954
Bolesław V roku 1244, potwierdzając fundusze ,i dobra klasztorowi nadane, włościan klasztornych uwolnił od podatków i innych ciężarów publicznych. Tym klasztorem licznie obsadzonym zarządzali opaci tynieccy C. B.
StaniCWiCZ (Szymon), autor żmujdzki, rodem ze Zmujdzi, wydał następne dzieła w tym języku: 1) TJajnos Żemajczia (Wilno, 1829, w 8-ce). Zbiór pieśni gminnych żmujdzkich). 2) Historia Szwenta, (tamże, 1823, w 8-ce). Od str. 73—83 znajduje się tu krótki słowniczek litewsko-polski wyrazów trudniejszych. 3) Apey dar ima walge ysz kierpiu Islandii pagal Latiry-ma, F. Brandenburga (tamże, 1824). Nadto dostarczył Michałowi Balińskiemu, do dzieła jego: Starożytna Polska, wiele wiadomości tyczących się Zmujdzi, pisał bajki w tym języku, zebrał w-iele pieśni i zostawił w rekopiśmie Słownik imujdzko-polski. ^ F. M. S.
Staniewicz (Emeryk), wierszopis, rodem także ze Zmujdzi, zamieszkały w Wilnie, i tamże zmarły, wydał z druku, Śpiewy ludu litewskiego na wiersz polski przełożone, drukowrane wr Tygodniku wileńskim w tomach 8, 9 i 10. Drobne jego poezyje były umieszczane po czasopismach wileńskich, zostawił zaś niektóre pisma w języku litewskim. F. M. S.
Staniol. Pod tern nazwiskiem, albo cynfohi, znaną jest cyna (ob.) rozw'al-cowana na bardzo cienkie blaszki. T. C.
Stanisław (święty), urodził się z ojca Wielisława, a z matki Bogny, ludzi wielkiej pobożności, których ciała leżą w Szczepanowie. Ci będąc dostatni, zbudowali w tymże Szczepanowie kościół świętej Magdaleny i uposażyli, a gdy nie mieli syna, czynili ślub oddać go Bogu, gdyby go otrzymali. Po latach trzydziestu nabożeństwa pilnego, wysłuchał ich Bóg. Matka urodziła syna wTacając z pola, nie doznawszy bólów, a obmyła go sama i odniosła do domu. Pokazują po dziś dzień, mówi Długosz, pniak z dębu, pod którym miała go urodzić. Na chrzcie dano mu imię Stanisław. Był Stanisław młodzieniaszek skromny, posłuszny i ochotny do nabożeństwa; na co patrząc się rodzice, zobowiązali się do czystości na resztę życia. Słali go dla nauki najprzód do Gniezna, a potem do Paryża, kędy się prosił. Tam patrząc się na ludzie zakonne, chciał sobie obrać żywot między nimi, ale Boskie przejrzenie zgotowało mu chwałę inną. Po siedmiu latach wrócił do kraju, a Lambert Żula, biskup krakowski, widząc w nim cnoty i naukę przyjął do stanu duchownego i uczynił kanonikiem krakowskim. Stał się on zaiaz zwierciadłem doskonałości, a dla lepszej wrzgardy świata rozdał swoje majętności na ubogich. Żula biskup patrząc się nań miał pociechę wielką, gdy nie tylko budował przykładem, ale nauczał lud słowem Bożem; a gdy był już podeszły w wieku, prosił Bnga o następcę go po sobie. Co stało się też, a obrany jest po śmierci jego od kapituły zgodnie, w trzydziestym szóstym roku wieku swego r. 1071, i potwierdzony od Alexandra II, mimo iż wymawiał sic był od tego. Arcybiskupiej godności nie dochodził, na którą zahaczył był Lambert, przy skromności swojej, przestając na biskupstwie; i od tego czasu przestał być kościół krakowski metropoliją. Na tym urzędzie przyczynił sobie pokuty, iżby nie miał przeszkody od ciała, a to ulegało duchowi. Do pracy był Stanisław' niezmordowany. Objeżdżał kościoły wszystkie, patrząc aby nie było zgorszenia od duchownych. Czas wolny od tej świętej zabawy obracał na modlitwę i czytanie ksiąg duchownych, które był przywiózł z sobą. Na ubogie dziwnie był miłosierny. Miał zapisane udowy i sieroty, i ratował je. Ubóstwu sam nogi umywał i karmił je. Powinnych swoich nie bogacił; uraz niepomniał. Skrzywdził go był Jan z Brzeźnicy przy wizycie, i gonił z domu z czeladzią, iż święty biskup nocował na