2
wne części d/ielą, które zowią najwyższem. średniemi i nizkie-mi, dzieląc je jeszcze na drobniejsze gałęzie.
Jedną z tych gałęzi, która się w Austryi oniemal u bram Wiednia zaczyna i ku Lombardyi przez Tyrol wyciąga, przed kilką poznałam laty (1). Teraz drugi z podziału Alp najwyższych od-szezep w południowej Francyi spotkałam.
fjm, niedaleko Grenobli, jest miejsce dzikie, pustynią (le dósert) nazwane; jest ono teraz wielu podróżujących celem. Tam bowiem przed laty, człowiek szlachetnej duszy a wyższych zdolności, nie mogąc znieść zawistnego uczucia, jakie ta ostatnia własność zwykła rodzić wświecie, skrył się przed światem i zawiścią jego; wyrzekając się dostatków, zaszczytów, dostojeństw, uciekł od ludzi, by im za nienawiść nie odpłacić nienawiścią, by sam na sam z Bogiem miłosierdzia, nauczyć się od Niego zapominać i przebaczać.... Teraz tego człowieka czczą między Świętami.
Niegdyś—gdy jeszcze ostatnie tchni mie trubadorowo-roman-tycznych czasów w powietrzu woniały —• każdy zbliżając się do Prowancyi, biegł do Vokluzy składać hołdy Petrarce. Teraz, inny nastał wiek, inne wyobrażenia. Umysł i dusza czego innpgo niż jęków miłosnych szukają. Vokluza zestarzała; uroki jćj zwiędły; każdy, co jeszcze dawną wiedziony rutyną zajrzał teraz do nićj, żałuje swej podróży. Dzi^ wszyscy spieszą do klasztoru Kartuzów, by unosić się nad pięknością dzikiej pustyni Świętego Brunona.
I ja tćż od tej świętobliwćj pielgrzymki mojg południową zaczęłam podróż.
Kto zwiedzał paryzkie muzeum w Luwrze, musi umićć na pamięć żyiie Świętego Brunona, pędzlem Lesuera uwiecznione.
Urodzony w Kolonii, ze znakomitego szczepu, w Paryżu i Re-ims pobierał nauk., a w nich się odznaczał. Osiągłszy późnićj wysokie kościoła dostojeństwa, otoczony znaczenia blaskiem, tyle wpośród niego nawet doznał od świata dotkliwych dla duszy boleści, iż zarzekając się na zawsze wszelkich zaszczytów, skrył s<ę przez memi i ich bałwochwalczemi czcicielami.
(1) Ob Miasta, Góry i Doliny. Tom II, str. 119,