278 Czystka: pojawia się Beria, 1938-1939
Ormianin, który w 1920 roku wstąpił do CzK i pisywał sztuki pod pseudonimem Wsiewołod Rok, wystawiane następnie na moskiewskich scenach, znał Berię od czasu, gdy studiowali razem na politechnice w Baku. Beria, który podobnie jak Stalin nadawał wszystkim przydomki, nazywał go „Teoretykiem”. Był też zdeklasowany gruziński książę (choć arystokratów jest w Gruzji pod dostatkiem), Szałwa Cereteli, dawny carski oficer i członek antybolszewickiego Legionu Gruzińskiego, który roztaczał wokół siebie aurę staroświeckiego dżentelmena, ale, oprócz innych obowiązków w Wydziale Specjalnym NKWD, pełnił funkcję prywatnego zabójcy Berii. Był wreszcie obwieszony biżuterią 150-kilogramowy olbrzym - najgorszy człowiek, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi - Bogdan Kobułow. Ów zwalisty Gruzin z mętnymi brązowymi oczami i tłustą twarzą człowieka, który lubi dobrze żyć [...], owłosionymi rękami, krótkimi pałąkowatymi nogami i wypielęgnowanym wąsem był jednym z tych zwyrodniałych oprawców, którzy czuliby się tak samo dobrze w Gestapo, jak w NKWD. Ze względu na pękatą sylwetkę Beria nazywał go „Samowarem”.
Kiedy Kobułow bił swoje ofiary, używał pięści, morderczej przy jego słoniowej wadze, i ulubionej metalowej pałki. Zakładał podsłuch palatynom na polecenie Stalina, ale z powodu śmiesznego akcentu był też nadwornym błaznem, zastępując w tej roli rozstrzelanego Paukera. Niebawem dowiódł swojej użyteczności: kiedy Beria prowadził przesłuchanie w swoim gabinecie, więzień rzucił się na niego. Kobułow z dumą opowiadał, co stało się później: „Kiedy zobaczyłem szefa na podłodze, skoczyłem na gościa i skręciłem mu kark gołymi rękami”. Ale nawet ten sadysta czuł, że wykonuje paskudną robotę, ponieważ często odwiedzał matkę i wypłakiwał się przed nią jak przerośnięte gruzińskie dziecko: „Mamo, mamo, co my robimy? Pewnego dnia zapłacę za to”.
Przybycie tych malowniczych, dumnych Gruzinów, wśród których byli nawet skazani przez sąd mordercy, musiało wyglądać jak wjazd Pancho Yilli i jego banditos do pogranicznego miasteczka w jednym z ulubionych westernów Berii. Stalin zdołał później odesłać kilku z nich do domu, zastępując ich Rosjanami, choć sam pozostałw znacznej mierze Gruzinem. Ludzie Berii nadali otoczeniu Stalina charakterystyczny kaukaski posmak. W dniu oficjalnej nominacji Berii Stalin i Mołotow podpisali listy zawierające 3176 nazwisk osób przeznaczonych do rozstrzelania, byli więc bardzo zajęci.
Wieczorem Beria zjawił się w Lefortowie, by przesłuchać marszałka Blu-chera w asyście „Teoretyka” Mierkułowa, „Samowara” Kobułowa i swego głównego śledczego, Borisa Rodosa, który pracował nad marszałkiem z takim zapałem, że ten wołał: „Stalinie, czy słyszysz, co oni ze mną robią?”.