ars canend
• , ihiektvwizmu, do form kulturowych odmień
śnieniem obiekl\ v , rze9złoj}ci
nych ni* te, które dom.nuW w ch kręgu. /
nio uwn^ się już 7,i wyraz minionej epoki, ale /a .,
może otworzyć ducha człowieka współczesnego na mm rodzaje percepcji, dziś zaginione albo takie, które strać, y wiele zeswej żywotności. To nowe podejście opiera s,v na drobiazgowej analizie wszystkich detali, które składają su, na styl- dobór materiałów, sposób ich opracowania oraz metody zdobywania wiedzy. Stopniowo przestaje się rozpatrywać dzieło jako rzecz samą w sobie, ale jako środek pozwalający tym, którzy z niego korzystają, na przeżycie doświadczenia dostępnego ludziom dzisiejszym. Do sztuki i nauki dochodzi tu człowieczeństwo. Dawne style uczą nas bowiem innego sposobu widzenia, słuchania oraz. pize-żywania czasu i przestrzeni. Na rzeczywistości, która wy-
• ......zmyciu/ 7ngł.li(» /,!•
I
' 'Yms istotnym dh s,1”^ lly,° Pr/l*z długie
—...................
/n.»)oi,vo4Z ",/y *1‘ P1 /'-ka/ywall. f
,U,h/* ”b‘‘‘Hebr.u|u Zl S “‘Ur«il /,u,l hPrm
• “I1' h|v w dagtosc / p
f.\ Wtllllii k/.uów i y 1..... / *
pływa z naszych współczesnych społeczeństw, zostaje za szczepiona inna rzeczywistość, która się na nią nakłada tworzy w stosunku do niej kontrapunkt albo pozostaje n< jej marginesie.
W dziedzinie liturgii intensywna i głęboka praktyk, minionych wieków nie powinna hyc uważana za martw, literę Dzisiejsi katolicy mogą się wiele nauczyć z dawnycl praktyk W tym celu trzeba je poznać, a żeby je poznać należy je praktykować.
Dla lepszego zrozumienia kontekstu moich wywodów niech mi będzie wolno przypomnieć pokrótce, w jaki spo sob doszedłem stopniowo do wniosków, które mam za miar przedstawić.
Z Ensemble Organum miałem okazję przebadać od roki l1>H2 znaczną część repertuaru liturgicznego. Koncerty po z.wal.iją ożywić tę muzykę odtwarzając powiązanie ulwo rów, które wynikało z liturgii. Gdy pojawia się taka możli wość, rzeczą cenną staje się odtworzenie warunków wy konania, to znaczy ustawienie kantorów w kościele i icl ukierunkowanie, a także środków wspomagających czyta nie tekstu muzycznego oraz liczby śpiewaków. Niekiedy wiele korzyści może przynieść skierowanie uwagi na nie które wciąż żywe tradycje liturgiczne. Cenne jest badani, śpiewu korsykańskiego, zachowanego w tradycji ustnej gdyż jest to jeden z najlepiej zachowanych śladów tradycj kantorskich katolicyzmu potrydenckiego. Również, śpiew bizantyjski może nam udzielić wielu cennych wskazóweł o manierach wokalnych, do których odnoszą się pierwsza notacje śpiewu rzymskiego oraz pewni średniowieczni teo retycy. W ten sposób staje się możliwe przeczucie środków charakterystycznych dla tej muzyki i wyodrębnienie je “•Ch, które rozwinę w pięciu następujących punktach: >l»ew i sposób prowadzenia głosu, proklamacja tekstu liturgicznego,
rol.i orgtmow.
My Podstawowymi nr. L m */c*#ł|y “vhni
^-iomu* /-Md pr.ikiv.....: ,l: Pr/uk-zywoU.
szłośclą Kościoła, podczas gdy zyskałyby na głębi i inten-sywności, gdyby podjęły dziedzictwo, które kolejne pokolenia katolików przekazały swym następcom.
śpiewu religijnego nie należy uważać jedynie za połączenie pewnego tekstu z jakąś melodią. Akt śpiewu liturgicznego to przede wszystkim pewien szczególny sposób prowadzenia głosu, wchodzenia w dźwięk i zamieszkiwania przestrzeni i czasu celebracji. Kontur melodii stanowi jedynie rezultat takiej postawy. Zapoznanie tego fundamentalnego rozróżnienia może prowadzić do ogromnych nieporozumień takich jak to, które stało się udziałem katolików w XIX w.
Reforma Piusa X uświęciła przez swój wielki zasięg sposób prowadzenia głosu zalecany przez benedyktynów /. Solesmes, ale w ten sposób wyrugowała inne tradycje śpiewu katolickiego, które z. biegiem XIX w. coraz gorzej rozumiano.
Kantorzy śpiewali głosami niskimi - przypomnijmy, że strój śpiewu kościelnego był we Francji o cały ton niższy od obecnego - mocnymi i dźwięcznymi, wykorzystując obficie wszystkie zasoby sztuki ornamentacji. Skrajnie odmienny jest ideał solesmeński. W myśli Solesmes doskonały głos charakteryzuje się wysokim rejestrem (domyślnie: anielskim), słodyczą, brakiem mocnego dźwięku oraz rezygnacją / wszelkiej ornamentacji, którą poczytuje się za zbyteczną błahostkę.
Znaczenie tekstu nie jest elementem najbardziej determinującym jego wypowiedzenie. Przypomnijmy, że pierwszy sens łacińskiego słowa orntio odnosi się do sztuki dobrze zbudowanej mowy. W kompetencji oratora leży właśnie umiejętność uwydatnienia w odpowiedni sposób architektury słowa, tak aby nadając harmonijną formę wypowiedzi prowadzić słuchacza do zrozumienia sensu wygłaszanej mowy. Struktura ta opiera się przede wszystkim na słowie, słowie łacińskim, którego wymawianie charakteryzuje się następstwem sylab długich, krótkich i pólkrótkich.
Również w tym punkcie katolicy doświadczyli rewolu-iji kulturalnej z początku XX w. Z jednej strony wyrugowano narodowe sposoby wymowy, co w konsekwencji doprowadziło, zwłaszcza w krajach o językach romańskich, do zerwania więzi fonetycznej, a przez to genetycznej łą-izącej łacinę z żywymi językami. Jednak jeszcze gors. I rzeczą byki całkowita modyfikacja sposobu deklamow.i-nia łaciny. Od wielu wieków akcent toniczny, tak jak we wszystkich językach romańskich, odpowiada, z rzadkimi wyjątkami, sylabie długiej. W śpiewie liturgicznym sylaby w sposób naturalny porządkują się według trzech typów długość i odpowiadających longae, breves i semibreves. 1’cl pu-tfkslem powrotu do domniemanej staro/ytnos.i. kto*
"I 1/asu nie umiano określić, reformatorzy solesmeńsc' wprowadzili taką deklamację łaciny, w której prnktyi mc '' s/.ystkie sylaby mają taką samą długość. Pozwoliło im <o usprawiedliwić w interpretacji chorału teorię czasu pic " b ni. p.ułzielnego, którego miernikiem miał byc 1 -o
CANOR 32
b