- 163 -
się u człowieka odchodów, które jeszcze nie całkiem pożywczych części są pozbawione. Ilość odchodów zależy od ilości pokarmów, od ich straw-ności i przyrządzenia i jak się samo przez się rozumić, od zdrowia żołądka.
Pokarmy roślinne dają więcój odchodów, aniżeli mięsne, ponieważ rośliny zawiórają wiele nierozpuszczalnych włókien drzewnych i tkanek. Przy pokarmach mięszanych i w normalnym stanie ilość przecięciowa odchodów jest 150 gra s ów (dobre ćwierć funta), ale chwieje się pomiędzy 60 do 250 gramów dziennie. Odchody zawiórają 75 prc. wody i 25 prc. stałych części.
Badając odchody, przekonano się, że białko mięsne, mianowicie z pieczeni dalój białko sóra i jaja całkowicie w krew’ przechodzą, mnićj zaś strawnćm jest mlćko n dorosłych. Także cukier i tłuszcz zupełnie może być zużytym i narzędzia trawiące wielkićj ich ilości poradzić zdołają. Mączka pćrczana trudniejsza do strawienia, ardżeii zbożowa; chićb biały łatwićj się trawi, aniżeli z grubój mąki.
Zanadto wiele potraw zjedzonych na raz, może łatwo żąłądtk osłabić. Siła trawienia jest za słabą, pokarmy za długo w żołądku leżą, prze* chodzą we fermentacyją i sprawiają wzdęcia, boleści i rozwolnienia. Niepotrzebowany na oriech i ciepło tłuszcz, czy on dostał się w ciało gotowy, czy tćż z cukru się w ciele dopićro wytworzył, osacza się w pewnych miejscach ciała pod skórą i człowiek taki jest otyłym. Skoro zabraknie pokarmu, ciało ze zapasu tłuszczu korzysta i żyje z niego, póki starczy, czyli człowiek chudnie.
Stósownie do pożywienia urządzone są lóż w człowieku i zwiórzętach narzędzia trawne. Szcze-gólnićj zęby, żołądek i kiszki. Zwiórzęta mięsożerne mają ostre zęby, mały żołądek i krótkie kiszki; odwrotnie roślinożerne mają tępe zęby, obszerny żołądek i długie kiszki. Żwićrzęta przeżuwające mają nawet żołądek złożony. Nie mają one czasu ugryzioną trawę zaraz zupełnie przeżuć i zmieszać ze śliną, dla tego składają zapas sz?b* ko połkniętćj trawy lub siana do osobnój komórki w żołądku. Tam połknięte rośliny ulegają już pod wpływem soków mejakićj przemiany, a następnie w czasie spokoju zwićrzęcia wracają w kulkach napowrót do ust, gdzie je zwićrzę dopiero zupełnie przeżuwa.
Mówi się na to pospolicie, że krowa lub wół żuje „dziegnę.“ Tak przeżute dostaje się znowu do iunći komórki, zkąd po niejakim czasie po raz drugi wraca do przeżucia, a pótćm dopiero idzie we właściwe miejsce, gdzie ulega strawieniu.
Ptaki mają o imienne od zwićrząt ssących urządzone narzędzia trawienia. U roślinożernych widzimy „tobołek", czyli gardziel.
Ptak napycha sobie w gardło tyle pokarmu