132 Saren Kierkegard, Modlitwy, Nowa interpretacja jego życia i myśli
Bogu. Studia teologiczne ani go nie zainteresowały, ani mu nie pomogły. Ortodoksja, racjonalizm, Schleiermacher, ruch Grundtviga - żadne z tych idei nie przemawiały do niego. Podczas studiów, jego zainteresowaniem cieszyła się tylko estetyka i filozofia. Poza studiami, okazał się być kimś w rodzaju dyletanta, zasłaniając się pracowitością i poważnymi zainteresowaniami, odczuwał w istocie bezcelowość i pustkę w swoim życiu. Doświadczenia i przemyślenia wiodły go coraz dalej i dalej w kierunku rozczarowania i rozpaczy. To, co się z nim działo po 1835 roku, może być symbolizowane jego zainteresowaniem legendami o Fauście, Don Juanie czy Żydzie Tułaczu. To, co najbardziej go zajmowało, to problem narastającego sceptycyzmu i zwątpienia, wrażliwości i rozpaczy. Podczas studiów teologicznych nie tylko nie zmienił on swojej ambiwalentnej postawy wobec wiary chrześcijańskiej, ale także oddalił od siebie jakikolwiek pozytywny do niej stosunek. W dalszym ciągu podtrzymywał intelektualne zainteresowanie wiarą, lecz nawet tutaj był krytyczny. W swoim Dzienniku napisał, że gdy tylko zaczyna myśleć samodzielnie, gigant ortodoksyjnego dogmatu zaczyna się chwiać na glinianych nogach. Chociaż chrześcijaństwo stało się mniej Interesującą alternatywą, to jednak wciąż pozostawało w jego myślach jako „radykalne lekarstwo”, co prawda lekarstwo, bez którego mógłby się obyć. Chrześcijaństwo obrażało jego rozum i jego uczucia. Spekulując na temat związku pomiędzy chrześcijaństwem a filozofią, Kierkegaard doszedł do wniosku, że te dwie rzeczywistości, nigdy się ze sobą nie pogodzą12. Sądził, że chrześcijaństwo postawiło swoich wyznawców w opozycji do świata, podczas gdy on był człowiekiem światowym; zrozumiał, że chrześcijaństwo żąda przemiany, skoku rozpaczy, a taki skok mu nie odpowiadał, przynajmniej w 1835 roku13.
Wraz z upływem czasu, gdy jego życie stawało się coraz bardziej gorzkie, a głęboka melancholia wplotła się na dobre w jego przemyślenia nad rozpaczą, winą i grzechem, Kierkegaard powoli tracił wiarę w to, że filozofia jest odpowiedzią na jego poszukiwanie głębszego sensu. Dwuznaczność jego własnego życia, nierozerwalny związek jego osobistego poczucia winy z odczuwaniem winy wobec ojca oraz myśl, że w pewien sposób jego wewnętrzny bunt można zidentyfikować z buntem przeciwko ojcu, zapoczątkowały drogę do odzyskania wolności, która narodziła się z jego wewnętrznej walki, z religijnego doświadczenia roku 1838. Patrząc wstecz, ślady tego dążenia dadzą się zauważyć w Dzienniku rozpoczętym po roku 1835. Otóż w 1836 roku Kierkegaard zanotował - niestety nie możemy powiedzieć z jak wielkim osobistym zaangażowaniem - że przemiana była powolnym procesem; potrzeba na to cierpliwości14.
W chwilę później doszedł do wniosku, że skoro chrześcijaństwo jest tak osłabione, że jego przewodnie idee oraz pojęcia prawie utraciły swoje znaczenie, to
13 Tamże, 27. 13 Tamże, 32. ** Tamże, 51.