XCIV ŚWIATOPOGLĄD PROZY SCHULZA
inaczej wygląda sytuacja artysty-kreatora. Ten także chciałby władać dziecinną świeżością spojrzenia, ale jako producent nowych znaków i tekstów daje się uwieść tandetności i bogactwu rozplenionego ponad miarę „języka komunikacyjnego”. Bohater Schulzowski zatem jako artysta staje się wyznawcą doktryny „wtórej demiurgu" z Traktatu o manekinach. Niedwuznacznie wskazuje na to kolejny cytat z Mityzacji rzeczywistości:
Proces usensowiania świata jest ściśle związany ze słowem. Mowa jest metafizycznym organem człowieka. Jednakowoż słowo z biegiem czasu sztywnieje, ustala się. przestaje być przewodnikiem nowych sensów. Poeta przywraca słowom przewodnictwo przez nowe spięcia, które z kumulacji powstają. Symbole matematyki są rozszerzeniem słowa na nowe zakresy. Także obraz jest pochodną słowa pierwotnego, słowa, które jeszcze nie było znakiem, ale mitem, historią, sensem.
Nie mówi się już tutaj o powrocie do Prasensu, ale o „przywracaniu słowom przewodnictwa przez nowe spięcia", a także o rozszerzaniu i różnicowaniu uniwersum znaków przez dodanie doń symboliki matematycznej i obrazów. W istocie więc autor zdaje się akceptować dokonujące się w sferze ludzkiej kultury rozmnożenie systemów komunikacji i potęgowanie semantycznego potencjału poszczególnych znaków (słów). Zresztą cała praktyka pisarska Schulza wskazuje na to, że nie mniej od poszukiwania prapoczątku wszelkich mitów i sensów fascynuje go kombinowanie słów, rzeczy, obrazów i zdarzeń w nowe układy, błyszczące świeżością i zdolne do olśnienia odbiorcy na podobieństwo pierwszych doznań z dzieciństwa. Oto jedna więcej racja, dla której miesza w języku i obrazowaniu najróżniejsze sfery i słowniki. Jak zauważa trafnie Krzysztof Stała, w tekstach Schulza odkryć można dwie konkurujące z sobą przestrzenie sensu. Wykłada się on z jednej strony jako eidos, arclte, id os. Pismo Boga, światło Logosu, ostateczne signijie, a z drugiej — jako nieskończony ruch signifianis.
czysta gra różnic, pierwotne różnicowanie się świata i jeżyka jednocześnie, nieograniczona kombinatoryka elementów znaczących5-.
Także i w tym punkcie zatem charakteryzuje Schulza wewnętrzna ambiwalencja: zagłębiając się w praojczyznę mitu, cofając się ku początkom sensu, dąży jednocześnie naprzód, tworzy nowe znaczenia i nowe światy, z przejęciem czyta o naukowych odkryciach, fascynując się przemianą wizji kosmosu i materii:
Od czasów dobrego starca przeszedł świat przez wiele sit o ciasnych okach. w- których zostawiał stopniowo swą konsystencję. Frcudyzm i psychoanaliza, teoria względności i mikrołizyka, kwanty i geometria nieeuklidesowa. To. co przesączyło się przez te sita. to już był świat niepodobny do świata, fauna śluzowata i bezforemna. plankton o konturach płynnych i falujących. (Wędrówki sceptyka)
Ale tu sprzeczność następna. Wszak język nauki także podług Schulza jest środkiem „usensowiania świata”. Zarówno na drodze regresji ku początkom, jak na drodze postępu i komplikacji języka, pisarz spodziewa się przeniknąć tajemnicę Bytu i znaleźć sobie w nim przytulną niszę. Tymczasem, krocząc naprzód, nauka wbrew spodziewaniu burzy przytulność świata, wiedzie materię i wartości do eksplozji i destrukcji. Pisarz przygląda się temu na pozór z filozoficznym spokojem:
I może dobrze się stało, że wszystko legło w gruzy, żc nic ma już żadnych świętości, więzów, praw i dogmatów, żc wszystko jest dozwolone i wszystkiego można się spodziewać, że wolno raz. według swego kaprysu odbudować się z gruzów — według swego widzimisię, według chimery, której się jeszcze nic przeczuwa. (Wędrówki sceptyka)
Czy jednak odbudowa z gruzów będzie w ogóle możliwa? Schulz całą maszynerię swej literatury zaprojektował tak, by dawała pocieszenie i pozwalała osiągnąć cele „pozytywne”r~zwal-czenie alienacji, odzyskanie utraconego dzieciństwa, rekonstrukcję pierwotnego mitu i sensu, rozkosze demiurgii i związany
52 Tamże, s. 103.