2‘}0 .Hiszpania XVI wiek terze, przy czym z powodu skażenia ludzkiej woli najczęściej są to zmiany na gorsze. To, że umysł jest nic dość zdolny, nic oznacza jeszcze, że mamy co do niego stracić wszelką nadzieję, bo może wydać plon dopiero z czasem. Przede wszystkim niech ojciec nic przeznacza do nauki byle jakiego syna, tak jak na chybił trafił bierze się z kosza jajo do ugotowania, ale tego syna, który zdaniem jego samego i zdaniem przyjaciół domu, wyda* się najzdatniejszy do nauki szkolnej. Niektórzy rodzice, rzecz śmieszna, posyłają do szkól na naukę chłopców nic nadających się do handlu, żołnierki lub innych zajęć obywatelskich, najlichszego syna z całego potomstwa ofiarowują - o zgrozo - Bogu, sądząc, że do wielkich zadań mieć będzie dość rozumu ten, kto go nic ma. nawet do rzeczy płaskich i błahych. Gdy chłopiec przeznaczony jest już do nauki, jak ojciec żywi najlepszą nadzieję co do swego syna, tak samo winien ją mieć nauczyciel co do wychowanka. Niech będzie jeno ta różnica, że o ile miłość ojcowska jest często krótkowzroczna, a nawet ślepa, to miłość ze strony nauczyciela winna mieć bystre oczy. Z przysłanych do szkoły chłopców żaden nic jest lak zły, by go należało z miejsca wypędzić, każdego spróbujemy zwrócić - jeśli nic do nauki - to przynajmniej do ukszlalccnia dobrych obyczajów. (...)
Księga trzecia 1. Nauczanie języków
Pierwsze, czego człowiek się uczy, to mowa: wydobywa się ona natychmiast z rozumnej duszy niczym woda z krynicy. Zwierzęta, jak nic mają rozumu, lak też pozbawione są mowy. Mowa jest narzędziem społeczności ludzkiej, bez niej bowiem nic mógłby się objawić nasz duch, zamknięty w tylu grubych powłokach cielesnych. 1 jak rozumną duszę mamy z daru Bożego, lak mowa jest dla nas czymś naturalnym, len czy ów zaś język czymś sztucznym. Przeto i rodzice w domu, i nauczyciel w szkole dołożyć winni starań, by chłopcy dobrze wymawiali1 słowa języka ojczystego i o ile pozwala na to ich wiek, byli w nim wymowni. W tym bardzo będą pomocni rodzice, jeśli dla dobra dzieci postarają się wyrażać swe myśli słowami czystymi, nieskazitelnie i stosownie. Niccli również dadzą baczenie, aby tak samo postępowały niańki i ci wszyscy, wśród których dzieci się obracają, mianowicie, żeby nic mówili bezładnie, głupio, prostacko tudzież nie mieli wad wymowy, bo wady te z łatwością mogą przylgnąć do dzieci. Z tego właśnie powodu Chryzyp kazał wyszukiwać uczone niańki. Cyccro zaś powiada, że ma ogromne znaczenie, co się słyszy w domu, z kim się mówi od dziecka, jak mówią ojciec, matka, wychowawcy2. Niemały wpływ ma to na naukę języków,3 znajomości których nabywa się sztucznie, także dla łatwego zrozumienia cudzych myśli i wyrażania swoich.
Język jest świętą składnicą wiedzy, magazynem, do którego się chowa i z którego się wydobywa to, czego potrzebujemy. I ponieważ jest on skarbcem wiedzy tudzież łącznikiem społeczności ludzkiej, byłoby wielce dogodne mieć jeden język, którym by się wspólnie posługiwały wszystkie narody. Jeśli tego nic dałoby się osiągnąć, niech przynajmniej będzie taki, którym by się porozumiała większość narodów - mianowicie, my, cłirzcścijanic - we wzajemnych stosunkach i dla rozszerzenia wiedzy. To bowiem, że mamy tyle języków, jest karą za grzech. Powszechny język winien być miło brzmiący, a przy tym odpowiednio wyrobiony i bogaty. Wdzięk zależy od brzmienia czy to poszczególnych wyrazów z osobna, czy leż całych zwrotów; wyrobienie języka polega na odpowiednim nazywaniu rzeczy, które się ma nazwać; bogactwo - na obfitości i rozmaitości słów i fraz. Cechy te wpłynęłyby na to. że ludzie i chętnie mówiliby takim językiem, i ściśle potrafiliby wyrazić w nim swe myśli, przez co rozwinęłaby się u nich władza osądu. Takim językiem4 5 - spośród tycli oczywiście, jakich ludzie używają i jakie są nam znane - wydaje mi się być język łaciński. Najdoskonalszym bowiem byłby laki, którego słowa wyjaśniałyby naturę bytów, taki, jakim prawdopodobnie był ów język, w którym Adam nadał nazwy poszczególnym rzeczom. Były to prawdziwe nazwy, o których psalmista rzecze: "Ten, co licz)' mnogość gwiazd i wszystkim imiona daje. Wielki Pan nasz i wielka moc jego, a mądrości jego nic masz liczby"'10.
Do tego samego odnosi się Kratylus6 Platona, choć Arystoteles w księdze De inter-pretatione przypisuje mu inny sens. Odkrycie właściwych nazw każdej rzeczy było leż czymś, co najbardziej podziwiał Pitagoras.
Wróćmy jednak do łaciny. Łacina rozpowszechniona już jest wśród wielu narodów, po łacinie spisane są wszystkie prawic nauki, jest bogata, bo to język wyrobiony i wzbogacony talentami pisarzy, o uroczym brzmieniu: ma powagę nic ciężką i prymitywną, jak niektóre inne języki, lecz powagę dzielnego i mądrego męża, męża urodzonego i wychowanego w dobrze urządzonym państwie. Byłoby tedy nicgodziwością nic pielęgnować i nic zachowywać jej. Gdyby zatracono jej znajomość, wielkie zamieszanie powstałoby we wszystkich naukach, zapanowałaby wielka niezgoda i niechęć jednych ludzi do drugich z powodu niemożliwości porozumienia się: każdy - jak wyraża się św. Augustyn - wolałby przebywać z własnym psem niż z człowiekiem, którego język jest nieznany. Także dla rozszerzenia wiary byłoby bardzo korzystne, aby ludzie nawzajem się rozumieli. Oby dane nam było mieć wspólny jakiś język z Agarcnami!12 Ufam, że wówczas w niedługim czasie wielu nawróciłoby się do nas. Po to Pan nasz udzielił apostołom daru języków: wiara - jak mówi Paweł13 - przychodzi przez to. co słyszymy, a do słuchania konieczne jest znać język.
Dlatego z całego serca życzyłbym sobie, by w większości naszych miast ustanowio-
Kwinlylinn, Institutio omtotia 1,1. *
Tamże. . .
Tamże. *
39. Vivcs całkiem inaczej podchodzi do łaciny aniżeli tacy humaniści, jak Wawrzyniec Valla lub Erazm z Rotterdamu. Nic przyjmuje bowiem apriorycznie, że jest ona jedynym, dającym się pomyśleć językiem w wymowie i w naukach.
40. Psalm 147, 4, 5.
41. Km ty his to tytuł dialogu, w którym Plato rozpatruje kwestię genezy i istoty języka. Zarysowuje w nim dwa stanowiska: pierwsze, że język jest czymś naturalnym i drugie, że jest on tworem konwencji.
42. Nazwo "Agarcni" wywodzi się od nieprawej żony Abrahama Agar i tak określano wyznające islam plemiona, jakie w średniowieczu i wczasach Vivcsa zamieszkiwały Hiszpanię. Troskę o ich nawrócenie wnlcncki humanisto podziela z pisarzami chrześcijańskimi Półwyspu Iberyjskiego.
43. Rzym. 10,17.