LXII ŚWIATOPOGLĄD PROZY SCHULZA
skomplikowanym księgom i dziecięcym łamigłówkom — wreszcie ku samej strukturze psychiki, także przedstawianej jako labirynt o zwikłanej konstrukcji. Wszystko to świadczy o głębokim zakorzenieniu w kulturze ludzkiej „myślenia labiryntowego”. Motyw ten zresztą doczekał się licznych opracowań naukowych — np. w tłumaczonej na język polski książce Paola Santarcangelego|y.
Oczywiście literatura (której Santarcangeli nie poświęca zbytniej uwagi) nie mogła na swój sposób nie zaangażować się w sprawę labiryntu. Dostrzeżemy elementy „labiryntowego” myślenia o świecie i człowieku u Homera, Miguela Cervantesa, Szekspira, J.W. Goethego, Jana Potockiego, Edgara Allana Po-ego, pełne motywów tego typu będą Opowieści o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu, romantyczne powieści gotyckie i powieści detektywistyczne. Labiryntowe wizje rzeczywistości zyskają wielką popularność wśród pisarzy kręgu wiedeńskiego czy praskiego, którzy mogli na Schulza oddziaływać bezpośrednio (u Hugona von Hoffmannsthala, Alfreda Kubina, Gustava Meyrinka, Franza Kafki, Rilkego, Heimito von Doderera), wielkim przykładem literatury tego typu jest Ulisses Jamesa Joyce’a, po wojnie wzorce te odżywają m.in. u Michela Butora, Alaina Robbe-Grilleta, Tibora Dery, Stanisława Lema czy — ostatnio — Umberto Eco, którego głośne Imię róży oraz Wahadło Foucaulta są klasycznymi egzemplarzami gatunku.
Schulza zatem umieścić można w nurcie mającym ogromną tradycję i stale żywotnym współcześnie. Na tym tle drohobycki autor prezentuje się jako pisarz, który „myślenie labiryntowe” stosował z niezwykłą wprost konsekwencją. Już w podanych wyżej cytatach z prozy Schulza odnajdziemy większość spośród wymienionych tu kulturowych wcieleń labiryntu — od wnętrzności żywej istoty aż po cały kosmos. Grają w tym
19 P. Santarcangeli, Księga labiryntu, tłum. I. Bukowski, Warszawa 1982. Z pracy tej czerpię większość danych na temat problematyki labiryntu.
dziele wszystkie podstawowe ambiWalencje, rozdzierające „labiryntowe myślenie”; pytamy więc, czy węzeł mylnych korytarzy jest naturalnym obrazem świata, czy narzuconą mu sztuczną konstrukcją o niedocieczonym ładzie? Czy chroni on w swym wnętrzu Święte Świętych, czy diabelską siłę sprowadzającą na manowce? Czy zagłębiając się weń folgujemy niskim popędom, czy raczej bierzemy udział w odczytywaniu hieroglifów, ukrywających w sobie sens świata?
Najistotniejsza jednak wątpliwość związana z naturą labiryntu rodzi się z jego dwoistej natury obiektu posiadającego strukturę, który można poznawać i opisywać z dystansu, oraz przestrzeni błądzenia, czyli obrazu, jaki się ukazuje jednostce zaplątanej w jego trzewia. Ostatecznie prawie zawsze tak było, że mylne ścieżki, po których niebaczni goście labiryntu błąkali się godzinami, na wykresie prezentowały się jako zwarta, nie pozbawiona konsekwencji i ładu struktura. Taką strukturą jest również uporządkowany, leżący w sferze jawy czy „dnia” plan mieszkania-domu-miasta u Schulza. Dopiero w aurze nocy lub marzenia przekształca się on w pulsującą, dynamiczną sieć pomieszczeń i pasaży, nad którą świadomość bohatera nie panuje. Podobnie z czasem: jest jednocześnie cykliczną strukturą — i anarchicznym „czasem marzenia”, w którym możliwe są nawroty do zdarzeń minionych i osób umarłych, w którym mieszczą się fantastyczne wypadki, nie mające miejsca w rzeczywistości itd. Człowiek Schulzowski zadaje więc sobie pytanie, czy jego światem rządzi istotnie wyższy porządek, czy jest on jedynie przestrzenią błądzenia. Próbując odpowiedzi na tę kwestię, sam staje się budowniczy m: wśród otaczającego chaosu wznosi konstrukcję mitycznego Domu, niepewny, czy powtarza tym samym gest jakiejś wyższej istoty, czy rzuca wyzwanie pustce. Wątek ten prowadzi nas do kolejnego wielkiego tematu Schulza, a mianowicie jego antropologii.
Antropologia. Jak bohater Schulza wyobraża sobie swoje życiowe zadanie? Samorealizacja w sferze działalności spo-