188
cych, sarną tchngcych miłością, słowami śpiewki wyrażoną, a tak doskonale z niebem, powietrzem, całą tam harmonizujących naturą!
Jak tarantellę na neapolitańskićj tylko ziemi widzićć trzeba, tak dla pojęcia całego neapolilanki uroku, pod rodzinnem niebem słyszeć ją należy, rodzinnemi śpiewaną piersiami.
Tych cnnzonetów cały jest zbiór. Śpiewki wiejskiemi nazwane, la Carnpagniola, daleko bardzićj tęskne, oniemal smutne, bardzo przypominają miły śpiew rossyjsk>ego ludu; lecz prawdziwa neapolitanka, całkiem właściwą sobie i do niczego niedojącą się porównać nosi cechę. Co rok nowe do dawnych przybywają piosnki, ale nikt nie wić kto je tworzy, kto je w świat rzuca, kto je popularyzuje. Zawsze jest tylko jedna lub dwie najulu-bieriszych, które po wszystkich słychać ulicach, które nietylko dorośli, ale ośmioletni chłopcy i dziewczynki na płotach i dachach śpiewają. Ta com ja znalazła, już od lat kilku w modzie tam była. Poprzednio także mną jeszcze śpiewano. Obie, a mianowicie ostatnia, niewypowiedzianie piękna, po całych Włoszech, aż do Alp muru doszła. Ale ją słysząc gdzieindziej niż w Neapolu, zamiast przyjemnego wspomnienia, gniewałam się tylko; tak jak widząc mazura, przez baletniczki na teatrach w Rzymie i Wene-cyi tańcowanego, odwracałam oczy. W przejściu właśnie minorowych najpiękniejszych tonów, gdzie żaden Neapolitanin, jak gdyby dziś z konserwatoryum wychodził, nigdy nie chybi, inni zwykle fałszują, tak jak południowe kroki fałszują mazurowy nasz akcent, i z pięknego (ula mnie przynajmniój) tańca, nieznośną robią karykaturę.
Pierwszej w Neapolu nocy (tak odmiennej od poprzednićj na okręcie przebytej) śpiów ten ulotny, zbliżający się czasem pod same okna, potem oddalający się i ginący w przestrzeni, w ciągiem mię trzymał zachwyceniu, całodniowe marzenia mile kołysał, i nowym je osłaniał urokiem. Nie potrafiłabym ręczyć czy spałam, czy mi na jawie snuły się bezustannie magiczne Neapolu obrazy; pićrwsze jego okazanie się zdumionemu oku, ognisty zachód słońca, tarantella, Wezuwiusz, człowiek w ogniu skaczący w morze, czarnych lazzaronich grona, kalessino wezwał lecące, złota lektyka i pogrzeb, paryzkie Toledo i t. d. Wiem