Dziejów Orzelskiego w zbierze Dziejopisów Polskich Wolffa, w Petersburgu; Eichhoff, Histoire de la langue et de la litterature des Slaves (Paryż, 1839).
Słowiańskie starożytności, zwyczaje i obyczaje Słowian. Pomimo swej liczby i niezaprzeczonej rozciągłości posad, które od niepamiętych czasów zajmowali, niczem głośnem aż do IV wieku nie zasłynęli Słowianie: ta sama okoliczność może już być dowodem ich spokojnych zatrudnień. Pisarze bowiem owocze-śni opisywali tylko wyprawy wojenne i podboje, rozlew krwi i zniszczenia im towarzyszące, i dla tego nie donieśli nic o Słowianach, że ci rolnictwem, chowem bydła i innemi zatrudnieniami domowemi wyłącznie zajęci byli, nim zewrnętrzne okoliczności ich także do odmiany sposobu życia zniewoliły. Nacisk wojowniczych i łupieżnych szczepów od wschodu i zachodu był najgłówniejszym powodem, że Słowianie z początku dla własnej obrony, później dla odwetu, a następnie z wzrastającego zwyczaju lemiesze swe na oręże przekuli, by krwawe z sąsiadami prowadzić zapasy. Wszyscy nieledwie badacze starożytności europejskich, wyjąwszy owych uprzedzonych historyków, dla których najpewniejsze podania dzisiejsze nie mają znaczenia, skoro z ich wcześnie ułożone-mi wywodami nie szykują się, są w tern zgodnego znania, że u Słowian nierównie wcześnie, rolnictwo zakwitło, niż u wojowniczych Germanów. Słowianin lgnął zawsze do rolnictwa, a gdy święty Bonifacy, apostoł Germanów, zakładał klasztory Benedyktynów w' Niemczech, osadzał w nadanych zakonowi ziemiach wielu Słowian, jako sposobnych do uprawy roli. Wszystkie zresztą świadectwa mówią o ich rolniczych usposobieniach. Korzystali z tego zachodni sąsiedzi, bo dla tern łatwiejszego skłonienia Słowian do najuciążliwszych warunków przedsiębrali zwykle wyprawy na nich z wyrafimwanem okrucieństwem przed samem żniwem i niszczyli zboża już dojrzałe, co ponawiane lat kilka zmusiło biednych do uległości, gdyż inaczej nie mogli zabezpieczyć sobie owoców ciężkiej pracy około roli. Wszędzie, gdzie t-ylko choćby na najniższej stopie przemysł i rolnictwo rozkwitają, ustala się pewien porządek społeczny. Najgłówniejszą jego podstawą bezpieczeństwo publiczne i niezachwiana pewność własności, którą z trudem jedynie i mozołem nabyć można. Ze te warunki niezbędne między Słowianami istniały, świadczą róznocześni pisarze i późniejsze głęboko wkrzenione zwyczaje narodowre. To co Prokop obszernie o fałszywym Chilbudzie się rozwodząc powiada, lubo ciemno wyłożone wskazuje nam przecież, że za uchwałą tylko całego szczepu i za wynagrodzeniem zapewne prywatny utrącał swego niewolnika, że zatem nawet z tej strony własność pod opieką ustaw być musiała. Późniejsze wprawdzie, ale bardzo ważne świadectwo marny w żywocie świętego Ottona apostoła Pomorzan; wyraźnie tu powiedziano, że u tamecznych Słowian mieszkań nie zamykano, co w całej Polsce do najnowszych czasów po wsiach w używaniu było. Nie pochodziło to niezamykanie dobytku z lekceważenia własności swojej, ale z uczucia nezpieczeństwa. Szanowanie własności i bezpieczeństwo osoby głęboko wkorzenione w uczucie narodowe, utrzymywały bez wszelkich straży policyjnych społeczność słowiańską. Możnaby to licznemi z prawodawstw słowiańskich poprzeć dowodami, a ktoby chciał twierdzić, że dopiero z wprowadzeniem chrześcijaństwa podobne wyobrażenia w ustawy Słowian przeszły, mech sobie przypomni- co zarzucali Pomorzanie nawracającym ich Niemcom. „U was chrześcijan, mówili, karzą srodze złodziejów i innych złoczyńców, czego my me czynimy, bo te złoczyństwa u nas nie znane’’. Gdzie się Słowianie na podstawie czysto-narodowej rozwijali, bez przymieszki obcych zywioki w, gdzie tylko wolni zostali od wpływów zagranicznych, tworzył się stan społeczny zgodny