dnie i językach, które z łaciną są spokrewnione. Dramat nazywamy grą, jest on grany. Jest rzeczą osobliwą, choć w świetle tego, o czym wspominaliśmy wyżej1 — zrozumiałą, iż właśnie u Greków, którzy stworzyli dramat w najdoskonalszej postaci, ludyczne to słowo nie bywa stosowane dc> przedstawienia teatralnego ani do utworu scenicznego. Wyżej mówiliśmy już o tym, że Grecy nie wykoncypowali słowa, które ogarniałoby całą sferę ludyczną. W pewnym sensie należy rozumieć to w ten sposób, że społeczeństwo helleńskie było we wszystkich przejawach swego życia tak na wskroś „łudycznie<: nastawione, iż nie uświadamiało sobie niemal łudycznych elementów w odrębnej póśtaci.
Ludyczne pochodzenie dostrzec można zawsze tak w tragedii, jak i w komedii. Komedia attycka wyrosła z rozpasa-nych komoi podczas świąt Dionizosa. Świadomie literacką twórczością stała się dopiero w stadium późniejszym. I nawet jeszcze wówczas, w czasach Arystofanesa, przejawia sporo śladów swej dionizyjsko-sakralnej przeszłości. W występach chóru, w tzw. parabazie, drwiąc i szydząc autor zwraca się swobodnie do publiczności i palcem wskazuje swoje ofiary. Fałiiczny kostium aktorów, przebranie chóru, zwłaszcza ich maski zwierzęce. — wszystko to pradawne cechy. Arystofanes ze swymi Osami, Ptakami i Żabami hołduje sakralnym tradycjom zwierzęcego obrazowania. Dawna komedia, publicznie przeprowadzająca krytykę i zjadliwie szydercza, należy całkowicie do sfery obelżywych i wyzywających, lecz mimo to uroczystych śpiewów przemiennych, o których wspominaliśmy wyżej. Całkowicie do greckiej komedii równoległy, hipotetyczny wprawdzie, ale w dużym stopniu prawdopodobny, rozwój kultury germańskiej, wykazał niedawno Robert Stumpfl w swej książce Die Kukspiele der Germanen ais Ursprung des mittelalterlichen Dramas,2
Również i tragedia w początkach swoich nie jest rozmyślnym literackim odtwarzaniem fragmentów ludzkiego losu, lecz świętą grą, nie literaturą teatralną, lecz granym nabożeństwem. Z przedstawienia pewnego mitologicznego tematu rozwija się dopiero stopniowo ukazywanie w formie dialogu i mimetycznej akcji szeregu wydarzeń, odtwarzanie jakiejś opowieści. Nie chciałbym jednak wdawać się tutaj w szczegółowe rozważania na temat pochodzenia greckiego dramatu.
Tragedia jak i komedia należą od samego początku do sfery rywalizacji, którą, jak wyjaśnialiśmy już uprzednio, we wszelkich okolicznościach określać trzeba jako zabawę. We wzajemnej rywalizacji tworzą poeci swe dzieła na dionizyjskie turnieje. Państwo wprawdzie nie organizuje tych turniejów, ale przejmuje kierownictwo. Istnieje stale silny napływ współzawodniczących drugo- i trzeciorzędnych poetów. Porównuje się nieustannie, krytyka jest skrajnie ostra. Cała publiczność rozumie wszelkie aluzje, reaguje na wszelkie subtelności poziomu i stylu i z napięciem uczestniczy w turniej u, zupełnie jak widzowie na meczu piłki nożnej. Z napięciem oczekuje się nowego chóru; występujący w nim obywatele przeprowadzają próby przez cały rok. Również i treść dramatu, w szczególności komedii, jest natury agonalnej. Toczy się tam jakaś walka albo też atakuje się jakąś osobę lub czyjeś stanowisko, Arystofanes zwraca swoje szyderstwa przeciwko Sokratesowi, przeciwko Eurypidesowi.2
Nastrój dramatu jest nastrojem dionizyjskiej ekstazy, odświętnego upojenia i dytyrambicznego zachwytu, aktor zaś, wyniesiony dla publiczności ponad świat codzienny, czuje się wśród tego entuzjazmu dzięki masce, jaką nosi, wyobcowany w inne „ja“, którego już nie przedstawia, lecz które uprzytamnia i urzeczywistnia. W sferę tych uczuć porywa słuchaczy. Potęga niezwykłych słów, niebywałość obrazowania
Zob. wyżej s. 51 n.
Jaeger: Paideia I, s. 383—393.