34
7. Romantyczny „sposób odczuwań.
Estetyka Średniowiecznej Północy
35
wym przedmiotem nowelki Magnuszewsk iego — rozpaś* namiętność erotyczna niewiernych żon i okrutna namiętne zdradzonych mężów, nieokiełznanych w żądzy pokarania wiernych kobiet. W Przedmowie autor wyznawał, że jego zd niem „serce niewiast miało i ma osobną historię” (99) i| przedmiotem jego zainteresowania są nie tylko ,.zdarzenia» czyste”, w których „świecą częstokroć symbola mistyczne pn żytej mocy a żywej siły” (95), lecz również dzieje uczuć, ev. lucja miłości i języka miłości. Wśród historycznych odmi miłości i namiętności wyróżniał „chuć, chuć dyszącą fizyc nością, zachceniem” (98) i tak określał sens swego gestu kre torskiego w Krwawym chrzcie: „Żona pół-bałwochwalczą Lacha niech ma chuć, wszak niech ma serce jeno co nagab wane początkowaniem chrześcijańskiego wstydu” (99).
Przedmowa ta to zresztą jeden z najciekawszych objawć świadomości historyzmu romantycznego, który sięgał równi do historii uczuć jako przedmiotu swych zainteresow; i badań. Deklarując się jako historysta Magnuszewski w Prze: mowie ostentacyjnie protestował przeciwko sentymentalno-s łonowej manierze przedstawiania miłosnych perypetii zaws: w ten sam, monotonnie ogładzony sposób. Namiętność miał przybierać u niego rozmaite postacie — zależnie od historya nego momentu.
Łatwo byłoby wybrać cokolwiek z nowelki Magnuszewskie go, żeby czytelnikowi niniejszego studium dać wyobrażeni
0 charakterze tej prozy, ale może najbardziej dobitnymi cecha mi stylistycznymi odznacza się fragment, przedstawiający ói tytułowy „krwawy chrzest” — rozprawę rozsierdzonego męź z niewierną żoną: „Toż wpadł do dworca swego Owada Ja
1 żonę ściągnął z proga za sobą. Targnął za upięcia oburącz, a rozdarła się chustka i naga głowa Swatochny z białą jej szyj zaświeciła mu w oczy wprost. On nie ciął, on poczynał sro gości uczyć się. [...] Zgrzytnął zębami Owada Jan, to in; wspomniało, że kaleczy ząb, porwał tedy zębami włosy jej H włosy miękkie, przepadziste dały się rwać i targać w kłąb, al* na nich nie widać bólu. Krzyk z gardła żony on ino brał n strach, za niewieścią broń. Janowi Owadzie trza było znak' boleści, żeby coś pociekło wskroś; żeby coś wyszło z karbów skóry, żeby do jego oczu przemówił ból. On chciał tak pełneg1 bólu, jak pełną zemstę miał, żeby aż w oczy się kładł, w uszj się lał i wrzeszczał o cierpieniach stękiem lwa. Więc z włosó* skoczył na Swatochny twarz, a w pomoc zębom pazury ml przybiegły; boć on dopiero w srogości ptakiem poczynał być. Już teraz szyi nie widać Swatochnie, pociekła krwią od pocałunku męża; krew zrazu mała bryzga jak deszcz kroplami, wreszcie lunęła Owadzie do ust, i wystarczyła na jedno połknięcie gardła. Tu Owada zwilczył się, już w srogości zwierz; po piersiach, po łonie Swatochny skacze ręką i nogą jak dzik; podarte jej ciało dla niego ciernia krzak; on się kole nimi [...] Aże na koniec wyleciał z piersi Swatochny wrzask pierwszy, ostatni żoniny dech. — Skończył Owada Jan swój chrzest; co zostało żony jego, zabierze ksiądz i grób” (120).
Magnuszewski włożył wiele w ten warsztatowy pokaz sprawności w rytmizowanej prozie frenetycznej. Przede wszystkim zaś starał się o stworzenie literackiej odpowiedniości między namiętnością samą a stylem namiętności. Wybrał do tego celu sposób mówienia rwany, chropowaty, nacechowany brutaliz-mami; chciał pokazać naocznie, jak człowiek staje się zwierzęciem, jak „wilczy się” w bestialskiej namiętności. Romantycznie pojmowana pierwotność uzyskała tu swój stylistyczny wyraz, a zbrodnia nie została potępiona, gdyż zrodziła się z autentycznego pierwotnego porywu. Grabowskiego raził obecny i w innych utworach Magnuszewskiego, w których próbował nadzwyczaj dosadnego „ożywienia przeszłości”, styl „gwałtowny i konwulsyjny”, „styl przesadzony i prowadzenie w skokach”, „upodobane dziwaczne tryby pisarskie”, uprawianie literatury „w skokach, naciąganiach, upędzaniu się za osobliwością, w wyrazach dzikich i zapomnianych”. Wszystkie te objawy krytyk przypisywał napuszonemu, wysilonemu stylowi romantyzmu francuskiego, gdzie „wymyślono bogatą paletę malarzowi historycznemu złożyć z próchna i śniedzi archaizmu” *.
Inaczej zupełnie na stylistykę pierwotności zapatrywał się Lucjan Siemieński, który sam w „Ziewonii” zatrudniał się odnalezieniem właściwego stylu dla literackiego słowianofilstwa. W liście do tegoż Grabowskiego jeszcze z połowy 1838 r. trylogię Magnuszewskiego wówczas już gotową do druku nazywa „cudnym utworem” i zestawia Korzeniowskiego jako dramato-pisarza z Magnuszewskim, uznając go za „najznakomitszego z naszych pisarzy dramatycznych”. Przeciwstawienie Korzeniowskiego i Magnuszewskiego dlatego jest tak ważne, że od-
** M. Grabowski, Literatura romansu w Polsce. Część druga w jego dziele: Literatura i krytyka, t. II, Wilno 1840, s. 120, 109, 108,113.