8 Walery Goetel
kich przyjemności czy rozrywek, gdy to miało pociągnąć za sobą najmniejszy choć wydatek, słynął z ograniczania się do ostateczności w podróżowaniu. Zapatrzony w wielkie cele swego życia, przejęty chrześcijańską miłością ofiary, nie oglądał się na to, co mówili o nim zjadliwie, jak prze-drwiwali te Jego właściwości mali ludzie i kroczył śmiało swoją drogą. Ci jednak, którzy znali i rozumieli głębiej Jego życie, wiedzieli, że ten człowiek, który odmawiał sobie wszystkiego, nie znał granic w swej bezgranicznej szczodrobliwości dla innych. To, co odejmował sobie, oddawał w nieustannej, absolutnie utajonej ofiarności na ciche stypendja, darowizny, pomoce doraźne, dary kolatorskie i niezliczoną była liczba tych, którzy cicho sławili Jego imię.
Tak niezwykle pojmowanej oszczędności odpowiadała przedziwna prostota Jego życia. Kto widział tego człowieka, jak ubrany w najskromniejsze szaty, przemieszkiwał w umeblowanej z największą prostotą izbie, sypiał na twardem łożu, szczerze i bezpośrednio obcował z najbiedniejszym prostaczkiem, zasiadał do skromnego posiłku z całym personalem w Kuźnicach czy Kórniku, — odnosił wrażenie wskrzeszonego typu pierwszych chrześcijan.
W każdym kroku i ruchu tego wielkiego chrześcijanina, przebijała jednak niezwykła rasa starego świetnego rodu. W całej wspaniałości rozbłyskiwała ona na tle ślicznego, niezwykłego pod każdym względem zamku w Kórniku. Tam otaczała wdzięcznego gościa niezrównana i podbijająca gościnność staroszlachecka, tam w entuzjastycznym przewodniku po zbiorach zamkowych, jakim był Zamoyski, znajdowało się odbicie wspaniałych dziejów Jego rodu, zasług dla Ojczyzny najlepszych Jej synów, dramatycznych i poświęcenia dla Narodu pełnych czynów rodziny Działyńskich. fl gdy z głębokiem wzruszeniem dobywał Zamoyski z niepokaźnego pudełka największą świętość, jaką przechowywał, czapkę katorżną męczennika Sybiru, który po przebytych niesłychanych mękach znalazł u niego schronienie,— a wreszcie dźwignął swą potężną dłonią wielki miecz krzyżacki o rozmiarach Zerwikaptura i machnął nim swobodnie w powietrzu, miało się nieodparte wrażenie zmartwychwstania tych typów magnatów polskich, których prostota, połączona z niezrównanym gestem, fantazja, wojowniczość i siła fizyczna, związane z największą chrześcijańską pokorą, głęboką wiarą i spartańskim trybem życia, czyniły z nich najświetniejsze typy rycerzy chrześcijaństwa.
Niezwykle ujmującym, pełnym niewypowiedzianego czaru był sposób Zamoyskiego obcowania z ludźmi i Jego dar narratorski. Dzień spędzony z Zamoyskim należał do najszlachetniejszych przyjemności. Ze skarbca Jego przepysznej indywidualności buchały niepowstrzymanym strumieniem doskonałe, pełne humoru i temperamentu powiedzenia, świetne aforyzmy