nie, który tem samem miał prawo karać przekraczających ustawę krajową oo do gości czyli przychodniów. Słowianin przyjmował swego gościa czem mógł najlepszem, trzymał na przypadek gości stół zawsze nakryty i zastawiony. Ze zwyczaj bezwarunkowej gościnności był powszechnym u Słowian, świadczą nam prócz istniejących do dziś dnia usposobień, także wszelkie uroczyste święta w związku z dawnemi świętami pogańskiemi będące, a innym narodom nieznane, podczas których każdy jak najlepsze rzeczy przysposabia, aby mógł swych gości raczyć. Są to zabytki dawnych zwyczajów świętego gościnności obowiązku. Sławną była niegdyś gościnność Polska, uświęcona nawet przysłowiem: gość w dom, Bóg w dom. Słowianie nietylko gościnni względem przybyszów, lecz obchodzili się nawet z jeńcami wojennymi bardzo po ludzku. Za zwyczaj trzymano ich jakiś czas u siebie, potem pozwalano im powracać do domów za wykupem, lub pozostać w kraju w zupełnej wolności i swobodzie. Greccy pisarze wymieniają to jakby cóś nadzwyczajnego, co zatem Słowian w owych wiekach okrucieństw i gwałtów bardzo korzystnie odznacza. Jeżeli zaś ta pierwotna ludzkość i łagodność ustała później, szczególnie u zachodnich Słowian, którzy schwytanych jeńców chrześcijańskich, mianowicie kapłanów, na ofiarę swym bogom zabijali lub palili, nie było to w skutek wrodzonego ich usposobienia do srogości, ale raczej zemstą i odwetem za krzywdy poniesione. Nie można dziwić się poganom, że się okrucieństw dopuszczali, jeżeli tak doskonałych mieli mistrzów' w chrześcijanach, a nawet biskupach zachodnich, zwłaszcza niemieckich, którzy uciskiem i prześladowaniem obudzili w sercu dręczonych nielitościwie myśl rozpaczliwą, tępienia swych gnębicieli; a nawet święcie wykonywanej gościnności nie zachowywali względem drapieżnych sąsiadów, jeżeli ciż w zabijaniu jeńców wojennych przykładem byli. Dzieje ucisku, jakiego Słowianie od czasu Karola Wielkiego na całej linii zachodniej doznawali, oburzają uczucie ludzkie. Zbrojni apostołowie wiary przychodzili do nich z wyćwiczouemi hufcami, a gdy ziemię obleli strumieniami krwi, gdy część dobytku nawrócić się mających ztupili, drugą zaś spalili lub innym sposobem zniszczyli, wtedy przywiedzionych do ostatniej nędzy zmuszano, aby przyjąwszy wiarę chrześcijańską zawierali wieczny pokój z warunkiem uległości, poddaństwa, haraczów, hołdów, płacenia ogromnych dziesięcin, budowania świątyń i mieszkań dla duchowieństwa. Nic dziwnego więc, że śród takich okoliczności naiody pogańskie, chociażby z natury najłagodniejsze, stawały się okrutnemi względem oprawców swoich, w chwili powodzenia, pod-stępnemi i chytremi, gdy niedotrzymywali ugod i przyrzeczeń niesłusznem prześladowaniem wymuszonych. Zresztą sąsiedzi Słowian nie byli od nich lepsi. Łagodni, spokojni, lubiący rolnictwo, gościnni i ludzcy dla przychodniów, nie pragnący podbojów, Słowianie stawali się niekiedy chwilowo okrutni, srodzy i nieludzcy dla tych, którzy ciężkietni klęskami i prześladowaniem długo ich drażnili i wszelkie nieszczęścia na nich zwalali. Jornan-des, Prokop i inni byzantyńsey pisarze mówią o Słowianach, że miast nie stawiali i że w rozrzuconych osobno chatach lichych mieszkając, takowe w niedostępnych najczęściej miejscach budowali i kilku wychodami opatrywali, aby się w razie niespodziewanego najścia ucieczką ocalić mogli. Ze miast nie stawiali, było to prostem następstwem przeważnych usposobień do rolnictwa. Miłując swobodę i niezawisłość, budował sobie Słowianin chatę wśród pól swoich zdała od innych w uczuciu bezpieczeństwa i pod opieką wspólnych ustaw, a na przypadek najazdu obcych łupieżców opatrywał ją kilku wychoda-mi. Wytrwały w pracy, zadowalający się małem, nie czujący potrzeby zbyt-