82 E. Cassirer - O teorii względności Einsteina
krytycznej zostały co prawda w swym obowiązywaniu jako formy porządkowania odróżnione od treści, które są przez nie porządkowane; jednak formy te nie mają dla Kanta oddzielnego istnienia ani w sensie obiektywnym, ani subiektywnym. Błędów koncepcji mówiącej, że przestrzeń i czas jako subiektywne formy, w które wpadają wrażenia, „leżą gotowe w umyśle”, przed wszelkim doświadczeniem, niejako „fizyczne”, lecz jako „psychiczne realności”, nie trzeba już dzisiaj chyba pokazywać. Koncepcja ta wydaje się być nie do wykorzenienia pomimo tego, że już F i ch te tyleż ostro, co trafnie ją wyszydził; ale upada ona sama z siebie dla każdego, kto uzmysłowił sobie choćby podstawowe warunki transcendentalnego sposobu stawiania pytań i przeciwstawił je psychologicznemu. Sens zasady porządku (Ordnungsprinzips) może w ogóle być pojęty i pokazany tylko w i wraz z tym, co porządkowane. Szczególnie dla pomiaru czasu podkreśla się, że określenia czasowej pozycji konkretnego przedmiotu czy procesu empirycznego nie można wyprowadzać z relacji zjawiska do czasu absolutnego, lecz przeciwnie, zjawiska muszą same wzajemnie określać swą pozycję w czasie i same stanowić o konieczności porządku czasowego. „Ta jedność określenia czasowego jest na wskroś dynamiczna, tzn. nie uważa się czasu za to, w czym doświadczenie bezpośrednio określałoby miejsce dla każdego bytu; jest to niemożliwe, ponieważ czas absolutny nie jest przedmiotem spostrzeżenia, przy pomocy którego można by zjawiska utrzymywać w ścisłym związku ze sobą; lecz prawidło intelektu, dzięki któremu jedynie istnienie zjawisk może uzyskać syntetyczną jedność co do stosunków czasowych, określa dla każdego z nich jego miejsce w czasie, a więc w sposób aprioryczny i ważny dla wszelkiego i dla każdego czasu” (34, s. 245 i 262; por. także 56, s. 332; przeł. R. Ingarden, I. Kant, Krytyka czystego rozumu, t. 1, s. 384, wyd. cyt.).
Jest to tego rodzaju „prawidło intelektu”, w którym wyrażona jest syntetyczna jedność zjawisk i ich wzajemna dynamiczna relacja, na której opiera się wszelki empiryczny przestrzenny porządek, wszelkie obiektywne odniesienia przestrzennej „wspólnoty” świata cielesnego. „Commu-nio spattF, znaczy to, że aprioryczna forma współwystępowania, która w języku Kanta jest określona jako „czysta naoczność”, jest dla nas, jak on wyraźnie podkreśla, empirycznie poznawalna jedynie przez commercium substancji w przestrzeni, to znaczy poprzez ogół skutków oddziaływań fizykalnych, które mogą być dostępne w doświadczeniu. Na stronicach Krytyki czystego rozumu, które zwłaszcza w powiązaniu z rozwojem teorii względności jawią się jako szczególnie znaczące i ważkie, czytamy: „Słowo „Gemeinschaft” (= wspólnota) jest w języku niemieckim dwuznaczne i może znaczyć tyle, co communio lub też tyle, co commercium. Posługujemy się nim tutaj w tym ostatnim znaczeniu jako [pojęciem] dynamicznej wspólnoty, bez której nawet wspólność miejsca communio spati (die lokale comunnio spati) nie mogłaby nigdy być empirycznie poznana. Na podstawie naszych doświadczeń łatwo można zauważyć, że tylko ciągłe wpływy występujące we wszystkich miejscach przestrzeni mogą wprowadzić nasz zmysł od jednego przedmiotu do drugiego; ze światło przebiegające między naszym okiem a ciałami niebieskimi wytwarza pośrednia wspólnotę między nami a nimi i przez to dowodzi równoczesnego istnienia tych ostatnich; że nie możemy empirycznie zmienić miejsca (tej zmiany spostrzec) bez umożliwienia nam przez materię spostrzeżenia miejsca, które zajmujemy, a to spostrzeżenie tylko przy pomocy wzajemnego ich oddziaływania na siebie może wykazać ich równoczesność, a przez to (jakkolwiek tylko pośrednio) współistnienie (Koexistenz) rzeczy najbardziej nawet od siebie oddalonych (34, s. 260; przeł. R. Ingarden, I. Kant, Krytyka czystego rozumu, t. 1, s. 382, wyd. cyt.). Innymi słowy, przestrzenny porządek świata cielesnego jako takiego nigdy nie jest nam dany wprost i zmysłowo, lecz jest rezultatem konstrukcji intelektualnej, biorącej swój początek z określonych empirycznych praw zjawisk, skąd usiłuje szukać praw coraz ogólniejszych, na których ostatecznie ugruntowane jest to, co nazywamy jednością doświadczenia jako jednością przestrzenno-czasową.
Czy jednak w tym ostatnim wyrażeniu nie znaleźliśmy charakterystycznej i decydującej sprzeczności pomiędzy teorią czasu i przestrzeni krytycznego idealizmu a teorią względności? Czy właśnie zniesienie postulowanej przez Kanta jedności czasu i przestrzeni nie stanowi istotnego osiągnięcia teorii względności? Skoro każdy pomiar czasu zależy od stanu ruchu układu, w którym dokonywany jest pomiar, to wynika z tego, jak się wydaje, nieskończona wielość i różnorodność „czasoprzestrzeni”, które jednak nigdy nie dadzą razem jedności „tego właśnie” czasu („der” Zeit). Zobaczyliśmy już jednak, że taki pogląd jest błędny - że zniesienie rzeczowej jedności przestrzeni i czasu nie niszczy jej jedności funkcjonalnej, lecz tym bardziej ją utwierdza i umacnia (por. wyżej, rozdz. II i III). Taki stan rzeczy nie tylko jest uznawany przez zwolenników teorii względności wśród fizyków, lecz także wyraźnie przez nich akcentowany. „Śmiałość i doniosłe znaczenie filozoficzne myśli Einsteina - czytamy na przykład w pracy L a u e g o - zawiera się w tym, że odrzuca ona trądy-