LVI ŚWIATOPOGLĄD PROZY SCHULZA
wieka śniącego: otwierają się w nim przedziały międzywar-stwowe, mieszają się treści pamięci płytkiej i głębokiej, podświadomość i nieświadomość, zarazem działa „cenzura' (kurierzy zapominają instrukcji), stłumienie, niejasna symbolika wiedzie do nieporozumień itd.
Dodajmy to, co przemilczaliśmy dotychczas, a mianowicie, że w tym obrazie Dom-ostoja porządku objawia się zarażony nieładem i bardziej labirynt przypomina niż przejrzystą konstrukcję. Nietrudno też zauważyć, iż nastąpiło w nim zatarcie czy zagubienie centrum (lampy z umbrami, stały u Schulza symbol domowego ogniska, stoją „we wszystkich oknach"). W istocie każdy fragment przestrzeni (rzeczywistej lub idealnej) może się w Sklepach czy Sanatorium przekształcić w plątaninę mylnych sal i korytarzy. Do motywu tego, kluczowego u Schulza, powrócimy niebawem.
Czas. Spytani, kiedy odbywają się opowiedziane przez Schulza zdarzenia, odpowiemy, że dokładnie nie wiadomo, choć przesłanki kulturowe i aluzje historyczne kazałyby akcję umieszczać po prostu w dobie dzieciństwa i młodości pisarza, w okresie panowania Franciszka Józefa i w latach sławy Anny Csillag. Ale czas historyczny jest u Schulza zawsze na drugim planie: najważniejszą rolę odgrywa pora roku i bodaj pierwszą informacją, jaką (często już w tytule opowieści) otrzymujemy od autora, jest określenie, jak sytuują się zdarzenia wobec uniwersalnego, kosmicznego cyklu. Jak ważną rolę on odgrywa, przekonamy się, zmierzywszy całą rozpiętość skojarzeń, przywoływanych przez opis pór roku.
Mają więc pory roku przypisane sobie fazy wegetacji roślinnej, ale mają też charakterystyczne dla siebie emocje (natchnienia wiosenne, jesienna ironia itd.), istnieją odpowiednie dla pory roku typy zachowań społecznych (rewolucje np. planuje się i wywołuje wiosną, lato jest epoką wcielania marzeń w rzeczywistość, w jesieni doznajemy — jako budowniczowie świata — rozczarowań). Istnieją też właściwe dla poszczególnych faz cyklu sposoby wypowiadania się, gatunki literackie (wiosna kojarzy się z liryką, lato z epiką, jesień z dramatem — z tych form rodzajowych wynikają następnie metafory wykorzystujące odwołania do odmian gatunkowych).
Łatwo zauważyć, że zima odgrywa w tym porządku rolę szczególną: jest „pustą”, pozbawioną wegetacji porą, ale też w niej te pozostałe odbijają się w postaci jakby „snów" czy marzeń. Np. zimowa sceneria opowiadania Sklepy cynamonowe jest jednocześnie bardzo konsekwentnie scenerią oniryczną i w jej obrębie pojawia się „ciepły śnieg”, pełna orzechów leszczyna i-zapach fiołków. Także w zimie prowadzi Ojciec swe fantastyczne eksperymenty z ptakami — ucieleśniony sen o „wtórej demiurgii”.
Wpatrzywszy się głębiej w to zagadnienie, dostrzeżemy, iż nakładających się wzajem na siebie cykli temporalnych jest u Schulza wiele, a „czas obrotu" może być bardzo różny — tak jak w zegarku, w którym każda ze wskazówek porusza się z sobie właściwą prędkością. Jednocześnie istnieje — wzorowane na cyklu wegetacyjnym — podobieństwo w następstwie poszczególnych faz różnych cykli. I tak doba dzieli się na ranek, południe, wieczór, a potem „odwrotną stronę dnia” — noc, przypominając w tym rok, który ma wiosnę, lato i jesień — oraz ich mroczną, halucynacyjną „odbitkę”: zimę. Na ten schemat nakłada się też życie ludzkie, z jego młodością, dojrzałością i schyłkiem, a wreszcie — tak! — ze śmiercią, która u Schulza jest stanem „życia” szczątkowego, niepełnego, onirycznie zdeformowanego.
Ciekawie przedstawia się interferencja poszczególnych cykli, boć przecie np. młodzieniec przeżywa cały cykl roczny wielokrotnie zanim stanie się człowiekiem dorosłym czy starcem. Otóż niekiedy dochodzi do szczególnego wzmocnienia, rezonansu, gdy — jak mówi narrator — któraś z wiosen kolejnych okaże się nagle „prawdziwsza”, istotniejsza od poprzednich, przemówi swym nastrojem i mitologią wprost do serca dojrzewającego chłopca: