LXXVIII ŚWIATOPOGLĄD PROZY SCHULZA
Dlatego Józef może być jednocześnie „antagonistą” ojca — jako przedstawiciel młodego pokolenia — a przy tym spadkobiercą i kontynuatorem jego dzieła. Różnica między ojcem a synem nie wydaje się przeto tak wielka, jak o tym mniemał Sandauer czy Szymański: stary Jakub jest poetą w handlu i amatorskich eksperymentach naukowych. Józef — dzieckiem--artystą tout court, ale „kacerska doktryna” pasuje do obu zakresów tej działalności, a też — jak przyznają krytycy — można traktować ją jako literacki program samego Schulza. .Świat więc przechodzi różne dramatyczne konwulsje, ale istnieje w nim powtarzalność struktur i zawsze jeszcze można bronić „straconej sprawy poezji”. Rozpatrując kwestię ciągłości i zmiany w Schulzowskiej wizji uniwersum, musimy natknąć się na problem dla pisarza bodaj najważniejszy, a mianowicie na zagadnienie mitu.
Mityzacja rzeczywistości. Tytuł taki nosi najważniejszy z programowych tekstów Schulza; większość też spośród krytyków zajmujących się jego twórczością sprawie mitu poświęciła uwagę. Sam pisarz formułuje swe credo następująco:
Zapominamy u lym. operując potocznym słowem, żc są to fragmenty dawnych i wiecznych historyj, żc budujemy, jak barbarzyńcy, nasze domy z ułamków rzeźb i posągów bogów. Najtrzeźwiejsze nasze pojęcia i określenia są dalekimi pochodnymi mitów i dawnych historyj. Nic ma ani okruszyny wśród naszych idei. która by nic pochodziła z mitologii — nie była przeobrażoną, okaleczoną, przeistoczoną mitologią. [...] Dlatego wszelka poezja jest mitologizowanicm, dąży do odtworzenia mitów o święcie. Umilycznienie świata nie jest zakończone. Proces ten został tylko zahamowany przez rozwój wiedzy, zepchnięty w boczne koryto, gdzie żyje. nic rozumiejąc swego istotnego sensu. Ale i wiedza nie jest niczym innym, jak budowaniem mitu o święcie, gdyż mil leży już w samych elementach i poza mit nie możemy w ogóle wyjść. {Mityzacja rzeczywistości)
W swym pojmowaniu mitu Schulz, zbliża się do Tomasza Marina (na którego powoływał się zresztą w liście otwartym do Witkacego). Mann z kolei poglądy swoje rozwinął szerzej w obszernym prologu do Historii Jakubowych, pierwszego tomu biblijnej tetralogii Józef i jego broda, a także w esejach i korespondencji, szczególnie w listach kierowanych do Karola Kerenyi31. Co ciekawe, teksty te powstały później i niezależnie od Schulzowskich opowiadań, co wskazuje na analogię raczej niż na zależność w stylu myślenia i — najprawdopodobniej — na wspólne lektury. Już sam fakt, że Mann, jak wiadomo, pisał swą tetralogię pod silnym wpływem Fausta Goethego — istnej „symfonii” mitologicznej — dać może sporo do myślenia, zwłaszcza że Schulza także można zaliczyć do pisarzy kręgu „faustycznego”. Niewykluczone też, że znał Schulz pisma niemieckich mitografów i badaczy kultury z XIX wieku, np. Johanna Jakoba Bachofena, którego Mann cenił. W każdym razie pomysły obydwu pisarzy są zadziwiająco zbieżne, choć ich typ wyobraźni i żywioł narracyjny różnią się znacznie.
Koncepcję mitu, o którą nam tu chodzi, streścić można następująco: otóż, mit jest pewną historią, fabułą, której początki gubią się w pomroce dziejów; tradycja motywów mitycznych „nie ma dna”, tzn. szukając ich źródeł możemy cofać się w czasie w nieskończoność. Historia ta jest pewną strukturą o względnie stałym porządku wewnętrznych relacji, ale o wymiennych elementach, dzięki czemu mit może funkcjonować w różnych czasach i kulturach, angażować rozmaitych „bohaterów”, zachowując jednocześnie swą tożsamość. Schulz pisał o „maskach”, jakimi są zewnętrzne kształty przedmiotów dla ukrytej w nich istoty, podobną rolę też pełnić miały mitologiczne kostiumy, w jakich wystę-pują jego bohaterowie i elementy świata przedstawionego — kostiumy zresztą z różnych epok i kulturowych tradycji. Dla Manna członkowie wspólnot pierwotnych, nie znających przekazów pisanych, nie mają jeszcze właściwego nam poczucia historyczno-
Por. Mythology and Humanista. The Correspondence of Thomas Matm and Karl Kerónyi; transl. from thc German by A. Gclley. Ithaca and Lon-don 1975.