•wygodnym stołku bez oparcia. Wkrótce potem zjawiał się wezyr, prowadzony pod ręce przez swoich urzędników. Zebrani urzędnicy tureccy witali pierwszego ministra gromkimi okrzykami. Następnie wezyr podawał rękę wielkiemu posłowi, po czym krzesło posła przysuwano ku krzesłu wezyra, by mogli przeprowadzić ze sobą bezpośrednią rozmowę. Miała ona charakter głównie kurtuazyjny, gdyż wezyr zapytywał o zdrowie królewskie życząc mu dobrego, informował się o ogólnych sprawach Rzeczypospolitej itp., prawiąc przy tym różne komplementy. W takimże samym duchu odpowiadał poseł. Przy tym wszystkim obaj rozmówcy deklarowali swe najlepsze chęci w nadchodzących rozmowach politycznych. W czasie rozmowy poseł wręczał wezyrowi przeznaczone dla niego listy, które ten przekazywał reis-effendiemu.
W czasie audiencji u wezyra podawano kawę oraz specjalny napój chłodzący z owoców tzw. sorbet (serbet). Według relacji sekretarza poselstwa Radziejowskiego, Franciszka Wysockiego, kawę pili tylko kaj-makam i poseł, członkowie orszaku poselskiego dostali tylko sorbet. Do ceremoniału tej audiencji należało także skropienie jej uczestników specjalną różaną wódką i okadzanie wonnym kadzidłem. Pod koniec audiencji wręczano posłowi i członkom jego dworu specjalne kaftany, a więc uroczyste stroje, w których mieli występować na audiencji u sułtana. Przy pożegnaniu wielki wezyr nie podnosił się ze swego stołka. Powrót z audiencji nie miał już uroczystego charakteru, terdżyman-pasza i czausz-pasza odprowadzali posła tylko do konia, do siedziby poselskiej konwojowali go tylko czauszowie.
Po powrocie posła z audiencji następowała wymiana podarków między nim i wezyrem. Wezyr przesyłał jednak tylko owoce i napoje, on sam zaś, jego dwór i inni wysocy urzędnicy tureccy otrzymywali w zamian za to dość kosztowne dary. Posłuchajmy, jak sprawa ta wygląda w relacji wspomnianego już wielokrotnie posła wielkiego — Jana Gniń-skiego:
„Od wezyra też przyniesiono 40 koszyków rozmaitych fruktów. Sam wzajem upominkowa! wezyra i posłałem wannę srebrną blisko trzech łokci wielką, szkatułę ze wszytkim aparatem srebrnym — augsburską, szkatułę bursztynową i lustry wielkie do świec na ściany — srebrne augsburskie; puzdro w aksamicie flaszek bursztynowych i puzdro flasz toczonych i kilkadziesiąt łokci różnych kolorów sukna francuskiego. A jużem też był z drogi w kilkadziesiąt grzywien wielki posłał srebrny kałamarz. Nadto więcej trzydziestu osobom, jako to: kihai (kiahiji), regis--effendemu, czausz-paszy zgoła według regestru oficjalistów od terdży-man-paszy podanego i samemu terdżyman-paszy wielkie sztuki srebrne, tj. konwie, dzbany, flasze, miednice, lichtarze, tace, bursztyny piękne, strzelbę wyśmienitą i więcej 100 sztuk sukien francuskich różnych kolorów pro ąualitate osób i krom pieniężnych talarami nieskąpo upominków między drobniejszych rozesłałem”1**.
Jak wiemy z innych źródeł, wezyr podejmował posła w czasie audiencji śniadaniem lub innym posiłkiem. W relacjach wielkich poselstw polskich do Turcji w drugiej połowie XVII w. nie mamy jednak wzmianek o tych posiłkach, lecz jedynie o kawie i sorbecie. Jeżeli audiencja odbywała się w ramadanie (miesiąc księżycowy przypadający według naszego kalendarza w różnych porach roku), w którym jak wiadomo muzułmanie poszczą od wschodu do zachodu słońca, należało wówczas nie tylko do dobrego tonu, ale i do obowiązku posłów europejskich podziękować za zaproszenie do posiłku, w przeciwnym bowiem razie wezyr znalazłby się w dużym zakłopotaniu.
Rzeczą godną uwagi było to, że dopiero po audiencji u wezyra mógł poseł polski przyjmować wizyty innych posłów i rezydentów zagranicznych znajdujących się wówczas w stolicy Turcji.
Szczytowym momentem każdej misji dyplomatycznej odpowiedniego szczebla była audiencja u sułtana. Było to równocześnie z reguły jedyne spotkanie posła z padyszachem, gdyż tylko stali rezydenci mieli okazje, by widzieć monarchę tureckiego więcej niż jeden raz.
Najobszerniejszą relację z audiencji u sułtana w drugiej połowie XVII w. zostawił nam sekretarz poselstwa Radziejowskiego, wspomniany już przez nas cześnik sochaczewski Franciszek Kazimierz Wysocki.
Podobnie jak na audiencję do wezyra czy kajmakama, wzywano posłów bardzo wcześnie rano, jak sami notowali w relacjach „ad ortum solis”, tj. o wschodzie słońca. Przysyłano po posła i jego dwór konie, którymi dojeżdżali do pałacu sułtańskiego lub do namiotów padyszacha.
Najpierw przyjął posła kajmakam z innymi dygnitarzami i urzędnikami. W otoczeniu kajmakamu witającego Radziejowskiego znaleźli się między innymi dwaj „Asiae et Africae” sędziowie zwani po turecku kadi. Kajmakam przed audiencją sułtańską podejmował posła i jego personel bankietem przy kilku stołach, przy których zasiadano według hierarchii dostojeństwa. Przed bankietem wszyscy goście umyli ręce wódką i wytarli w ręczniki. O menu Wysocki napisał krótko: „Potrawy tedy lubo wyśmienite, ale krom pieczystych nie według smaku naszego”114.
Bankiet ów nie trwał długo, a następnie w jakiś czas później rozpoczynała się audiencja. Posła i osoby dopuszczone przed oblicze monarchy ubierano w kaftany, po czym kapidżi wprowadzali ich do sali czy też namiotu, do którego zaraz potem przychodził cesarz turecki. Moment powitania był, jak wiemy, najbardziej drażliwy ze względu na owe zginanie karków. Radziejowski, dzięki swej zdecydowanej postawie, zdołał
,ł* Źródła do poselstwa Jana Cnińskiego, s. 393; Dyplomaci w dawnych cza-•ach, s. 396.
114 Dyplomaci w dawnych czasach, s. 330.
293