orientację zagraniczną Rzeczypospolitej. Deboli w pierwszych miesiącach sejmu przerażony był jego polityką, a w szczególności aktywnością i sukcesami stronników Branickiego. I choć w stosunku do hetmana i jego adherentów zachował i po tym niechęć i nieufność, to jednak w 1789 r. dokonała się w jego postawie poważna ewolucja. Nie mamy powodu wątpić w jej szczerość. Deboli, mimo że stanowisko, które zajmował, dawało mu po temu duże okazje, nie był karierowiczem i nie szukał korzyści osobistych. Niewątpliwie jednak zależało mu na utrzymaniu się na nim (był przecież mocno związany ze środowiskiem petersburskim przez małżeństwo z Rosjanką), stąd zyskanie względów nowych zwierzchników w Warszawie nie mogło być mu obojętne. Wydaje się jednak, że Deboli solidaryzował się emocjonalnie z emancypacyjną polityką sejmu i sądził, że przy unikaniu skrajności ma ona szanse powodzenia.
To jednak, że poseł polski w Petersburgu stał się zwolennikiem nowej linii polityki zagranicznej, nie oznaczało, że mógł być jej rzecznikiem. Nie otrzymał bowiem od swych zwierzchników żadnych upoważnień do podjęcia jakiejkolwiek w tym kierunku inicjatywy i mimo swego doświadczenia i wyrobionych kontaktów nie mógł się wydobyć z dawnej pozycji skromnego obserwatora. Utrzymanie go na dotychczasowym stanowisku, przy jednoczesnym wysyłaniu z wielką ostentacją poselstw do innych dworów i to przede wszystkim do pozostających w konflikcie z Rosją, świadczyło dobitnie o tym, że sejm nie przywiązuje wagi do placówki petersburskiej. To więc, że Deboli z własnego przekonania i zgodnie z życzeniami Stanisława Augusta starał się łagodzić napięcia, usprawiedliwiać i tłumaczyć przed Ostermannem posunięcia sejmu, przedstawiając je możliwie z najlepszej strony, nie miało żadnego znaczenia. Nie wierzono jego zapewnieniom i nie przywiązywano do nich wagi wiedząc, że nie reprezentuje on istotnego kierunku polityki zagranicznej Rzeczypospolitej. Wykorzystywano go jedynie jako kanał do przekazywania mylącej, a wygodnej dla dworu petersburskiego opinii, iż przyjął on wobec różnych spraw polskich obojętną postawę. W wypadkach zaś, gdy istotnie chodziło o powstrzymanie jakichś kroków ze strony polskiej, których dwór petersburski sobie nie życzył, politycy rosyjscy łatwo mogli się przekonać, że Deboli, nawet jeśli by chciał wychodzić naprzeciw ich sugestiom, to nie ma możliwości skutecznego wpłynięcia na zmianę postępowania swych zwierzchników w kierunku prorosyjskim. Jeśli zaś, co jest prawdopodobne, w Petersburgu znano z perlustracji treść jego korespondencji, to wiedziano, jak bardzo zmienił swe poglądy, i że gdy jeszcze w pierwszych dniach sejmu uważał, że Polska winna wiązać się z tym z sąsiadów, „który jest najsposobniejszym do zasłonienia nas” i że „w tym widoku stawiać sobie należy Rosję”, to w półtora roku później twierdził, że na dworze petersburskim „przemaga zawsze ukryta polityka: zostawić Polskę przy życiu, ale aby zawsze konała”".
Deboli zdobył zaufanie przywódców sejmowych, nawiązując od drugiej połowy 1789 r. poufną korespondencję z marszałkiem Małachowskim i Ignacym Potockim. Rozpoczął ją bez wiedzy Stanisława Augusta, ale ten od razu dowiedział się o niej i poseł prowadził ją później za jego wiedzą i zgodą. Król nie stracił doń zaufania i sympatii, a korespondencja między nimi, obfita ilościowo i ważna treściowo, była nadal utrzymywana. Natomiast oficjalne relacje Debolego dla Deputacji Interesów Zagranicznych, które zastąpiły dawne, kierowane do Departamentu Interesów Cudzoziemskich, były formułowane ostrożnie i nie przedstawiały istotniejszej wartości. W 1791 r. poufna wymiana listów z Potockim i Małachowskim ustała.
Zbliżenie między doświadczonym dyplomatą a nowymi sternikami polskiej polityki zagranicznej nie wniosło do niej właściwie nowych elementów, a raczej wzmocniło jedynie przyjęty kierunek. Deboli wskazywał wprawdzie na niebezpieczeństwo nielojalności ze strony dworu berlińskiego i pogodzenia się jego z petersburskim kosztem Polski, ale sądził, że tym bardziej przeszkodzić trzeba temu związaniem go sojuszem, którego obronny charakter nie powinien stanowić wyzwania dla Rosji. W korespondencji zaś z królem gorliwie apostołował większą „odwagę” w stosunku do Stackelberga i jego mocodawców, za zbyt dobrą monetę biorąc zmienioną ich taktykę. Wskazywał przy tym na pozytywne strony związków z Prusami dla samodzielności Rzeczypospolitej i dla jej dźwignięcia się z marazmu i bezsiły. Z wielkim zapałem pracował też nad zbliżeniem między królem a Małachowskim i Ignacym Potockim.
Korespondencja Debolego od dawna dokładnie informowanego przez Stanisława Augusta o wszystkim, co działo się w kraju, wykraczała poza zwykłe relacje dyplomatyczne i dotyczyła różnych dziedzin prac sejmowych. W szczególności sprawa zwiększenia potencjału obronnego leżała Debolemu na sercu. Dzielił on wprawdzie różne optymistyczne złudzenia współczesnych, co do wartości dokonanej już aukcji wojska, ale nie przestawał wskazywać na konieczność dalszych wysiłków, jako najpewniejszego środka dla zachowania uzyskanej samodzielności. Jeśli chodzi o najistotniejszy element relacji — informacje o stosunku dworu petersburskiego do Polski, to Deboli dzięki swym zadawnionym stosunkom i znajomości terenu uzyskiwał je łatwiej, niż ktokolwiek inny przysłany na jego miejsce. Kanały informacji jakimi m.in. przez swoje stosunki rodzinne rozporządzał, narażały go jednak, być może, na niebezpieczeństwo czerpania przez nie spreparowanych umyślnie wiadomości, mających na celu uśpienie jego czujności, a przy tym miał
7‘ B. Dembiński, Polska na przełomie, s. 169 i 316.
-669