gano Dowiem z wypłatą pensji, a dotacja skarbowa dochodziła jedynie częściowo ze skarbu litewskiego.
Do obowiązków pracowników Gabinetu należało prowadzenie korespondencji z zagranicą. Różny był ich udział w formułowaniu wychodzących z Gabinetu listów. Ogromna ich większość wychodziła z podpisem Ogrodzkiego, na jego też nazwisko adresowane były w zasadzie depesze nadchodzące z placówek zagranicznych. Nie znaczy to jednak, aby Ogrodzki był faktycznym kierownikiem dyplomacji polskiej. Niewątpliwie pisał on ściśle według dyrektyw Stanisława Augusta, a zachowane bruliony często świadczą, że tekst listów szefa Gabinetu układał sam król. Oczywiście działo się tak przede wszystkim, gdy w grę wchodziły listy ważniejsze, ale czasami dotyczyło to i spraw mniej istotnych, a również i korygowania stylu. Listy wychodzące z podpisem króla, o ile nie miały charakteru czysto etykietalnego, były niemal z reguły pisane w brulionie przez niego samego, a nawet i te, które były przygotowywane przez Ogrodzkiego, czy innych urzędników, posiadały niekiedy w brulionach poprawki króla, świadczące, że nigdy nie podpisywał on mechanicznie podsuwanych mu do podpisu listów. Niektóre z tych poprawek miały charakter stylistycznych, zwłaszcza w korespondencji francuskiej. Król bowiem posiadał niezwykłą łatwość pióra, podobnie zresztą jak i słowa, a jego znajomość języka francuskiego była znakomita. Spod pióra Stanisława Augusta wychodziła także korespondencja pośrednio wiążąca się z działalnością dyplomatyczną. Były to listy do różnych osobistości za granicą, których pozycję i stosunki Stanisław August chciał wykorzystać, czy to dla jakichś konkretnych celów politycznych, czy też dla urabiania przychylnej opinii dla Polski i jego własnej działalności. Prowadził on też sam korespondencję (przy technicznej jedynie pomocy Gabinetu) ze swymi nieoficjalnymi agentami zagranicznymi (zarówno agentami sensu stricto, jak i różnymi osobistościami polskimi wyjeżdżającymi za granicę, którym zlecał określone misje) i z przebywającymi poza krajem członkami swej rodziny. W pierwszym okresie panowania była to przede wszystkim korespondencja z bratem Andrzejem, generałem w służbie austriackiej. W sprawach uznanych za szczególnie ważne król kierował własne listy do przedstawicieli polskich za granicą, na które oczywiście odpowiadali oni listami adresowanymi do króla. Niekiedy były to, przeznaczone dla króla, aneksy do korespondencji kierowanej do szefa Gabinetu, a forma ta rozpowszechniła się szczególnie wtedy, gdy był on zmuszony ujawniać innym osobom korespondencję gabinetową. W tym celu stosowano również aneksy przeznaczone dla samego Ogrodzkiego i vice versa, gdzie umieszczano wiadomości szczególnie dyskretne.
Ujawnianie korespondencji dyplomatycznej osobom trzecim miało miejsce w stosunku do członków polskiego ministerium i innych doradców królewskich, a czasem i ambasadora rosyjskiego, również robili to niekiedy dyplomaci polscy za granicą, zwłaszcza w Petersburgu. Te ostatnie wypadki nie były zresztą wyłącznie wynikiem supremacji dworu petersburskiego i szczególnej pozycji jego ambasadora w Warszawie. Czytanie bowiem, a rzadziej dawanie do czytania otrzymywanej korespondencji było zabiegiem dość często stosowanym w ówczesnej dyplomacji, gdy chodziło o podkreślenie ważności danej sprawy, o wywołanie wrażenia szczerości i zaufania, względnie o udowodnienie, że dany dyplomata związany jest ścisłymi poleceniami. W tym celu pisano specjalne listy „okazywalne” (lettres ostensibles), bądź też odpowiednio preparowano kopie zwykłych listów. Aneksy stosowano również i dla prywatnych spraw danego dyplomaty, jak prośby o urlop, podwyższenie gaży, wypłatę zaległej pensji itp.
Bardzo dużą samodzielność w zakresie swego działu zachował Ghigiotti. Sam redagował listy i oprócz korespondencji urzędowej prowadził bardzo obszerną korespondencję prywatną. Całą tę korespondencję (listy przychodzące, bruliony i kopie listów wychodzących) przechowywał sam, nie włączając jej do archiwum królewskiego, gromadzącego korespondencję gabinetową. Na mniejszą skalę utrzymywał własną korespondencję w sprawach tureckich, równoległą do korespondencji prowadzonej przez Ogrodzkiego, jako szefa Gabinetu Boscampa.
Korespondencja gabinetowa w pierwszym okresie prowadzona była niemal wyłącznie w języku francuskim, z wyjątkiem departamentu kierowanego przez Ghigiottiego, gdzie przeważał język włoski. Dla zachowania sekretu ważniejsze ustępy w listach szyfrowano. Szyfr polegał na oznaczaniu liter, względnie sylab cyframi, niektóre słowa częściej stosowane, zwłaszcza nazwy własne oznaczano osobnymi cyframi. Dla utrudnienia decyfrowania listów przez osoby niepowołane stosowano cyfry „puste”, nie oznaczające żadnych liter ani słów. Każdy korespondent miał osobny szyfr spisany w tzw. kluczu według którego szyfrowano i odszyfrowywano (czyli jak wówczas mówiono — decyfrowano) listy. Była to czynność żmudna i pracochłonna. Przy stałych misjach szyfr co kilka lat ulegał zmianie. Szczególnie ważne, lub pilne listy przesyłano przez kurierów, normalna korespondencja szła pocztą, czasem korzystano z kurierów obcych poselstw, tego rodzaju bowiem wymiana usług była przyjęta w ówczesnej dyplomacji. Korespondencja nie posyłana własnymi kurierami narażona była na perlustrację, tzn. odczytywanie przez specjalnych funkcjonariuszy obcych ministerstw spraw zagranicznych. Szczególnie systematycznie robiono to w Wiedniu. Perlustratorzy kopiowali szyfry nawet wtedy gdy nie posiadali ich rozwiązania, w nadziei, że uzyskają je w przyszłości. Perlustrację starano się utrudnić za pomocą wkładania listów do kilku kopert i wielokrotnego zapieczętowywania. W jakim stopniu perlustracja polskiej korespondencji dyplomatycznej ujaw-
1