134
mich pni drzew wyżłobić czółna. Jeden ogień jest w stanie odstraszyć zajadłe zwierzęta drapieżne pustyni i lasu, lwa afrykańskiego, aziatyckiego tygrysa i amerykańskiego jaguara od napaści. Przy ogniu hartowali ludzie pierwotnych czasów swą broń grabą, i ostrza swych dzid drewnianych. Ogień, ogarniający cały step, musiał myśliwskim pokoleniom Australii, połuaniowej Afryki, jako też i Ameryki w braku wyuczonych do tego psów napędzać zwierzynę. Szczątki węgla drzewnego i popiołu znaleziono nietylko w jaskini Perigordz-ldej]), ale i, co ważniejsza, przy źródle Schussen pomiędzy narzędziami z rogu renifera, należącemi jeszcze do okresu północno europejskich lodowców 2).
Eozważając, jakim sposobem człowiek mógł po raz pierwszy przyjść w posiadanie ognia, nasuwa się najprzód ta myśl, że on go jako dar z nieba otrzymał w postaci piorunu, który drzewo zapalił. Aby zaś ogień do siebie przykuć, jako towarzysza użytecznego, na to trzeba było znajomości tych wszystkich celów, do których go człowiek dopiero zdolnym uczynić musi. Nim go przechować się dało, trzeba było pierwćj z jego użyciem się oswoić. Jeżeli ze spostrzeżeń tych osób, co ludy w stanie półdzikim podpatrzeć zdołali, da się jakikolwiek wyprowadzić wmosek, to musimy przypuścić, że człowiek, żyjący wr nieznanej nam dotąd przeszłości, byłby się każdą rażą z przerażeniem największym od widoku płonącego drzewa odwrócił, widząc palący grom wypadający z błyskiem z groźnej Chmury. Największe więc prawdopodobieństwo przemawia za tern przypuszczeniem, że w sąsiedztwie wylewów lawy z wulkanów człowiek najprzód z dobrodziejstwem ognia się obznajomił 3). Jeszcze w 20 lat po wybuchu wulkanu Zo-rulla, zdołano w szczelinach jego hornitos czyli drobniutkich kraterów, zapalić drzazgi, jak Aleks. Humboldt donosi 4). Przez całe ćwierć wieku dostarczała zatem lawa człowiekowi możność zaopatrzenia się w ogień zawsze na nowo. Na dnie zaś wielu kraterów, jak np. wulkanów Hawai, albo też w t. n. piekle w Massaya, kipiała lawa przez wiele wieków bez przestanku. Nie brak nadto w wielu okolicach t. z. źródeł ogniowych, t. j. studni, wyziewających zapalne gazy, mianowicie węglo-wodor. Przypominamy podobne zjawiska
1) Zob. powyżej str. 38.
2) Zob. powyżej str. 42.
3) Charles Darw'n, Die Ab*tammun| des Å‚lenschen, T. I, str. 44. i) Kosmos T. IV. str. 394 i 341.