. . m »inip n.i OWC czasv niskim rejestrze, m.in.i jest " ł‘ s ‘ Móra zaskakuje'jeszcze i dziś. a w p,»lusn.|T ' c pmkladcm dzieła wcicInjilccRO wsal-
>umc 1 TL „.„wyklci ars sublilior. Dzieło In uznane
kompozycję XIV w. Wnł-jest za «i unw7 że - mimo upodobania ars
ni, nLv - pewne zupełnie gdzie indziej nie spotykane łączenia akordów są tu celowo upozowane na brzmienia niby przypadkowe i dopatruje się w rondzie Fu-
meux fumc cech parodystycznych.
Rondo Fumeux fumc Solage a jest popisowym numerem licznych zespołów wykonujących polifonię średniowiecza; sam chętnie wyróżniam dwa wykonania: starą interpretację Londyńskiego Zespołu Muzyki Dawnej pod Davidem Munrow, która nieco łagodzi efektowne dziwactwo dzieła, ale przydaje mu za to niezwykle lekkiego wdzięku oraz niewątpliwie niepowtarzalną kreację Huelgas Ensemble pod kierunkiem Paula Van Nevel, gdzie - stosując m. in. bardzo spowolnione tempo - osiągnięto chyba najbardziej tu pożądany, przerysowany, niesamowity i wręcz groźny (pozornie tylko niezgodny z treścią) klimat.
Fumcux fumc par fumćc, Fumcuse speeulation. Qu'antrc fummet sa pensće Fumeux fumc par fumćc.
Quar fumer moll li agrće Tani qu‘il ait son entencion. Fumeux furne par fumćc Fumcuse speeulation.
Przy takim zagęszczeniu w krótkim tekście aliteracji, żon-glerki i gry słownej, a nawet kalamburów (par fumće - par-fumć) już w samym oryginale zaciera się struktura weryfikacyjna ronda, nie jest więc możliwe całkowite zachowanie jej w tłumaczeniu. I w ogóle uchwycenie zawartości myślowej tekstu jest problematyczne, stąd przekład musi pozostać dość swobodny. Tu jednak (w przeciwieństwie do poprzednich tekstów) kunsztowna forma ronda nieco ratuje wartość wiersza i zmusza do zachowania choć pewnych cech jego budowy.
Palaczu przesiąknięty dymem.
Twe palące zamyślenie Prześlij innym, z myślą, w dymie, Palaczu przesiąknięty dymem.
Pćki fHtlisz, zlo cię minie,
Bo gdy fhilisz. snujesz mnie. Palaczu przesiąknięty dymem.
Suv palące zamyślenie.
I uznaliśmy juz tekst (artystycznie znacznie słabszy) d giego dzieła z tego samego czasu poświęconego palet
iuhwm k‘,mP‘«ycii jest Jean Simon (Johannes Svmo. asprois. muzyk związany najpierw z portugalskim di
n °rd"unda '■ P°'«n - paryskim Karola V (w ostatr
ZZT -r z dwo™ *«nvmi ,^r
......k" n 'L'nu'-- rzymskie, kum Z heórczośd Hasr
^...........•> - łylko cztery utwom. ^
du K ^ * CłUnh11' Mwkny- Okst
' Ch dziel są trzygłosowe, tylko zas jec
dwugłosowe, to, które nas interesuje, ballada Putsąue je suis fumeux, zachowana w tym samym rękopisie z Musće Condć. co rondo Solnge'a. Badacze wyróżniają w dorobku Haspro-isa dwa różne okresy, wczesny - reprezentujący późnocz-tornastowicczną balladę oraz późniejszy - należący juz do początków stylu burgundzkiego w XV w.
Z powodu obecności ballady Puisąuc je suis fumcux w rękopisie Chantilly, zawierającym utwory z końca XIV w i z repertuaru dworów hrabiego de Foix i księcia de Berry oraz króla Aragonii i papieży w Awinionie, należy sądzić, że kompozycja ta jest wczesnym utworem Hasproisa i powstała zanim autor znalazł się w Paryżu, czyli przed rokiem 1380. Balladę Puisąuc je suis fumcux charakteryzuje skomplikowana rytmika z uporczywie powtarzającymi się synkopami. Cechy stylistyczne utworu przesądzają raczej o jego przynależności do początków ars subtilior, w związku z tym ballada uznawana jest za jeden z najstarszych i najbardziej wyrafinowanych przejawów tego wyszukanego stylu.
Skoro zatem oba utwory, Solage'a i Hasproisa, należą do kompozycji powstałych na Południu około r. 1380- Hasproisa zapewne przed, Solage'a nie wiadomo, może już po r. 1380 - dlaczego działalność kółka rzekomego Jeana Fumće miałaby się wiązać z Paryżem? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należałoby przeprowadzić gruntowne badania nad historią hermetycznej poezji tego czasu i postacią rzekomego Jeana Fumee. Albo też zrezygnować z bardzo pociągających elementów tej legendy i przenieść moment powstania dzieł „palaczy" na Południe i na któryś z wymienionych dworow.
Szczerze powiedziawszy, przy całym swym kunszcie, raczej zresztą łamigłówkowym niż poetyckim, teksty owych średniowiecznych palaczy nie należą do szczytów literatury artystycznej, a nawet można by zaryzykować tu słowo grafomania (szczególnie o balladzie Hasproisa), gdyby tego rodzaju określenie dało się zastosować do literatur)' średniowiecza. Dziwne przy tym, że te słabe teksty stowarzyszono z tak wspaniałą muzyką, a przecież - przypomnijmy - właśnie w wieku XIV mamy do czynienia z licznymi arcydziełami, w których poziom tekstu literackiego nie jest gorszy od poziomu muzyki. Dziwne także, że o istnieniu poety o nazwisku Jean Fumće wspominają głównie opracowania muzykologiczne, zaś wszelkie leksykony literackie na jego temat wymownie milczą. Czy w tej sytuacji nie wydaje się bardziej prawdopodobne, że owe teksty niezbyt wysokich lotów pełni fantazji muzycy spłodzili samodzielnie, szczególnie po dobrym machu swojego dymku?
Bo przecież pozostaje jeszcze postawić pytanie, o jakim to właściwie paleniu mowa we wspominanych tu utworach? Wiadomo bowiem, że nie idzie przecież o zwykły tytoń, nieobecny jeszcze w Europie okresu ars subtilior. I to nic innego, jak właśnie opium czy haszysz bardziej odpowiadałyby dziwnemu klimatowi tej muzyki, szczególnie utworu Solage'a, atmosferze - rzec by się chciało - dusznej i wręcz halucvna-cyjnej. Okazałoby się wówczas, że ani wszyscy poeci przeklęci, ani nasz W itkacy nie wymyślili wcale narkotycznego dopingu dla pobudzenia swej artystycznej weny, tylko że właśnie owi średniowieczni palacze są prekursorami wszystkiego. co dzisiaj tak modne, tak płodne, tak szkodliwe itak zabójcze I choc temat sam w sobie należ)’ raczej do dwuznacznych niz chwalebnych, miło przecież pomyśleć, ze oto przed nami jeszcze jeden dowod niepowtarzalnej pełni średniowiecza. jeszcze jedna wskazówka, ze tak naprawdę niczego nowego juześmy po wiekach średnich nie wymyślili.
Krzysztof Lipka
CANOR 28
34