156 Saren Kierkegaard, Modlitwy. Nowa interpretacja jego życia i myśli
Objawienie, poprzez Paradoks, poprzez przekonanie, że to, co jest całkowicie nie do zaakceptowania przez rozum i myśl, tak naprawdę się właśnie wydarzyło.
Tym paradoksem, który jest obrazą dla rozumu, jest to, że Bóg, to, co Wieczne, wcieliło się w konkretnego, pojedynczego człowieka, w Jezusa, w czasie. Dla Kierkegaarda czas i wieczność są tym, z czym rozum całkowicie nie może się pogodzić. Świadomość tego, że to, co Wieczne powinno się zrodzić w czasie, i w pojedynczym człowieku, oraz że Bóg powinien przybrać ludzkie ciało, jest absurdalne z punktu widzenia rozumu; jest zniewagą dla zdolności pojmowania.
Gdy człowiek zaakceptuje ten absurd, a nie potrafi go przyjąć dzięki swej zdolności pojmowania czy też rozumu, wówczas staje się świadomym ogromnej przepaści, która istnieje pomiędzy nim a Bogiem, Bóg jest Bogiem, a człowiek jest człowiekiem i jest grzesznikiem. Człowiek akceptuje Inkarnację jako wydarzenie historyczne jedynie na podstawie wiary, tylko dzięki aktowi decyzyjnemu, poprzez skok. Żadna wiedza na temat charakteru Jezusa czy też wydarzeń historycznych z jego życia, nie może odsunąć wierzącego od tego, co indywidualne.
W końcowej analizie człowiek wierzy w Inkarnację tylko i wyłącznie dzięki wierze, która jest zarówno aktem woli, jak i darem od Boga. Wiara jest uwierzeniem w to, że Absurd naprawdę się zdarzył, a każdy człowiek musi wykonać ten sam skok wiary, bez względu na to, czy żył w tych samych czasach co Jezus, czy też w czasach nam współczesnych. W tym sensie wszyscy jesteśmy współcześni Chrystusowi. Wszyscy mamy taką samą szansę; wszystkim nam przedstawia się ten sam absurd, ta sama zniewaga, wszyscy musimy podjąć decyzję.
Tak więc w chrześcijaństwie poprzez świadomość grzechu oraz wiarę w Absurd i Paradoks jednostka dochodzi do ostatecznej intensyfikacji swojej własnej indywidualności. Postrzega siebie samego takim, jakim rzeczywiście jest, jako grzesznika, samotnie stojącego przed Bogiem. Stawanie się chrześcijaninem oznacza więc osiągnięcie tej sfery egzystencji i trwanie w ostatecznej świadomości tego, co to znaczy być pojedynczym, grzesznikiem, samotnym przed obliczem Boga, ocalonym dzięki wierze w Absurd czy też Paradoks. Tym samym nie ma miejsca na odpoczynek. Indywidualna egzystencja, zarówno „w drodze”, jak i „w wierze” jest ciągłą walką, nieustannym ryzykiem, stałym aktualizowaniem indywidualności. Nie ma wyzwolenia w czasie. Wszakże wieczność jest pochwycona przez człowieka tylko jako oczekiwanie.