109
bez pomocy rodzicom lub piastunów, udaje się nakoniec nauczyć je, że jedną z tych głosek ma używać do wołania na ojca a drugą na matkę. Miesiące a nawet lata całe przechodzą, nim w końcu pozna, że mama i tata lub papa nie są imiona własne, lecz dla wszystkich dzieci mają znaczenie karmieieli i opiekunów. Dopiśro później, przy dojrzałości dochodzi dziecko dalój do tego pojęcia, że owe nazwy należą się rodzicom jako rodzicielom, a do poznania prawdziwej i pełnej ich treści dochodzą nawet dorośli dopiero wtedy, gdy sami pociechy i trosk ojca i matki skosztują. Ten postęp rozwoju w pierwszych latach życia jest chociaż nie ze wszystkiem, to bardzo podobnem do pierwszych wysiłków mowy naszego rodu 1).
O bogactwie języka stanowi zawsze potrzeba udzielenia się drugim, a ta nie musiała być wielką w pierwszych początkach rozwoju naszego rodu. Anglicy chełpią się bogacwcem 100,000 wyrazów, ich wieśniacy mają s:ę jednak tylko 300 zadawalniać. Pewien duchowny utrzymuje, iż w jego parafii na jednój z wysp fryzyjskich pewien wyrobnik więcej nie używał. Człowiek średniego wykształcenia, — mówi Kleinpaul 2)—rozporządza 3-4000, znakomity mówca dc 10,000 najrozmaitszych wyrazów, a w zakładach dla głuchoniemych w Berlinie używa się do 5000 rozmaitych znaków. Że z potrzebą wyrażenia swych myśli i ilość słów wzrasta, dowodzą tego liczbowniki, które u dzikich plemion nie przechodzą dwudziestu. Aleks. Humboldt pierwszy odniósł powstanie licz.b o 5, 10 i 20 jednostkach do ilości palców na rękach i nogach, tak, że mając po 6 palców na rękach bylibyśmy doszli do liczenia na dwunastki 3). Pomimo to są i tutaj wyjątki, mianowicie u pewnego australijskiego pokolenia, które tylko dwóch liczbowników używa. I tak na 1 mówi netat, na 2 naes, na 3 naes-netat, na 4 naes-naes, na 5 naes naes netat, na 6 naes-naes-naes
xi Zdanie to, że mowa ludzka w taki sam sposób pierwotnie się tworzyła? w jaki ją obecnie wszystkie dzieci zawsze na nowo odtwarzają, popiera Reinisch (Leo—Der einheitliche Ursprung der Sprachen der alten Welt. Wien 1873. T. I, str. 36), bardzo ścisłemi i na językach afrykańskich Teda opartemi poszukiwaniami. On twierdzi, że najprzód człowiek zaczął wymawiać głoski zębowe, tak jak to i dzieci robią, a dopiero potem przeszedł do gardłowych i podniebieniom ych, czyli językowych i że przy dalszym rozwoju zębowe w garułowe i językowe przechodzą, .ale nigdy odwrotnie. P. T.
3) Zeitschr. f. Yolkerpsyoh. u. &prachwiss. Berlin 1869. T. IV, str. 351.
3) A. v. H umb oldts Leber, v. Carl Bruhns. T. Iii, str. 9.