chylnych warunkach postawionych przestrzeniach pierwsze zarodki żeglugi spotykamy. Kto zna podróże na cichym oceanie od czasów Schoten’a i Le M a i r e’a aż do Wilkes’a i późniejszych od niego, ten przywykł do widoku snujących się w koło europejskich statków łodzi, napełnionych ciekawemi i natrętnemi krajowcami tamtych ziem, jako niezbędnego tła owych wodnych przestworów; na pewnych nawet bardziej sprzyjających miejscowościach południowego oceanu widzi się nieraz wtedy, gdy lądu jeszcze oko dosięgnąć nie zdoła, migające się w dali rogożowe żagle polynezkich żeglarzy. \V sprawozdaniach tych co Amerykę odkryli, napotyka się natomiast baidzo rzadko wzmiankę o takich wypadkach, w którychby Europejczycy krajowców tamtych ziem na morzu, nawet blisko brzegów byli spotykali, a najznakomitsze z nich przytoczyliśmy powyżej sami. Postęp stosunkowo bardzo mały w sztuce żeglarskiej mieszkańców Ameryki wypadałoby może braków i śródziemnego morza, lub też takiego ukształtowania ziemi, jak na naszym północnym morzu, przypisać. W Ameryce rozwijał się jednak ród ludzki o wiele powolniej niż w starym świecie. Gdybyśmy całą zdobycz w dziedzinie kultury owych dwóch kulturowych narodów w Ameryce, t. j. Mexikańczyków i Peru-wiańczyków razem tak zebrali z sobą i zestawili, jak gdyby ją razem a nie oddzielnie znaleziono, toby nawet w takiem zebraniu nie wytworzyła takiego obrazu cywilizacyi, jaki nam Egypt w czasie panowania IY dynastyi przedstawia, najdawniejszej, po której nam pomniki pozostały. Innemi słowy, amerykańska ludność nie dosięgła nawet w czasach najświetniejszego swego rozwoju, około roku 1492, owó; dojrzałości, jaką posiadał najwyżej uobyczajony lud starego świata na 3000 lat przed Chrystusem. Przypuśćmy jednak w myśli, żeby na 3000 lat przed Chrystusem żeglarze z Ameryki na statkach krytych i z kompasem w ręku do Europy byli dotarli, toby z pewnością nie byli na północnych brzegach naszej części ziemi lepszych żeglarzy od Eskimosów i Koloszów lub Thlinkitów w północnój Ameryce zastali, a na śródziemnśm morzu nie byliby z pewnością jeszcze spotkali fe-nickich okrętów, tylko takie same galary może z kupcami, jakie Yu-kateki do Honduras wysełali, albo też karibijskie żaglowe pirogui, z mało azyjatyckiemi morskiemi rozbójnikami, z pierwszój księgi Tukidydesa, na pokładzie.