jako równoważą, nieschludność nie do opisania; nigdy się nie myją, brud na niob narasta i odpada kawałami, chyba że przypadkowo przy przejściu przez rzekę zostaje spłukany, a powtóre żarłoczność niesłychana i niemn iarkowanie w użyciu napojów 1 b środków odurzający clą Ściągając pasem żołądek mogą zadziwiająco długo głód znosić; lecz gdy się sposobność nadarzy są w stanie góry mięsa pochłonąć, płożyć się na boku, przespać parę godzin, i z przerażeniem otaczających napowrót biesiadę rozpocząć.
Luk i strzała stanowią broń narodową Buszmana i on jeden z wszystkich pokoleń afrykańskich umie ją zrobić silną a strzałę jadem skutecznym zatruć. On się nie lęka grozy przyrody i patrzy jej śmiało w oczy, bo wśród niej wyrósł. Kiedy Murzyn zabobonnego przestrachu na widok węża doznaje i wszędzie bojażliwie go unika, Buszmann widzi w nim dobrotliwy dar przyrody, z którego mu trzeba korzystać. Najjadowitszego węża [Ncąfa Haye) drażni on do największej wściekłoścp aby jak najwięcej jadu wydzielił, a potem go chwyta, zabija i jadu mgo używa do sporządzenia przez pomięszanie z in-nemi sokami trucizny, którą strzały napawa. Kształt tych strzał jest bardzo rozmaity, lecz zawsze tak obliczony, aby jad jak najdłużej w nich dał się przechować bez rozłożenia, ’ aby jej nie było łatwo z ciała wyciągnąć, gdyż tylko tym sposobem zapewnia on sofcie skuteczność strzału. Przy napaści wtyka strzały w opaskę na głowie, końcami w górę, tworząc tym sposobem niejako wieniec groźny na niej, będący przestrachem dla nieprzyjaciela a jemu ułatwiający strzał, tak że co dwie sekundy strzałę puścić jest w stanie. Gdy jednak z pewnością do celu chce nią trafić, musi do nieprzyjaciela lub zwierzęcia najmniej na 60 kroków podejść. Pod lwa skrada on się nawet tak blizko, gdy tenże nażarłszy się śpi. że mu jest w stanie narzucić na łeb silną siatkę, aby go oślepić, gdy tymczasem towarzysz zatruteini strzałami go rani. Jeżeli braki-większej zwierzyny, na pokarm, to Buszman nie gardzi i jaszczurką, wężem, szarańczą, mrówką i t. p. i pochłania je często zaledwie cokolwiek opieczone, bez wszelkiego przygotowania, wraz z skórą wnętrznościami. I oo do mieszkania nie są oni zbyt wybredni, Jaskinia we wzgórzu, jama w ogrzanem piasku, buda z chrustu i liścia jest dla nich miejscem spoczynku wy-starcząiącem.
Co do ich wyobrażeń religijnych nic dotąd nie wiadomo; zdaje się jednak, że bez guseł, zabobonowi czarowników i oni się nie obchodzą, chociaż te wszystkie wyobrażenia nie są prawdopodobnie samodzielnym wytworem twórczego ich ducha, jak raczej od sąsiednich lu-
35*