637
słowiańskie starożytności obchodzących szczepach, nierównie obszerniej rozprawia. Lelewelowi znowu możnaby wytknąć, że zajęty wyłącznie tern pochodzeniem Słowian z trackiego rodu, mianowicie od Getów i Daków, pominął zupełnie prawie rozpatrzenie bliższe sąsiedztwa Scytyi Herodotowej i nie postarał się o dowody na zbicie Szafarzyka twierdzeń, o Słowiańszczyznie Budy-nów, Neurów i Scytów oraczy, które głęboko rozważyć wypadało, gdy o Ncu-rów (może Nurców), szczególniej bytności w krajach wschodnich, częścią systematem Wisły objętych nazwy kilku rzek i ziemi Nurskiej poświadczać się zdają. Zarzucić mu też można, że opisanie Scytyi Herodota zbyt dowolnie tłomaczy, bo lubo Herodot nie był biegłym geografem, przecież przypuszczać trudno, aby brał wschód za południe i odwrotnie. Nie zesławił również i nie rozważył ze zwykłą sobie przenikliwością opisania wyprawy Daryjusza do Scytyi, którą za daleko na wschód wysunął, w czem wszystkiem za zdaniem Szafarzyka oświadczyć się musimy. Nie można wprawdzie całej rozprawie głęboko-uezonej o Trakach, Getach, Dakach i t. p. nic zarzucić, bo dzieje tych plemion oparte na świadectwach współ lub bhsko-czesnych; lecz wypadałoby wiedzieć, czy ziemie nadkarpackie między Wisłą i Dnieprem przed rozpływem Traków i Geiów pustką leżały, lub czy były zaludnione, bo jużciż rozpływ ten i przesiedlenie się nie mogły z początku tak być znaczne liczbą, by podobne przestrzenie zaludnić. Są wprawdzie dla każdego badacza na zawołanie czu-dzkie plemiona, co w jakiejś dobie pierwotnej daleko na południe sięgały i dopiero napływem południowej i zachodniej, a częścią i wschodniej ludności parte ku północy ustępowały. Lecz byłohyto przypuszczenie równe temu, że dla tego, ponieważ Herodot, Piteasz, Plinijusz, Tacyt, Słowian po imieniu nie wykazali, Słowian w Europie nie było. Rów^nem prawem jak Czudów można i Słowian na tej przestrzeni umieszczać, tern bardziej, że ich w dobie dziejowej pewnej w tych stronach szeroko zasiedlonych znajdujemy. Nie chcemy z Sza-farzykiem twierdzić, że Dakowie i Geci nie byli pokrewnym Słowian narodem, ale też nie zgodzimy się na wywód Lelewela, że wszyscy Słowianie od nich i pierwiastkowego przepływu Traków na 400 lat przed Chr. pochodzą, bo wykazane źródła tak bezwzględnego nie dozwalają przypuszczenia. Liczne odnogi trackie w przedhistorycznej dobie mogły wysunąć się za Karpaty i tam na mnogie państewka rozgałęzione się osiedlić, a przedzielone potem czyto uciekającymi Cymbrami albo Kimrami, czy nad Dunajem koczującymi Scytami, zachować w tem odstrychnieniu czyściej narodowość sw^oje, niż Frankowie już przed Herodota czasami na greckie i perskie wpływy wystawieni. Późniejszy napływ' Trako-Getów', a później Dako-Getów, mógł wielce pomnożyć zasiedziałe już dawniej ludności. Nowi przybysze po rozbiciu Daków przyjęli odmienne w tych siedliskach urządzenia społeczne, gdy w pierwszej ojczyźnie zwrykle rząd monarchiczny miewali. Sąto wprawdzie przypuszczenia, ale i to jest przypuszczeniem tylko, że dopiero rozpływ tracko-gecki te strony północne zaludnił. Przypuszczeniem jest także, że Rzymianie chociaż mogli na targach markomańskich poznawać Wenedów, a Getów czyli Daków znali, gdy z nimi tyle walk staczano, przecież ani sami nie powiedzieli, że Geci a Wenedzi jednym i tymsamym są narodem lub szczepem. Tacyt biedzi się do jakiego szczepu ma policzyć Wenedów, czy do Sarmatów czy do Germanów, rozgraniczając Germaniję od Daków i Sarmatów wzajemną obawTą i górami. Można wprawdzie powiedzieć, że miał głowę nabitą wyobrażeniami o rozległości Sarmacyi i obałamucił się wiadomościami za pośrednictwem Germanów zaczerpniętemi, ależ aby mąż stanu, aby Rzymianie co wyparli Daków