218 TADEUSZ PEIPER
Postulat budowy daje siłę odnaleźć jako naczelne wymaganie we wszystkich dziedzinach działalności ludzkiej. Postulat budowy jest wierzchnią warstwą samego życia. Budowanie dzieła sztuki iest to sprowadzanie chaosu do porządku1. W epoce skom
plikowanego różniczkowania się spoełczeństw porządkowanie staje się naglącą obroną przeciwko skomplikowanemu chaosowi. A w czasach, w którvch żyjemv, zamienia się ono w poręcz każdej chwili. Także w pion lat. Europa, wyprana krwią wojny i przemaglowana traktatami pokojowymi, okazała się prześcieradłem o kroju nie dokończonym. Zależność państwa od państwa, oświetlona dostatecznie kosmopolitycznym uśmiechem genewskiego słońca, wysunęła zadanie nowego ładu międzypaństwowego. Talerze wagi społecznej, które zachwiały się wszędzie, brzmią ciągle chrzęstem o nowym ładzie społecznym. Nowe warunki istnienia politycznego pchają stare i nowe państwa w konieczność przebudowy, a środki w jakie obfituje nowoczesna cywilizacja, pozwalają im marzyć śmiało. We wszystkich kątach Europy nowe budowanie. Nigdy ręka i cegła nie wyciągały się ku zadaniom bardziej kuszącym, bardziej światotwórczym; nigdy głos o budowę nie był silniejszy. Nic dziwnego, że także w republikach sztuki jest on hasłem, które mnie wszystko, czego w sobie nie zmieści.
Niewątpliwie postulat budowy, otoczony ideami harmonii, metody i dyscypliny, z którymi stale obcuje, zbliża nas do klasycyzmu. Jednakże czynić z klasycyzmu hasło dnia znaczy -nie rozumieć ani klasycyzmu
ani dnia. Jakiekolwiek znaczenie zechcemy nadać temu terminowi, nabijanie go na drzewce sztandarowe uważam za szkodliwe. Klasycyzm jest pojęciem historycznym; te jego dążenia, które nawet mogłyby być dla nas aktualne, z konieczności ukazują się w towarzystwie dążeń anachronicznych; kiedy pierwsze wypisuje się na sztandarach, drugie wciskają się w dzieła. A iluż to oblizywaczy odstawionych talerzy czeka, by właśnie te drugie uczynić pierwszymi; już im się radośnie otwierają ich bezzębne usta, już mlaskają na myśl, że można będzie być nowym, nie przestając być starym; że będzie można kupić czas, a równocześnie być kupowanym przez handlarzy konserw. Hołdując klasycy-snowi, można spać i być modnym. Nazwa dezorientująca. Ale gdyby nawet było inaczej;
gdyby nawet. Po co? Po co stare wyłogi narzucać na nowe ubiory? Nie ulega wątpliwości, że ci, którzy twórczo przeciwstawiają się romantyzmowi, już tym samym zbliżają się do pewnych stanowisk klasycyzmu, bo przecież romantyzm przeciwstawiał się klasycyzmowi, a między przeciwieństwami jednej i tej samej idei musi istnieć podobieństwo. Bolszewizm, który nrzeciwstawia się romantycznemu demokratyz-mowi XIX w., mógłby być nazwany klasycyzmem polityki. Nie, które zaprzecza poprzedniemu nie, będzie miało coś z pierwszego tak. Ale my mamy nasze tak, nasze własne; jest już w Europie trocha ludzi, którzy to czują; i tylko ci, którzy idąc z nimi, idą za nimi, często tracą z oczu cel. Po co nasze dążenia mianować słowem, które nie jest nasze? Zamiast wypisywać na czole starą nazwę, walmy czołem o nowe zadania. Zamiast sztandarować jednym zużytym ogólnikiem, wyszczególniajmy, precyzujmy, uzasadniajmy i wykonujmy to, o co nam chodzi, nam.
Proszę porównać z moim artykułem Miasto, masa, maszyna. («Zwrotnica», nr 2, s. 2& (s. 16]). [Przyp. T. P.]