563
nie spodziewamy się wcale żadnej z tych wielkich niespodzianek z wyjątkiem nowych jezior i większych wodnych obszarów w krainie pod-równikowej, gdzie właściwe międzyzwrotnikowe deszcze padać muszą, a kotliny wielkie ten nadmiar po większej części w sobie chłonąć i wstrzymywać, gdyż inaczej widnielibyśmy nierównie większe rzeki aniżeli obecnie znane, zdążające ku morzu.
Niedostępność jest cechą zasadmczą afrykańskiego lądu. Poziome jego obrysy tak są niezgrabnie przykrojone, że niema ani półwyspów ani kątów wystających i wklęsłości. Przylądek na wschodnim brzegu pod Dszardhafun, przylądek korzeni wonnych, jak się w starej geografii nazywa, stanowi jedyny półwysep, zatoka rozwarta Gwinej-ska jedyną nadoceańską zatokę a obie płytkie syrty jedyne większe załamy wybrzeży Afryki.
Nie dość że ten obrys morskich brzegów nie jest wielce pomyślny, lecz nie ma i rzek ułatwiających taki dostęp, jak np. rzeka Amazonek w Ameryce. Jako drogi ruchu społecznego i kupieckiego mają wszystkie rzeki Afryki, nie wyjąwszy nawet Nilu, bardzo małe znaczenie. Niger przepływa przez kraje gęsto zaludnione, a jednak nie oży-w.a go żadna znaczniejsza żegluga. Ztąd też nie ma ludu w innych częściach świata, któryby pod względem ruchu żeglarskiego stał tak nizko, jak ludy Afrykańskie. Murzyni Kr u znad wybrzeża zbożowego ziarna są też jedynym ludem, zdolnym do żeglugi i najmującym się chętnie na europejskie okręta za majtków. Rzeka drugiego nawet rzędu jest już w Afryce południowej wystarczającą do uchronienia się od nacisku wroga. Hordy znakomitego wmjownika Mosilikatse nie zapuszczają się dalej, jak do prawego czyli południowego brzegu rzeki Zambesi, gdyż nie mogą nawet pomyśleć o jej przekroczeniu. Ponieważ we wszystkich rzekach Afryki, z wyjątkiem północy i południowymi krańców, krokodyle się znajdują, wfięc należałoby przypuścić, że we wszystkich ludniejszych miejscowościach muszą istnieć promy do przewożenia. Lecz fe to oczekiwanie jest zwodniczem. ,Afrykańczyk zgodził się łatwiej na pobudowanie mostów. , Czy za czasów Cezara lub Tacyta i w środkowój Europie istniały mosty nie rzymskiego pochodzenia, jest bardzo wątpliwem. W Afryce są one zjawiskiem po-wszeehnem. ŻeLivingston o nich często wspomma przy opisach swój podróży, nie powinno nas dziwić, gdyż on przechodził przez obszary ludów wyżej uzdolnionych, lecz znajdujemy je nawet u pokoleń murzyńskich nad brzegami bocznych rzek białego Nilu, stojących za-
36*