208 Saren Kierkegaard, Modlitwy. Nowa interpretacja jego życia i myśli
skazanego sprawiedliwego zdawała się zapowiedzią, antycypacją śmierci Chrystusa, Porównanie nasuwa się w sposób naturalny, jakby samo przez się, mimowolnie, i rozwija się dalej w ciągu stuleci, raz uwydatniając kontrast, to znowu podkreśla-jąc podobieństwo, dzieląc perypetie sprzymierzonych przeciwników: filozofii i objawienia, rozumu i wiary 1.
Kierkegaard chce, byśmy dokonali wyboru pomiędzy drogą wiary i drogą ludzkiej moralności. To rzecz jasna jeszcze i dziś wzbudza w wielu niepohamowaną irytację.
Trzeba nam jednak pamiętać, iż przedmiotem misji filozofa z Aten jak i racją bytu jego niezliczonych rozmów było ostatecznie ustanowienie cnoty. Natomiast przedmiotem misji filozofa z Nazaretu i celem Jego nauczania było ustanowienie Królestwa niebieskiego.
Sokrates, co Kierkegaard podkreśla w swojej dysertacji O pojęciu ironii z nieustającym odniesieniem do Sokratesa1 2, odkrył wartość 1 piękno duszy. Dostrzegł, że nie ma na całym świecie takiego dobra, które byłoby czymś ponad to, by stać się lepszym.
Jego największym pragnieniem było więc, by móc cnotą dobroci zarazić człowieka. Gdyby zadanie to się powiodło, świat doczesny z pewnością stałby się lepszy. Troszczył się więc Sokrates o to, by z cnoty uczynić przedmiot nauczania, żywiąc równocześnie przekonanie, iż w rezultacie cnota i szczęście staną się tym samym. Dał temu świadectwo, kiedy niesłusznie skazany, nie wyparł się swych racji.
Kierkegaard w imię Chrystusowej idei Dobrej Nowiny podkreśla wyjątkowe znaczenie duszy, która jest cenna, gdyż jest powołana do tego Królestwa, które spodobało się Ojcu przygotować. W porównaniu z tą zdecydowanie lepszą'egzystencją, reszta spraw może być tylko godna pogardy. Królestwo Niebieskie jest natomiast podobne do skarbu ukrytego w polu. Człowiek, który skarb ten znalazł, zakopuje go i pełen radości idzie, sprzedaje wszystko, co ma i pole owo kupuje. Nietrudno doszukać się w tej przypowieści dialektyki. Nie jest to jednak dialekty ka filozofii, zwłaszcza idealistycznej, lecz jest to dialektyka paradoksu. W niej to żydowska myśl Jezusa zdaje się znajdować swój właściwy i najpełniejszy wyraz. Innymi słowy, wyraża go jedynie i aż w antytezie. Co z upodobaniem i naciskiem zaznaczają ewangeliści: Bo kto by chciał duszę swoją zachować, utraci ją, a kto by utracił duszę swoją dla mnie i dla ewangelii, zachowa ją (Mar. 8, 35).
Taka, rzekłbym: radykalna, dialektyka „albo-albo” leży z pewnością w zwyczaju Jezusa, człowieka Jerozolimy, nie Sokratesa, człowieka Aten. Dlatego u uczniów tego pierwszego spotykamy się z ekstremalnością wyborów, które prowadzą ich ku drodze cierpienia i śmierci. Uczniowie tego drugiego, nie umniejszając im w niczym, zatrzymują się jakby wpół drogi. Bowiem prawdę znać to znaczy prawdę czynić,
X. Tilliette, Chrystus filozofów, Kraków 1996, s. 91.
® O pojęciu ironii.