46__ ' __KASPER TWARDOWSKI^
A iż świtało, zaraz w oneż tropy
460 przystąpię bliżej do pasterskiej szopy, |
a wre drzwi, które z sieni założono, |
zakołataiem, aby otworzono.
Ozw^ał się pasterz: „Kto to do mojego J
kołace domu w nocy zamknionego?
465 Nie jest tu żaden dom gościnny ani
miejsca tu mają zbytkiem uwikłani. J
Cichych i skromnych rad u siebie widzę, ale swowolnym, jako żyw, się brzydzę.
Chyba by kto chciał złe nałogi złożyć,
470 grzechom umarszy, cnocie znowu ożyć -takiego gościa rad u siebie miewam, bowiem się po nim pociechy spodziew^am.
Jeśliś ty takim, wnet otworzyć każę, ,
a chęć ci wielką w mej kuczyjpokażę‘\
475 Tak on, a ja zaś na jego pytanie:
„Pasterzu dobry, moje kołatanie niech cię nie trwoży, iściem tu z Boskiego wyroku przyszedł, do domu twojego.
Dziś Amor Boży posłał mię do ciebie,
480 kazał mi wyknąć cnót śwdętych od ciebie i już tu dawno pod twym oknem stoję, ale z bojaźni ozwać ci się boję”.
Puścił mię zaraz pustelnik w dom mały, a skoro święte ujżrzał u mnie strzały,
485 poznał, iżem tam z przejźrzenia Bożego przybieżał w nocy, do mieszkania jego.
Wiódł mię tam, kędy po kamieniu woda cicho spadała, do swego ogroda.
„W tym - pry - ogrodzie, gościu, spoczni sobie,
490 tu przeszłych zbrodni utop pamięć w sobie, tu twego serca wszytkie myśli skryte chciej wykorzenić, tu łzy lej obfite.
Tu, na tym miejscu błagaj przedwiecznego Boga, tu staraj o łaskę się Jego.
4«ft Pomoc do tego będąc te obrazy, łta które patrząc, jeśli takie skazy będziesz rozumiał być na sercu twoim, jakich konterfekt w tym ogrodzie moim na despekt onym jest uformowany MM i dla ohydy ich wykształtowany,
żałuj że za nie, wzdychaj, płacz serdecznie -odmianę życia zaczni tu statecznie.
Ja też do ciebie pewnie się tu zstawię, skoro zaczętą robotę odprawię. ”
MKi Tak rzekł i wyszedł, a ja zadumany zewsząd ogrodne przepatrując ściany.
Napis był taki nad bramą onego ogrodu ryty z kamienia twardego:
Sanum consilium resgue locusąue dabunt, ubi cem abiciunt cornua. _ y; . -
/re-t-tt.* -.-typ
On śliczny ogród, przedtym mnie nieznany, V -: l o barzo misternie był wybudowany.
Różne w nim były z winnych krzów chłodniki, małogranaty pokryte chodniki, po płotach wonne cytryny wisi<a>ły, zapach wzbyt wdzięczny z siebie wydawały. .
M.r» Daktylów wiele na palmach widziałem, 6
pomarańcz pełne drzewa uważałem, inszych owoców tam rozmaite dziwy czynią apetyt do urwania chciwy.
A skorom sadem nakarmił swe oczy, f.2() myśl moja zaraz do wonnych ziół skoczy.
Chwilę niemałą w pasterskim ogrodzie przypatruję się pięknej kwiatków zgodzie: tu na narcyza patrząc - tonącego wspominam, śmierci żałując onego; wr» tu hijacynkta, tu rozmarynowy
promień urywam, tu kwiat fijołkowy.
Nabmę na wonność krzaku różanego i tam, chcąc uszczknąć kwiecia pachniącego,