wej Kierowanej przez kanclerzy. Gabinet prowadził również królewską korespondencję wewnętrznokrajową, ale sprawy zagraniczne stanowiły najważniejszą domenę jego działalności. Na czele Gabinetu stanął pisarz wielki koronny, a następnie sekretarz wielki koronny Jacek Ogrodzki od dawna związany z rodziną Poniatowskich i Czartoryskich, którzy umieścili go jako swego zaufanego człowieka w gabinecie drezdeńskim. Ogrodzki sprawował też funkcję sekretarza Stanisława Poniatowskiego, jako posła saskiego w Petersburgu. Dzięki temu był on jednym z niewielu, a może nawet jedynym Polakiem mającym doświadczenie w zakresie służby dyplomatycznej. W biurach bowiem ówczesnych polskich kanclerzy, jak o tym przekonał się sam przyszły król odbywając praktykę u swego wuja kanclerza litewskiego Michała Czartoryskiego, można się było nauczyć jedynie małej polityki powiatowej. Ogrodzki nie reprezentował wybitnej indywidualności i talentów, był jednak człowiekiem bardzo lojalnym, sumiennym, pracowitym i ogromnie przywiązanym do króla. Pozostałych pracowników Gabinetu przeznaczonych do obsługi jego kancelarii spraw zagranicznych trzeba było rekrutować spośród cudzoziemców.
Jeszcze nawet na krótko przed elekcją został zaangażowany przez Poniatowskiego były dyplomata pruski, Holender z pochodzenia Karol Bcscamp, w charakterze konsyliarza „kolegium spraw zagranicznych" (którego ustanowienie było widać wówczas planowane) dla spraw tureckich. W ostatnim okresie wojny siedmioletniej był on agentem Fryderyka II na Krymie, po czym naraził mu się i opuścił jego służbę. Boscamp stanowił typ kosmopolitycznego agenta dyplomatycznego, charakterystycznego w XVIII w., kiedy to posługiwanie się cudzoziemcami i przechodzenie ze służby jednego państwa do drugiego było zjawiskiem normalnym, zarówno w dyplomacji, jak i w innych dziedzinach administracji państwowej, a również i w armii. Obrotny, rzutki i pewny siebie, posiadał dobrą orientację w stosunkach w monarchii ottomańskiej a przede wszystkim znajomość języków tureckiego i greckiego, co wśród europejskich dyplomatów było niezwykłą rzadkością i co uniezależniając go od różnych tłumaczy dawało mu atuty tak bardzo pożądane w służbie państwa słabego i nie mającego wyrobionej pozycji w Stambule.
Doświadczenie kancelaryjno-dyplomatyczne posiadał powołany do Gabinetu od 1 stycznia 1765 r. na kierownika tzw. departamentu włoskiego obejmującego przede wszystkim stosunki z Kurią rzymską, Włoch — ksiądz Kajetan Ghigiotti. Przybył on do Polski w 1760 r. jako sekretarz nuncjusza Eugenia A. Viscontiego. W 1763 r. krótko pełnił z ramienia Augusta III obowiązki jego agenta do spraw kościelnych w Rzymie, a po śmierci tego władcy starał się o analogiczne stanowisko u króla pruskiego. Ghigiotti miał początkowo w Gabinecie rangę sekretarza, dopiero po kilku latach awansował na konsyliarza. Sekretarzem był też zaangażowany od początku 1765 r. nieznanego pochodzenia Franęois Joseph Mulnier de Barnewal. Bamewal nie wyszedł nigdy poza wewnętrzną służbę w Gabinecie. Natomiast misje dyplomatyczne rychło stały się udziałem dwóch młodszych początkowo odeń rangą pracowników Gabinetu: Szwajcara Maurycego Glayre’a zaangażowanego od 1 maja 1765 r. i Niemca, syna lekarza w służbie saskiej w Polsce, Zygmunta Bogumiła Everhardta. Dwudziestoletni Glayre polecony przez posła duńskiego w Warszawie Szwajcara Armanda de Mestral de Saint-Saphorin, był niewątpliwie najwybitniejszą indywidualnością wśród pracowników Gabinetu i szybko robił w nim karierę. Już w 1767 r. uposażenie jego było wyższe od Ghigiottiego i Barnewala. Oprócz nich przez Gabinet przewinęło się jeszcze trzech innych cudzoziemców, ale nie odegrali oni żadnej istotniejszej roli. Polacy zatrudniani byli w Gabinecie do prac nie związanych ze służbą zagraniczną, nawet kurierzy dyplomatyczni byli w znacznej większości cudzoziemcami. Pierwszym Polakiem, który był do niej używanym był Jan Komarzewski, późniejszy szef królewskiej Kancelarii Wojskowej, który trafił do Gabinetu poprzez służbę w poselstwie Tomasza Aleksandrowicza do Turcji.
Skład osobowy Gabinetu był dość stabilny. Znaczna większość jego pracowników pozostawała w służbie przez długie lata co było bardzo częstym zjawiskiem wśród personelu różnych agend królewskich, wynikającym z korzystnych warunków zarówno materialnych (dobre uposażenie, emerytury również i dla wdów, różne świadczenia m.in. opieka lekarska), jak i wyjątkowo ujmującego stosunku króla do podwładnych.
W pierwszym roku istnienia Gabinetu jego szef Ogrodzki pobierał 800 dukatów rocznie, Boscamp — 600 dukatów, Ghigiotti i Barnewal — 200, Glayre — 180. W cztery lata później podwyższono pensję Boscampa do 800 dukatów, a Ghigiottiego i Glayre’a do 360 dukatów, a Barnewal pozostał przy 200 dukatach. W tym samym roku rozpoczynający pracę jako sekretarz, przyszły szef Gabinetu Adam Cieciszowski otrzymywał 100 dukatów rocznie, kurierzy zaś mieli pensję 60 dukatów rocznie plus koszta podróży i diety. Do tego dochodziło służbowe mieszkanie wraz z opałem i oświetleniem. Ogrodzki korzystał oczywiście z „chleba dobrze zasłużonych”, a Ghigiotti uzyskał różne beneficje duchowne, ponadto zaś według rozpowszechnionej opinii brał pieniądze od osób, którym pośredniczył w załatwianiu spraw w Kurii rzymskiej.
Gabinet opłacany był ze skarbu królewskiego. Sejm 1766 r. przyznał roczną dotację 100 000 złp. na rzecz Gabinetu. Wypłacana ona była od 1767 r., przy czym 2/3 płacił skarb koronny, a 1/3 skarb litewski. Nie pokrywała ona całkowicie wydatków gabinetowych, które w 1768 r. wyniosły ponad 120 000 złp. rocznie. Później w okresie konfederacji barskiej i pierwszego rozbioru spadły one znacznie poniżej tej sumy, zalesi — Historia dyplomacji polskiej t. 2 <>90
1