ich nauczanie:
Jeżeli się naszą dawną Polskę porówna z tą naszą nową i ludzi naszego wieku zestawi z dawniejszymi, odnosi się wrażenie, że po jednej stronie ma się barbarzyństwo i brak kultury, a po drugiej życie na wskroś ucywilizowane
Widzimy jasno, że wszyscy prawie ludzie, a zwłaszcza ci, którzy zajmują jakieś wpływowe stanowisko i których pospolity tłum zwykł naśladować w obyczajach i upodobaniach, wszelkie swoje usiłowania, wszelką pomysłowość zwrócili ku prywacie i trosce o ciało, a odwrócili się od uprawiania kultury dusz i zdolności. Zupełnie zaniechano starania o to, aby się odznaczać zaletami umysłu, aby dzieci swoje wychowywać w dobrych obyczajach i szlachetnych naukach. Cnoty i nauki nie mogą być w poszanowaniu u tych, którzy nie mając wykształcenia, tego pokarmu dusz, od pierwszej młodości życie pędzą swobodnie, w gnuśności, bez nauki szkolnej
„na świętość ojczyzny zaklinam wszystkich scholastyków, proboszczów, rajców, do których ta sprawa należy, aby nie patrzyli obojętnie na zaniedbanie takie szkół miejskich, tej najlepszej i najpotrzebniejszej części zarządu miejskiego”
O obowiązkach słuchacza:
1) Zanim słuchaczu puścisz się na drogę studiów, musisz sobie przede wszystkim wybrać pewien dział wiedzy, do którego umysł twój się ograniczy. Musisz swe usiłowania i trudy, jak też wszystkie spodziewane korzyści przenieść na niego. Jeśli się tak stanie, zapanuje porządek w twoich usiłowaniach, nie będziesz uczył się niepotrzebnie czegoś, przez co wiedzy swojej zawodowej nie powiększysz ani nie wzmocnisz
2) Poznawszy swój cel, rozlicz się ze sobą, jak trudna i mozolna (zwłaszcza na początku) jest droga, którą zamierzasz pójść i którą się dochodzi do szczytu nauki. Nie czeka cię tu rozkosz i wysypianie się, nie czekają cię biesiady i hulanki, nie gwar uczt i wesołe śpiewy, lecz ciężka praca i czuwanie, siedzenie długo w nocy i bezsenność, umiarkowane użycie pokarmu i wina, głębokie milczenie i częsta samotność, troska i frasunek zaraz na pierwszym progu cię powitają. Ważną rzeczą jest naprzód to wszystko rozważyć, aby przeciwności nie osłabiły i nie złamały nieprzygotowanego umysłu młodzieńca, skoro na niego spadną
Skoro wzgardziwszy tym, co by cię od pracy odwodziło, z mężnym i niezłomnym umysłem posuniesz się wyżej w naukach, otworzy się przed tobą wreszcie obszerne pole, pełne wszelkiego rodzaju zachęt. Pamiętaj, że korzenie wiedzy są gorzkie, a owoce słodkie
Kiedy poznasz cel i trudności swojej drogi, wtedy dopiero szukaj sposobów niejako bezpiecznych i rozłożonych stacji, które by ci ułatwiły wygodne odbycie tak mozolnego pochodu. Umysły poznawszy i zrozumiawszy sposób zdobywania wiedzy znajdują skuteczną pomoc niejako w tych etapach, na których przychodzą do siebie i wypoczywają, i nie błądząc tu i tam dochodzą szybciej do upragnionej przystani swych studiów
Przede wszystkim powiedz sobie, że to będzie z korzyścią i wygodą dla twoich studiów, jeżeli więcej uczyć się będziesz uszami i oczami niż językiem. Musimy być pochopni do patrzenia i słuchania, a powolni do mówienia. Nie rychlej więc idź na wykład profesora, aż sam w domu przeczytasz i rozważysz rzecz, która ma być przedmiotem dysputy. Zbadawszy i zrozumiawszy dokładnie szczegóły, które cię dotkliwiej dręczą, wytłumaczenie profesora lepiej zapamiętasz i na mocy gruntowniejszego zastanowienia pojmiesz
Nie powinieneś jednak zawsze milczeć jak posąg. Przemawiaj w stosownej chwili skromnie i z uszanowaniem, albowiem wstyd jest ozdobą młodego wieku. Ciągłe wysłuchiwanie źle się wysługuje i uchodzi za słabość. Słuchaj profesora, o ile jest to korzystne, a słuchaj pilnie
Lecz skoro nastroisz uszy swe dla przyjęcia wiedzy, postaraj się o sumiennego nauczyciela. Nie oddawaj się tym w naukę, którzy uczą fałszu zamiast prawdy albo czyste brednie narzucają słuchaczom, albo ucząc psują niepotrzebnie ich obyczaje
Wreszcie powinieneś umieć się uczyć. Próżno wybrałbyś sobie dobrego profesora i poddawał się jego nauce, gdybyś nie trzymał się pewnej zasady w uczeniu. Ważnym środkiem dojścia do celu jest, aby to, co jest pierwsze, miało także w nauce wyznaczone pierwsze miejsce, aby więc bieg studiów nie był przewrotny. Gramatyka winna wyprzedzać dialektykę, ta znowu retorykę, następnie reszta nauk powinna postępować w porządku po sobie. Jeżeli się zaniedba łatwiejsze rzeczy, nie można się zaraz imać trudniejszych
Tak więc pracuj, abyś nie zapominając o zdrowiu w żadnej chwili nie pozostawał bez zajęcia. odpoczynek, jak mówi Arystoteles, jest potrzebny w życiu dla wytchnienia i zachowania zdrowia
Wystrzegaj się, abyś nie odkładał i spychał na następny dzień tego, co masz zrobić. Pomnij, jak wielką szkodę wyrządza strata choćby najkrótszego czasu, jak szybko i niepostrzeżenie upływa życie
Bardzo korzystną rzeczą jest to, czego się wysłuchało, powtarzać sobie częściej samemu, bądź w towarzystwie
Do zyskania miłej i boskiej mądrości używaj głównie pamięci i wprawy. Jeżeli rzeczy słyszane i czytane złożysz w pamięci i następnie je wprawisz w dysputach i publicznych przemówieniach wtedy dopiero pozyskasz wiedzę
Daleko słuszniej i korzystniej dla swych studiów postępowaliby, gdyby słowa swych profesorów przyjmowali nauką, a nie trzciną pisarską, gdyby zastanawiali się nad celem autora bacząc na wyniki badań i dosadność dowodów, bogactwo przykładów, gdyby przypatrzyli się obfitości wyrażeń i w zupełności kształcili się na wzór poleconego autora i dobrego profesora
Wreszcie niechaj słuchacz wystrzega się nieuczciwej lekkomyślności, która wtedy występuje, kiedy pochwala sprawę fałszywą, a sobie nieznaną. Konieczną rzeczą jest, aby najpierw umysły, a potem języki się uszlachetniły. Najważniejszym obowiązkiem słuchacza jest, aby nie wstydzić się uczyć tego, czego się nie wie. Zamiłowanie do nauk i zajmowanie się nimi nie ogranicza się do czasów szkolnych, lecz kończy się z życiem
Skupiaj wszelkie swoje siły, abyś zrozumiawszy cel trudnego przebiegu swych studiów i poznawszy środki ułatwiające jego osiągnięcie, w szlachetną wiedzę zaopatrzony i zaczerpnąwszy z bogatego zasobu wiedzy o dobrych obyczajach, wrócił do rodziców i krewnych ze swobodnym umysłem.
ANDRZEJ FRYCZ MODRZEWSKI O WYCHOWANIU I SZKOLE
- O poprawie Rzeczypospolitej
O dobrych obyczajach i o dobrym wychowaniu dzieci i młodzieży:
Jak zachować w trwaniu Rzeczpospolitą - wszystkie sprawy Rzeczpospolitej zawierają się w trzech rzeczach i jeśli one składnie będą ustanowione, będzie dobrze ustanowione i państwo. Z tych trzech rzeczy pierwsza tyczy się rządzenia obywatelskim stowarzyszeniem się ludzi, bronienia go i zachowania w porządku; druga - czystej i nieskalanej czci Boga nieśmiertelnego; trzecia - słusznego wychowania i wykształcenia młodzieży. Z dobrego nauczania młodych rosną wszystkie albo przynamniej najważniejsze korzyści tak dla religii jak i dla społeczności ludzkiej
Jak troszczyć się trzeba o dobre wychowanie dzieci i młodzieży - jakiej zbrodni dopuszczają się rodzice, którzy zaniedbują dobrego wychowania potomstwa? Niech rodzice troszczą się, aby swym dzieciom takie wszczepili nauki i tak je wychowali, by one od lat najwcześniejszych pojmować się uczyły, co jest uczciwe, a co haniebne, do czego dążyć, a czego unikać
- niech je jak najmocniej odwodzą od rozkoszy, bo gdzie te panują, tam nie ma miejsca dla cnoty
- niech im przypisują umiarkowanie w pożywieniu, które winno być lekkie, niewymyślne i nie rozpalające wnętrzności. Niech ich przyzwyczajają nie tylko do umiarkowania w jadle i napoju, ale też do znoszenia mrozu i upału, do twardej pościeli
- niech im nie pozwalają na obcowanie z ludźmi złymi
- niech im mowę i wszelkie postępki kształtują na modłę piękności, sprawiedliwości, łagodności, uprzejmości i ludzkiej ogłady. Niech im karzą unikać szpetoty, krzywdzenia, gniewu, zawiści, pychy i okrucieństwa
- niech hamują ich szczebiotliwość, bo z niej zwykle rodzi się gadulstwo i czczość języka. Niech im nie pozwalają na niepoczciwą mowę. Niech żądają, by zdawały sprawę z tego, co mówią i czynią
- rodzice, chcąc dzieciom swym otworzyć drogę do cnotliwości winni je najusilniej odwodzić nie tylko od czynów występnych i słów szpetnych, ale i od myślenia o złych rzeczach
- niech baczą, by chłopcy i dziewczęta nie przepędzali pierwszych swych lat na próżniactwie; niech się starają dawać im zawsze jakąś pracę. Nie wadzi się połączyć z pracą igraszek, byle nie szpetnych. Jeśli dzieci są opieszałe godzi się słowami je zganić, a te, co obowiązkom mocniej umykają, i rózgą pokarać (powołuje się na słowa Salomona - nie pozwól, by dziecko uchylało się od karności. Od rózgi nie umrze. Bijesz je, a duszę jego uwalniasz od piekła
- niech rodzice baczą, by zabawy dzieci były godziwe, a nie zniewieściałe, rozpustne, błazeńskie i bezwstydne. Starać się trzeba najmocniej, by chłopcy nie uczestniczyli w zabawach dziewcząt, zwłaszcza gdy zaczynają dojrzewać, bowiem ten wiek sam z siebie ku pożądliwości ich ponosi
- nie trzeba, aby chłopcy zaniedbywali jazdy konnej albo ćwiczeń pieszych. Umiarkowany ruch i ćwiczenie wzmacnia, krzepi i wzmaga zdrowie, siły i krzepkość ciała
- trzeba uczyć dzieci, jak się mają zachowywać wobec wyższych, niższych i równych sobie, wobec towarzyszy, przyjaciół, krewnych i powinowatych, wobec urzędników, panów i sług, a nawet wobec wrogów i nieprzyjaciół i to zarówno w życiu prywatnym, jak i publicznym
- najważniejsze, by młodzież przepoić czcią do Boga nieśmiertelnego. Trzeba je zatem wieść do kościołów i na nabożeństwa, aby poznały obrządki i ceremonie święte, czciły sakramenty, miały sposobność do modlitwy i do tego się zapaliły, czym zasłużą na łaskę Boga i upodobanie u ludzi
- kiedy rodzice poznają już uzdolnienia młodzieńca, niech go skierują na nauki, do których - jak uważają - natura sama go ciągnie, a to aby począł poznawać i miłować początki prac, którymi ma się zajmować potem przez całe życie. Jeśli w obce kraje mają wyprawiać młodzieńca, niech go tak samo troskliwie do tego przygotują i niech mu na serce położą, by się wszystkiemu przypatrywał i powróciwszy do domu mógł to wyłożyć gwoli naprawienia tych spraw w ojczyźnie
- niech się starają wszelkim sposobem rodzice, by byli w oczach dzieci takimi, jakimi chcą, aby one były
- trzeba by naprawiać w młodych sercach złe przyzwyczajenia, a zaszczepiać prawdziwe pojęcia o rzeczach. Nie masz nic zgubniejszego dla dobrych obyczajów, jak fałszywe pojmowanie i nieznajomość prawdy
- Frycz jest zwolennikiem ingerencji państwa w dziedzinę edukacji - państwo nie wkroczyło w tak zasadniczą sprawę i nie uregulowało jej ustawodawczo
Obyczaje i pożytki dworu - dwór jest słusznie uważany za warsztat ogłady i kształcenia umysłu. Frycz dziwi się, czemu obyczaje dworskie hodują tylko próżność i ambicję. Ogromne pieniądze łoży się tam na sprzęty, stroje, uczty i zbytek wszelki. Pełno wszędzie zawiści i wilczych dołów. Trzeba znosić głupotę i nieżyczliwość wielu ludzi. Przyjaźń jest zwykle nieszczera i zawiązywana dla korzyści, a trwa tak długo, dopóki się tym przyjaciołom wydaje, żeśmy w łasce u wielkich panów
Jakie mają być nauki młodzieńców i jakie im przykłady dawać - wszyscy młodzieńcy (przede wszystkim ci, którzy w przyszłości mają się zająć pracą dla Rzeczypospolitej) muszą się starać, aby zdobywać sobie jak najwięcej umiejętności do działania publicznego i nasiąkać najlepszymi zasadami postępowania, przekazywanymi przez ludzi wielkich i doświadczeniem kształconych. Niech młodzieńcy wiedzą, że wielka jest różnica między nieukami a pilnymi do nauki, między gnuśnymi a dzielnymi. Niech pamiętają, że prawdziwa chwała nie na dostojności rodowej polega ani na bogactwach, ale na tych cnotach, które tylko dobrych zdobią: na mądrości, sprawiedliwości, umiarkowaniu, uprzejmości, na pogardzie dla złych przygód losu ludzkiego. Winni obcować z ludźmi roztropnymi i poważnymi, brać sobie za przykład tych, których ludzie chwalą i ich obyczaje naśladować, zarówno gdy chodzi o sztukę wojenną, jak i obywatelskie sprawy pokojowe.
O szkołach i godności stanu nauczycielskiego:
Pochwała szkoły i różne jej korzyści - istnieje stary i od początku społeczności przyjęty obyczaj, iż państwo ma staranie o szkołach, z których dobrego urządzenia wynika wielka chluba żywota ludzkiego i religii, z zaniedbywania zaś - wypaczenie i zło. Obyczaj to znamienity [zakładania szkół], a urząd [nauczyciela] pełen największego trudu. Tych, którzy sobie obrali taki rodzaj życia, postanowiono na podstawie praw i ustaw zwalniać całkowicie od wszelkich innych obowiązków w państwie. Stąd pochodzi nazwa szkół (gr. schole wolny czas), niby zwolnień, szkoła bowiem dawała nauczycielom zwolnienie od podatków, od służby żołnierskiej itp. Pisarze wymieniają wiele świetnych szkół starożytnej Grecji. Wcześnie kwiknęły szkoły w Egipcie; jako najdawniejsze wymienia się szkoły Hebrajczyków, które najpierw były czynne w przybytku Mojżeszowym, a później w świątyni Salomona. Ich miejsce zajęła szkoła Jezusa Chrystusa. Nie można też wątpić, że i apostołowie mieli swoich uczniów. Miejsce szkół apostolskich zajęły szkoły chrześcijańskie, którym powierzono te same sprawy: aby wychowywały młodzież do spełniania powinności wobec religii i wobec ludzkich społeczności
- w sprawach niepewnych i niejasnych do nikogo bardziej nie zwykło się uciekać niż do ludzi, którzy przeszli szkołę; jest bowiem pewne, że posiadają oni głębszą wiedzę i rozważają wszystko przenikliwszym i rzetelniejszym sądem
- trzeba, aby w państwie pierwsze miejsce zajmowało panowanie filozofów, a dopiero tam, gdzie ludzka złość je udaremnia, niech ujawnia się władza królewska. Filozofów i nauczycieli postawiono niejako na strażnicy spraw boskich i ludzkich
- stan nauczycielski może iść słusznie w zawody z najwyższymi stanami, gdy mowa o współzawodnictwie w zasługach wobec państwa. Szkoły bowiem odkryły źródła i przyczyny wszystkich cnót, na jakich podwalinie wzniesiono prawa, którymi rządzi się państwo. Twórczynią i rodzicielką najlepszych praw jest szkoła. Również zagadnienia religijne najpierw omawiane są w szkołach, a dopiero później przechodzą do wiadomości publicznej. Szkoły dają kościołom również dobrych kaznodziei, opracowują wskazówki, jak uczyć; do nich idzie się po radę w wątpliwościach. Szkoła dostarcza zdolnych mówców, panującym - wymownych doradców, państwu - roztropnych polityków
- wielką sławę przynosi szkole to, że naukę religii, przepisy prawa i wszelkie uczynki ludzkie odważa nie na jakiejś pospolitej szali, ale że najściślej bada źródła i przyczyny wszystkiego, śledzi rozwój i przewiduje koniec. Bez pomocy nauki nie można żadną miarą wyjaśnić zawikłanych przyczyn wielu rzeczy. Ilekroć w zagadnieniach wiary czy prawa powstają jakieś spory, w szkołach zasięga się rady
- należałoby wznowić dawny stosunek do szkoły i przywrócić dawne obyczaje, abyśmy i my zbierali owoce dobrych umiejętności, które służą ich czcicielom. Państwom pożyteczni są nie tylko ci uczeni, którzy zajmują się sprawami publicznymi, ale także ci, którzy pracują w szkołach. Kształcą oni bowiem wielu ludzi i wszczepiają w nich nauki niezbędne do prowadzenia spraw publicznych
- nieskończona jest ilość przykładów bardzo sławnych ludzi, wykształconych w szkołach przez mistrzów, którzy rządzili państwem w czasie pokoju, a w czasach wojennych bronili go przed postronnymi. Wielkie zastępy uczonych świadczą, że są oni użytecznymi państwom i religii nie tylko za życia, ale i po śmierci, dzięki pozostawionym po sobie dziełom. Bardziej jeszcze podziwu godne, że są oni pomocni nawet przy prowadzeniu wojen i odnoszeniu zwycięstw nad nieprzyjacielem (Lukullus)
- trzeba stan nauczycielski wszelkimi sposobami bronić i ochraniać przed przewrotnością mniemań i zuchwalstwem ludzi naszego wieku, którzy tylko uganiają się za wytwornością w życiu, za bogactwami i władzą, naukę zaś i cały obowiązek kształcenia się i uczenia pozostawiają ludziom podlejszego stanu
Kto ma się troszczyć o tych, którzy są w szkołach, z jakich środków na się na to łożyć - ważne jest dla biskupów i rządców spraw ludzkich, aby ochraniać stan nauczycielski wszelkimi sposobami. Będzie to nietrudno uczynić, jeśli się oni zatroszczą o konieczne środki zarówno na potrzeby uczących się, którzy nie mają z czego pokryć kosztów studiów, jak i na sprawiedliwe wynagrodzenie nauczycieli
- wiele można pomóc uczącej się młodzieży z dochodów klasztornych, ponieważ w nich przebywa często niewielu mnichów, a dochody ich są znaczne. Dobro Rzeczypospolitej wymaga, aby oszacowawszy te dochody wyznaczyć, ilu studentów powinien utrzymywać każdy klasztor. Studentów tych należałoby posłać do akademii albo uczyć w samych klasztorach wynajmując na ten cel osobnych nauczycieli. Studenci mogliby śpiewać na zmianę w kościołach psalmy albo wypełniać inne obowiązki. Powinni także przyrzec swe usługi kościołom albo Rzeczypospolitej i potem tego dotrzymać
- podobne postanowienia trzeba by powziąć o tych, którzy posiadają wielkie dochody kościelne; niech i oni łożą coś na uczącą się młodzież
- ale najlepiej mogliby zatroszczyć się o potrzeby studentów ci, którzy posiadają u nas prawo rozdawania kościelnych urzędów. Mowa o proboszczach, scholastykach, kantorach, kanonikach. Wszyscy ci wedle naszych obyczajów nie są obowiązani do czynności duchownych i są od nich całkowicie wolni. Po cóż jednak nazywać scholastykiem kogoś, kto nie wykonuje w szkole żadnych powinności?
Sposób urządzenia szkół - przede wszystkim trzeba troszczyć się o nauczycieli i uczniów; nauczyciele powinni być ogólnie uznani za odpowiednich do pracy, uczniowie zaś wybrani wedle zdolności, ażeby jedni do nauczania, drudzy do uczenia się nie okazali się tak powołani jak osły do gry na lutni. Tak bowiem bywa z tymi, których posyłają do szkoły wbrew ich naturalnym uzdolnieniom
- dokonawszy wyboru uczniów wedle uzdolnień trzeba dbać o to, aby po przejściu nauki w szkole początkowej, po opanowaniu sztuk trivium, poświęcił się każdy tej nauce, której najchętniej by się oddał i w niej ćwiczył. W szkole bowiem należy się uczyć i filozofii, i wszystkich nauk, a na pierwszym miejscu języków, bez których nie można dostatecznie zgłębić ani nauki chrześcijańskiej, ani innych umiejętności koniecznych rodzajowi ludzkiemu. Trzeba także ćwiczyć się w stylu, w dyskutowaniu i deklamacji, o czym mężowie uczeni zostawili wiele wskazówek. Do innych ćwiczeń szkolnych należy dołączyć odbywanie sądów
- przede wszystkim trzeba dbać o to, by ze szkół wyrzucić niechlujne barbarzyństwo, pisanie rzeczy błahych, nie mających żadnego znaczenia, i czcze, do niczego niepotrzebne dyskusje
- widzimy, iż język, którego do niedawna w szkołach używano, był nieczysty i skażony, iż miał zbyt mało ozdobności i oszlifowania, aby się mógł nadać do załatwienia spraw publicznych
POGLĄDY PEDAGOGICZNE SEBASTIANA PETRYCEGO
- Sebastian Petrycy z Pilzna wyraził swoje poglądy filozoficzno - pedagogiczne w tzw. Przydatkach, tj. własnych komentarzach dołączonych do tłumaczonych przez niego pism Arystotelesa
1. Jeśli pierwej ciało i żądzą cielesną czyli umysł ćwiczyć trzeba (z Przydatków do Polityki Arystotelesowskiej)
Zastanawiał się, czy trzeba najpierw zacząć od ćwiczeń ciała, czy umysłu. Podawał po kilka argumentów do obu kwestii:
- ćwiczenia trzeba zaczynać od ciała: musimy naśladować we wszystkim naturę, a ona stworzyła najpierw ciało, a dopiero potem wlała w nie duszę; wspomina o typologii budowy ciała (melancholicy, flegmatycy, cholerycy, sangwinicy) i uważa, że odpowiednimi ćwiczeniami można zmienić jeden typ na inny; uważa, że trzeba ćwiczyć najpierw to, co jako pierwsze pojawia się na świecie (wcześniej pojawia się ciało niż dusza rozumna, najpierw żądza niż rozum); z dobrego ćwiczenia dziecinnego dobrzy dorośli ludzie bywają, a ze złego źli
- ćwiczenia trzeba zaczynać od umysłu: najzacniejsza część ludzka najpierw musi być ćwiczona (umysł jest najzacniejszy bo jest boski, nieśmiertelny i wieczny); umysł rządzi ciałem, więc oczywistym jest, że trzeba ćwiczyć najpierw tą część, która ma rządzić inną; umysł jest sposobniejszy do poznania Boga, więc należy mu się pierwszeństwo; umysł potrzebuje najpierwszego ćwiczenia, bo jest źródłem przystojności, poczciwości, dobroci, bo sam sądzi i uznaje, co przystojnie mu począć, a co nie; najpierw trzeba ćwiczyć tą część, dla której są tworzone szkoły, akademie, kolegia - a jest w nich ćwiczony umysł
- z młodu trzeba przyzwyczajać dzieci do posłuszeństwa, nie dawać im wszystkiego, czego będą chciały, poskramiać ich swawolę, aby nie to chcieli i czynili, co im się zechce, ale co rodzice, albo ci którzy o nich staranie mają, przystojnego widzieć będą
W jakich naukach młodzież ma się bawić (z Przydatków do Ekonomiki Arystotelesowskiej)
- dwojaki jest u nas stan ludzi: szlachecki i miejski; różne mają też być nauki przekładane, zwłaszcza świeckie. Bo co dotyczy religii - obydwa stany mają być jednakowo ćwiczone w rzeczach do wiary przynależących. Co dotyczy nauk świeckich, te różne mają być wedle różności stanu.
- Szlacheccy ludzie mają się uczyć, co do rządu Rzeczypospolitej należy, jakie są nauki wymowy: oratoria, poetica, historia, moralis philosophia. Co się tyczy języków, łaciński język dobrze umieć przystoi, greckiego być świadom nie wadzi, włoski język albo hiszpański umieć wielkie uszanowanie; ozdobna rzecz jest i w tych krajach się bawić. Ale co szlachta śle dzieci do Niemiec, jest rzeczą próżnego nakładu, bowiem język niemiecki szlachcie niepotrzebny. W młodym wieku co najlepszych obyczajów uczyć potrzeba.
- Zaś miejskie dzieci mogą się uczyć języka niemieckiego dla kupiectwa; mogą się obyczajów niemieckich uczyć dla rządów w miastach czynienia, gdyż w tym Niemcy nie mają sobie rywali. Ci też nauk mają się uczyć nie tak dalece tych, które się tkną ku ozdobie i sławie ich, ale raczej tych, które są pożyteczniejsze. Naprzód mają się uczyć filozofii, aby tym lepszy mieć dostęp do teologii albo medycyny. Życzyłbym też szlachcie żeby nie jeździła do cudzych krajów po naukę, nie żeby nie było się tam czego uczyć, ale w obawie przed nasiąknięciem negatywnymi wzorami
Jak rządzić mają rodzice córki swe (z Przydatków do Ekonomiki Arystotelesowskiej)
- należy bardziej pilnować wychowania córek a nie synów, gdyż to właśnie one większą sromotę rodzicom i przyjaciołom upadkiem swoim swawolnym zwykły czynić. Na tym ich wychowanie przynależy, aby wstyd i uczciwość swoją panieńską zachowały: „Masz córki, strzeż ich ciała; nie okazuj im łaskawej twarzy”
1) rodzice nie powinni wypuszczać córki z domu albo z pokoju dla częstych przechadzek. W przechadzkach, zwłaszcza z mężczyznami, nie mogą zachować wstydu. Gdzie bowiem panna na oczach mężczyzny często się przechadza, bierze się na śmiałość mowy, spojrzenia i tym sposobem daje niebezpieczeństwo swego panieństwa. Jeśli trafi jej się z domu wyjść, ma mieć stróża i świadka swojej uczciwości z starą panią
2) rodzice mają nie pozwalać, by pokoje ich córek odwiedzali młodzieńcy; córka nie może też dostać ani podarków, ani poselstwa, ani listów od chłopaka. Do tego też przynależy, aby nie mieszkały z kobietami zamężnymi, ale z panienkami albo skromnymi białogłowymi i z starymi. Bo kobiety zamężne (w tekście młode niewiasty) czasem niewstydliwie mówią, szkaradnie się sprawują i nieprzystojnie żartują jako te, które już wstyd z czoła starły, zakosztowały niewstydliwej miłości
3) rodzice nie mogą pozwalać próżnować swoim córkom; powinni znajdować im przystojną zabawę i robotę. Panny mają być nie próżnujące, ale robotne. Inne są zajęcia męskie, jak uczyć, rządzić, kupczyć, służyć w wojsku, a inne niewieście, jak prząść, szyć, wyszywać, haftować. Robotne mają być dla domowego gospodarstwa, aby były udatniejsze za mąż
4) powinność panieńska jest taka, aby przy mężczyźnie, zwłaszcza nieznajomym, milczące były. albowiem panienka wielomówna nazbyt się brata i pospolituje z nieznajomym. Zaś baczni ludzie, gdy widzą panienkę pewną siebie, wielomówną, wnet źle o niej myślą i szydzą z niej; stąd łatwo przychodzi do wzgardy jako ta, która każdemu chce się podobać. Z drugiej strony, jeśli białogłowa będzie wielomówna, nie może być na pewno w mowie ostrożna, bo ostrożność w mówieniu przychodzi z wielkiego baczenia i rozumu. Nieostrożność w mowie pochodzi z porywczości umysłu, z niedostatku baczenia i z nieroztropności. A iż białogłowy względem mężów pospolicie w baczeniu szwankują, a jeszcze panienki więcej, przeto niewiasty wszystkie pospolicie są wielomówne, chyba że by były porządnym ćwiczeniem powściągnięte. Więc, aby panienki niedoskonałość natury swej w sobie poprawiły, mają być milczącymi.
PIERWSZY TRAKTAT PEDAGOGICZNY W JĘZYKU POLSKIM
- traktat Książeczki o wychowaniu dzieci barzo dobre, pożyteczne i potrzebne, z których rodzicy ku wychowaniu dzieci swych naukę dołożną wyczerpnąć mogą, teraz nowo uczynione i z pilnością wyrobione wyszedł spod pióra Erazma Glicznera (Skrzetuskiego) ze Żnina; mieszczanina, szermierza reformacji, i ukazał się drukiem w Krakowie w 1558. Był przeznaczony raczej do niższych grup społecznych oraz uboższego mieszczaństwa i szlachty. Gliczner widzi m.in. wartość chowania dzieci „w pracy jakiej”, docenia pracę rzemieślniczą, lecz wyżej od rzemiosła stawia pracę umysłową i do niej zachęca mieszczańską młodzież
1. Co lepiej rodzicom jest: jeśli by syna na nauki do szkoły dali, czy by w rzemiosło?
Argumenty za przydzieleniem do rzemieślników: nieukowie a rzemieślnicy przywodzą następujące argumenty:
- przywodzą swe przedmioty, które wytwarzają, a bez których żaden człowiek nie mógłby się obyć (powołują się nawet na szatę i buty Jezusa Chrystusa)
- atakują uczących się jako tych, którzy niczego się tak naprawdę nie uczą, a jedynie próżnują, są zuchwali, rozpustni, siedzą jedynie w karczmach. Rzemieślnicy uważają, że uczeni tracą jedynie czas, a oni swoim dzieciom nie pozwalają nawet na chwilę próżnowania
- gdy ktoś się wyuczy rzemiosła, będzie miał fach w ręku, dzięki któremu zawsze zarobią na utrzymanie
- również fakt, że płacą największe podatki, czynsze itp. uważają za swój atut - „skąd by brali panowie pieniądze, kiedy by nie było rzemieślników, którzy by dodawali, jakoż to czynią?”
Argumenty za posłaniem dziecka do szkoły (za tym opowiada się autor):
- jak żywot wieczny a żywot doczesny różni się między sobą, tak nauka (nauczony człowiek) od rzemiosła (rzemieślnika). Jeśli pośle się syna do szkoły, zapewnia my się życie wieczne, jeśli do rzemiosła - jedynie środki utrzymania
- przez nic innego człowiek nie dostąpi zbawienia, jak przez naukę Pisma Świętego
- nauka jest takim dobrem, które sam Bóg wynalazł i która nas naprzód do chwały bożej, zacności umysłu popycha, sama też z umysłu jakoby z oczu ciemność przeciera, abyśmy rzeczy - które są na niebie, na ziemi - widzieli i znali. Tego dobra rzemieślnicy nigdy osiągnąć nie mogą, gdyż pracują nie głową, a rękami i nogami
- nie było podanych w Piśmie takich rzemiosł jak się dziś namnożyło, nie było krawców, haftarzów, tkaczów, złotników itp.
- rzemiosła nigdy długo trwać i mieszkać w nas nie mogą: zaraz jako człowiek umrze, w zapomnienie przejdzie; nauka natomiast i po naszej śmierci trwa, i temu człowiekowi, który się nią zajmował, nie pozwala jakoby umrzeć
- jako też rzemiosła niebezpieczne są, sama rzecz świadczy: rzemieślnik tak prędko z rzemiosła może się zubożyć, jak i wzbogacić
- powołuje się na filozofa Biasa z Prieny (jeden z siedmiu mędrców greckich), który w momencie ewakuacji nic ze sobą nie zabierał mówiąc, że „wszystko z sobą nosi”. Rozumiał on, że nauka niczego się nie boi i nikogo zgubić nie może
- każdy dobrego rozumu człowiek rozezna, iż lepiej co umieć niż nic, lepiej być człowiekiem niż wołem albo cielęciem jakim. Widzi się to na oko, że rzemieślnicy, którzy nic w nauce nie zakusili, są ludźmi sprośnymi, nieobyczajnymi, takie proste jest ich człowieczeństwo
- niechaj się więc każdy ojciec stara za młodu, aby syn jego do uczonych ludzi był przeznaczony, a nie do rzemieślników; bo lepiej, aby go dostał (z powrotem po studiach) jako potrzebnego ludziom do wszelkich zadań. Więcej mu przyjdzie pożytku z nauk niż z rzemiosła.
Szkoły hebrajczyków - pierwotnie podstawową instytucją wychowawczą była u nich rodzina. Wśród arystokracji rolę wychowawców pełnili opiekunowie - nauczyciele. Z czasem powstały przy świątyniach szkoły, w których uczono czytania i zasad religii
Przybytek Mojżeszowy - namiot przenośny służący jako świątynia podczas wędrówki ludu izraelskiego. W namiocie tym przechowywano arkę przymierza
6