09
biedny wówczas jeszcze walczył. Moje tylko serce przeczuwało jaki będzie tćj walki koniec; ale nikt jeszcze, może i on sam me wiedz ał co się w jego działo. Po tóm ściśnięciu ręki, nowym ogarnion obłędem, pobiegł do kościoła, padł, modlił się i płakał. Ona była renegatką; do nowój jakiejś przystała sekty, nową głosiła religią, on pełen pobożności, gorący katolik. Eocbać ją było grzechem; ou to rozumiał, czuł, w tern cała moja spoczywała nadzieja. Ale miłość jakiejże nie obali zapory, jakiej nie przeskoczy przepaści? Ta przepaść jaką zgwałcona wiara—a cóż świętszego od wiary?—otwarła między ich duszami, jakby czarownóm dmuchnięciem nietylko w jednej chwili znikła, ale owszem zbliżyła ich, połączyła, a dla mnie grobowa wybiła godzina!. . . O! każdą ja godzinę dnia tego pamiętam, każdą minutę jego!
Byłato właśnie dziesiąta, kiedy pani z katedry poszła do S. Stefana. Edward, odprowadziwszy wzrokiem myśliwski orszak póki tylko widzieć go było, porwał się późnićj za czoło, i tak jakiś czas w najgłębszem był zadumaniu; kilka razy bolesny jęk z piersi mu się wydobył, nareszcie wstał i prędkim krokiem poszedł także do S. Stefana na mszę. Ja za nim powlekłam się zcicha, by uchwycić każdą jego myśl, każde tchnienie, by się przypatrzyć tćj walce, którój ja nieszczęśliwa miałam paść ofiarą! Pani po mszy wyszłaś, a on pozostał, nic o mszy, o świecie, o Bogu nic wiedział, bo iuż jego Bogiem była hrabina Egerya.
Gdy wybiła jedenasta, kościół zamknąć miano; zakrystyan przyszedł go prosić, zęby ustąpił. On się porwał jakby z gorączkowego snu przebudzony, twarz mu ogniem płonęła, oczy w niebo wzniesione trzymał; przy drzwiach umyślnie pod jego nasunęłam się kroki. On mię potrącił, ale nie spojrzał na mnie, nie widział. . . poszedł dalćj. Ja dopićro w jego pokoju go do~ gnałam, a załamawszy ręce stanęłam przed nim, i zaczęłam go po imieniu jak niegdyś bywało wołać, a gdy mnie nic nic odpowiadał, zapytałam go: „Edwardzie! co się z tobą stało!” — Co się ze inną stało? powtórzył. Nie pytaj mnie, Andzolino, tybyś tego nie zrozumiała. Na mnie wyższe, nadziemskie zawołały głosy, do wyższych wołają mnie przeznaczeń, do niebiańskiej przeznaczają missyi! Ja ją mam nawrócić, mam tę zbłąkaną owiecz-