220
*
wieństwa; bo żaden ksiądz katolicki nie zdoła w zupełności sprostać szczytnym swym powinnościom i sam uznaje w pokorze, że mu zawsze jakićj cnoty niedostaje Potępiając wszakże kilka czynów, z rozwolnienia dyscypliny duchowej pochodzących i będących nieuniknionera następstwem długoletniego pokoju; niemniej jest rzeczą prawdziwą, że duchowieństwo katolickie bez porównania jest wyźszem, tak ze względu prowadzenia się, jak szacunku, który na niego spływa w skutku tej wyższości. Ten szacunek jest nawet tak uderzającym, że tylko wyrachowana złość lub zaślepienie zaprzeczyć go może.
Szczęśliwie, iż w tym wieku doświadczenie stwierdza teoryą, jaka sama przez się jest niezaprzeczalną, i wykazawszy jak być powinno, mogę jeszcze wykazać, jak w istocie jest. Duchowieństwo francuzkie rozproszone po wszystkich cudzoziemskich narodach, nie dałoż najszczytniejszego dla świata przykładu? Czemże wobec cnót jego stają się wszystkie nieprzyjacielskie wykrzykniki? Ksiądz francuzki wolny od wszelkiej zwierzchności, otoczony pokusami, często w sile wieku i namiętności, rzucony przy całćj surowości swych obowiązków', wśród obcych narodów, któreby może pokla-skiwały obyczajom rozwolnionym; pozostał jednak niezachwianie wiernym swojej przysiędze.' Jakaż siła utrzymywała go w tym stanie i jakim sposobem ukazywał się zawsze wyższym nad ludzkie słabości? Zjednał sobie przedewszyslkiem szacunek Anglii, o tyle gotowej oceniać talenta i cnoty, o ile byłaby była nieubłaganą donosicielką najmniejszych usterków. Człowiek, który się przedstawia w progach domu angielskiego jako lekarz, chirurg, nauczyciel i l. d. pewno w dom nie wejdzie, jeżeli jest bezźennym. Lękliwa przezorność niedowierza każdemu, a tern bardziej tym, których żądze nie mają stałego i dozwolonego zaspokojenia. Moż-naby powiedzieć, że nie wierzy w własny opór, tak dalece boi się napadu. Sam tylko kapłan mógł być wolnym od tćj przesadzonej podejrzliwości: wszedł do domu angielskiego, właśnie na mocy tego samego tytułu, któryby wstępu innym ludziom wzbraniał. Opinia wstrętna przez lat trzysta utrwalona nie mogła nie uwierzyć mimo to w świętość religijnego bezźeństwa. Nieufność uspokoiła się w obec charakteru kapłańskiego tak uielfriego, tak uderzającego, tak trudnego do naśladowania i tuk doskonałego 1), jak charakter tej prawdy, której jest wypływem. Może ten sam Anglik, który często mówił i pisał wedle przesądów swoich przeciw bezżeństwu duchownych, widział bez obawy swą żonę lub córkę, biorące lek-
1) Znajome wyrażenia Roussa, gdy mówi o piętnach prawd błyszczą*-cych w Ew angelii