73
Nie taka była Buonarottcgo metoda, zbyt na jego zapał powolna, długa. Gdy przyrzekł otworzyć jaki posąg, już on w tćjże chwili ożył w jego myśli i duszy, już on go widział w bryle marmuru którą sobie obrał; a bez żadnćj próby, modelu ni pomocy, porwał za młotek , póły kuł i ciosał, aż się jego bóstwo zrodziło.
. *
Rzeźbiarze tylko oceniać mogą całą takićj pracy zuchwałość, i oni też przed Buonarotłim dotąd uginają kolano.
Malarstwa nie cenił; olejne mianowicie wyśmiewał, mówiąc że to jest zabawa dla dzieci. Często zrobił na płótn-e szkic i dał go któremu ze znajomych do wykończenia, bo to była rzecz dla niego za mała, za nudna. Na ścianie (al fresco), bardzi^ mu się podobało, bo tam poprawiać nie można; trzeba robić prędko i od-rozu dobrze; ale go nigdy nie próbował, gdy niespodzianie z Me-dyolanu przybył do Florencyi wielki w tćj sztuce mistrz, Leonardo da Vinci.
Michał-Anioł cudzych sław nie lubił; Rafaelem, jeszcze wówczas podnoszącym się pogardzał; lecz Leonard zo swą odduwna jaśniejącą na czole artysty koroną kłuł mu w oczy.
Leonarda, tak w całej Europie wielbionego, zostawić we Florencyi bez zajęcia, nie użyć iego talentów w mieście rodzin-nem, gdzie po długićj niebytności wracał, byłoby za wstyd poczytane.
Soderini dał mu do pokrycia całą ścianę sali publicznych obrad, na którćj miał przedstawić zwycięztwo Florentczyków nad Medyolanami. Na przeciwległej ścianie miała być bitwa z Pizana-mi, i tę poruczył Buonarottemn.
Bitwy dla każdego malarza są nnjniewdziecznicjszym przedmiotem, mianowicie dla takiego, co jak Buonarołti, jedynie celuje znajomością kształtów ludzkich, bo na tych się opiera rzeźbiarska sztuka, a szyszaki, zbroje i t. d. rzeczą mu całkiem obcą, Buonarutti takoż w wielkich malarskich kompozycyach jeszcze się nie próbował; nikt i on sam nie wiedział do czego jest w tej miecze zdolnym. Jednak gdy mu tę druga zaproponowano ścianę, uniesiony żądzą mierzenia się, rywalizowania ze sławnym Pincim, przyjął ja bez namysłu.
10
Alpy. Tom II.