16 Walery Goetel.
Za przegraną uważają ją ci, którzy idąc za pędem rozbudzonej opinji, śledzili przebieg sprawy i osądzając ją z punktu widzenia Tatr, w fakcie, że nasz stan posiadania w tych górach ostatecznie się nie powiększył, podstawę do głoszenia zupełnej~klęski naszej znajdują.
Tak osądza rezultat także wielu z tych, którzy uważali spór o Jaworzynę za czynnik polityki międzynarodowej.
1 rzeczywiście trudno zaprzeczyć, że przegrana nasza co do Jaworzyny z tego ostatniego punktu widzenia była szczególnie dotkliwą. Oto stracono w sposób bezprzykładny sprawę, w której strona polska miała za sobą pierwszorzędny atut w postaci jednomyślnego i rzeczowo znakomicie uzasadnionego wniosku międzysojuszniczej komisji delimitacyjnej. Była to sprawa niemal nie do przegrania!
Jeśli jednak rozpatrzymy przebieg sprawy Jaworzyny, spokojnie i chłodno rozważając wszystkie etapy długiego trwania i skomplikowane koleje tego sporu, wnikając w jego tajniki i zakulisowe sprężyny, a na-dewszystko obejmując nieco szersze horyzonty i dalsze perspektywy, dojdziemy do niezbitego wniosku, że naszą przegraną polityczną wywołała okoliczność, której dziesiątki innych podobnych przegranych zawdzięczamy: ciągłe zmiany naszych ministrów spraw zagranicznych. W czasie trwania samej sprawy Jaworzyny zmieniło się tych ministrów dziesięciu, z każdym zmienił się sposób myślenia, ujęcia i prowadzenia akcji, a z niektórymi zmienili się niestety niemal wszyscy ważniejsi współpracownicy i rwały się wszystkie nici rozpoczętej, czy będącej w pełnym toku akcji. Naprzeciw tych dziesięciu ministrów, zmieniających się jak w tragicznym kalejdoskopie, trwał przez cały czas jeden człowiek, min. Benesz i to człowiek, któremu największy jego wróg nie może odmówić zalet niepospolitej indywidualności i talentu politycznego — a z Beneszem jeden system, jedna konstrukcja myślowa, jednolita akcja, ci sami sprawę znający i z nią związani ludzie.
Na ten stosunek sił szczególnie jaskrawe rzuciła światło sesja Rady Ligi Narodów w grudniu 1923 r. w Paryżu, kiedy sprawy polskie padały jedna za drugą, a nieszczęsna sprawa Jaworzyny wobec nacisku prestige’u, jaki swą wytrwałą pracą, oraz długoletniem trwaniem na swym posterunku zjednał sobie w Lidze Narodów min. Benesz, nie mogła się tam poprostu w duchu naszych życzeń ostać.
Jeśli jednak pod względem polityki międzynarodowej należy uznać sprawę Jaworzyny w tej formie, w jakiej była ona dotąd stawianą, za przegraną, to pod względem te ry t o r j a 1 n y m, gospodarczym i turystycznym nie wyszliśmy z niej z próżnemi rękami,