Tak np. Bieniewskiego i Brzostowskiego przyjmował car w towarzystwie carewicza Aleksego i trzech książąt gruzińskich. Gdy car dał znak, iż posłowie mogą być do niego dopuszczeni, mistrz ceremonii, diak z poselskiego prikazu, obwieszczał to czekającym dyplomatom.
Posłowie przystępowali więc do cara oczywiście już z odkrytymi głowami, po czym główny poseł oddawszy swe listy uwierzytelniające wygłaszał przewidzianą instrukcją mowę powitalną, mającą z reguły charakter kurtuazyjny. Następnie car powstawszy zapytywał o zdrowie króla polskiego, na co otrzymywał odpowiedź kierownika poselstwa. Jeżeli carewicz obecny był na audiencji, z kolei on, powstawszy, pytał o zdrowie królewskie. Następnie krótkie przemówienia o podobnej treści wygłaszali drugi poseł i sekretarz legacji. Kolejnym punktem programu było ucałowanie ręki carskiej. Pod koniec oficjalnej audiencji wyznaczony do tego dygnitarz moskiewski prezentował carom prezenty, które przysłał król polski. Następnie car zapytywał za pośrednictwem mistrza ceremonii o zdrowie posłów.
Druga audiencja u cara, o ile do niej doszło, miała już charakter bardziej, jakbyśmy to dziś powiedzieli, roboczy. W imieniu cara przemawiał do posłów wyznaczony przezeń diak, komunikując im o przyjęciu przez cara gramoty królewskiej i o wyznaczeniu urzędników, którzy będą prowadzili rozmowy z dyplomatami polskimi, na czele takiej delegacji stał zawsze jakiś bliżnyj bojarzyn, w skład jej wchodzili również bojarowie oraz diacy poselscy, tj. wyżsi urzędnicy poselskiego prikazu.
Jeżeli w wyniku wielkiego poselstwa następowało potwierdzenie traktatów, a bywało to nieraz w naszej epoce, gdy kilkakrotnie aprobowano układ andruszowski z 30 stycznia 1667 r., car składał w obecności wielkich posłów uroczystą przysięgę na ewangelię, że ze swej strony układu dotrzyma. Występował przy tym również w stroju majestatycznym, a przy ceremonii asystował duchowny prawosławny.
Po uroczystości zaprzysiężenia car wydawał ucztę, na której podawano wielkie ilości różnorodnych dań i napojów. W czasie uczty car kazał posłom podejść tuż do siebie i wówczas wznosił toast za zdrowie królewskie jedną czarą, po czym drugą czarę wręczał posłowi, by ten z kolei wzniósł ten sam toast. Po uczcie, która kończyła się późnym wieczorem, posyłano posłom na ich kwaterę wiele jadła i trunków.
Posłowie polscy, podobnie zresztą jak inni, w czasie swego pobytu w Moskwie mieszkali w specjalnym budynku zwanym poselskim dworem, bacznie przy tym pilnowani, aby nie mieli żadnych kontaktów z niepowołanymi do tego ludźmi.
Ceremoniał dyplomatyczny na dworach zachodnich był mniej skomplikowany i napuszony, ale również nie zawsze prosty. Wspomnieliśmy już o kłopotach, jakie miał posłujący do Francji w roku 1685 kanclerz wielki koronny Jan Wielopolski w związku z porządkiem karet w orszaku poselskim udającym się na audiencję do króla.
Ceremoniał francuski w stosunku do posła pierwszej rangi, tj. wielkiego posła, obfitował w liczne wizyty, jakie składali mu różni dygnitarze, a nawet książęta krwi. Zresztą wszędzie na Zachodzie ów system powitań był dość mocno rozwinięty. Między wejściem do pałacu a salą audiencjalną wielki poseł witany był przez wielu dostojników i dworzan, rozmieszczonych na całej drodze według stopnia, jakie zajmowali w hierarchii dworskiej. Po wręczeniu listów kredencjalnych posłowie wygłaszali mowy powitalne, przy czym dyplomaci Rzeczpospolitej słynęli raczej z upodobań do kwiecistych i ozdobnych mów, chociaż wszyscy dostosowywali się do coraz powszechniej panującego zwyczaju, że mowa powitalna musi być bardzo zwięzła i nie odbiegać od pewnego schematu, notabene bezpiecznego, a więc przede wszystkim uprzejmego pod adresem witanego monarchy.
Problem nakrycia głowy odgrywał istotną rolę nie tylko na dworze moskiewskim. Możemy to wyczytać w relacji z przyjęcia Wielopolskiego w Fontainebleau przez Ludwika XIV w roku 1685. „Gdy tedy Imć Pan poseł był w pokoju in prospectu Regis — zanotował sekretarz legacji — król wstał i zdjął kapelusz, toż uczynił Imć Pan poseł (...] przywitawszy króla convenienter ukłonem i król vicissim suaviter i skłonne przyjąwszy uczynił wprzód nim sam głowę nakrył, znak ręką, aby Imć Pan Poseł nakrył głowę, jak tedy król nakrył Imć Pan poseł też uczynił prawie razem (...) Po odprawionej od swego króla Imci mowie zaczął od siebie krótki komplement Imć Pan poseł i dla dystynkcyji zdjął kapelusz, natychmiast zdjął i król Imć Francuski i uczynił ręką dwa razy, aby nakrył głowę Imć Pan poseł i oba razem nakryli”"7.
Zasadniczo można jednak przyjąć, że władcy zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie przyjmowali posłów z nakrytą głową.
Ceremoniał zachodni przewidywał wiele wizyt obowiązkowych dla posła, a więc u królowej, następcy tronu, książąt krwi oraz określonych dostojników państwowych i dworskich. Zasadniczo przewidziane były również uczta lub uczty, przeważnie bardzo wystawne.
Do stałego repertuaru z zakresu ceremoniału dyplomatycznego związanego z uroczystą audiencją publiczną, zwaną inaczej kredencjalną, należy zwyczaj całowania ręki monarszej. Nie ma jednak o nim żadnej wzmianki we wspomnianej już wielokrotnie relacji z poselstwa Wielopolskiego, a w relacji z poselstwa ks. Andrzeja Olszowskiego, podkanclerzego koronnego do Wiednia w roku 1669, wyraźnie zaznaczone zostało, że rękę cesarza, cesarzowej i arcyksiężniczek ucałowali tylko
117 Relacja wjazdu do Fontainebleau, s. 195 - 196.
297