Bronisław Romaniszyn. 103
Zaczyna on opisy swych wypraw na Mount Everest rozważaniem zadań dzisiejszego alpinizmu, który, wobec wyeksploatowania wszystkich niemal problemów w europejskich górach, stanął dzisiaj na zwrotnym punkcie i szuka dróg dla alpinizmu jutrzejszego. „Jakkolwiek zasłużoną mogła być działalność Angielskiego Klubu Alpejskiego w młodych jego latach, polegająca na krzewieniu nietylko ,ewangelji gór’, lecz i ich znajomości, dziś wybiła — pisze Mallory — dla niego godzina, w której najważniejszem dla Klubu zadaniem powinno być wstrzymywanie rozszerzania tej ,ewan-gelji gór’, zanadto już spopularyzowanej i chronienie swych członków przed przesadą w nabywaniu wiadomości o dokonywanych rekordach alpinistycznych. Im mniej o nich będziemy wiedzieć, tern lepiej dla nas będzie; nasza spuścizna co do odkryć w górach jest wystarczająco bogatą i niewiele pozostało nam do odkrywania".
Dziwną i głęboką nutą dźwięczą te słowa. A zadziwią nas one jeszcze więcej, gdy uprzytomnimy sobie, że Mallory nie jest odosobniony w wygłaszaniu takich myśli. Coraz częściej płyną ze strony najwybitniejszych alpinistów słowa „memento" pod adresem współczesnego alpinizmu. Nie sposób wymienić ich wszystkich, lecz przytoczę tylko dwóch: jedną z najpiękniejszych postaci w naszem taternictwie, Jana Gwalberta Pawlikowskiego i jednego z największych alpinistów włoskich, Guido Rey’a. Jak u Mailowego, tak i u Pawlikowskiego i Guido Rey'a, wybija się na pierwszy plan bezgraniczna miłość do gór. Pragnęliby oni utrzymać na zawsze w alpinizmie źródło najpiękniejszych wzruszeń, które sami przeżyli. Stąd troska u nich o jutro alpinizmu. Czyż nie te same myśli, co i u Mallory’ego, płyną ze słów, które powiedział Pawlikowski na Akademji jubileuszowej Towarzystwa Tatrzańskiego: „Znajdujemy się dziś raczej jakoby w położeniu owego czarownika, który zaklętych przez siebie duchów opanować nie zdołał. Tatry stały się za ciasne — dusimy się poprostu od nadmiaru. A w dodatku ten nowy element przybywający w Tatry, nie jest najlepszej jakości. Z jego napływem dusi się i przygasa duch dawnego taternictwa; gromada szarych wróbli wypłasza szlachetne ptactwo śpiewające... 1 tu właśnie otwierają się nowe zadania".
Jak Mallory, który widzi najważniejsze zadanie swojego Klubu Alpejskiego w powstrzymaniu rozszerzania i dalszego popularyzowania „ewan-gelji gór" i ich znajomości, oraz w chronieniu członków klubu przed zajmowaniem się rekordami alpinistycznymi, tak i Pawlikowski, wskazując „przyszłe drogi" Towarzystwu Tatrzańskiemu, mówi o konieczności opanowania duchów, które Towarzystwo niegdyś zbudziło, gdyż one, liczne jak „stada wróbli", płoszą i niszczą piękne i wzniosłe taternictwo nasze...