Teheran: Roosevelt i Stalin 469
- Czy Brytyjczycy naprawdę wierzą w „Overlord”, czy tylko tak mówicie, żeby uspokoić Rosjan? - Kiedy się dowiedział, że sojusznicy nie doszli jeszcze do porozumienia w kwestii dowódcy, burknął: - A zatem nic nie wyjdzie z tych operacji.
Związek Radziecki próbował rządów kolegialnych i przekonał się, że nie tędy droga. Decyzje musi podejmować jeden człowiek. Wreszcie, kiedy Churchill nie podał konkretnej daty, Stalin poderwał się na nogi i powiedział, zwracając się do Mołotowa i Woroszyłowa:
- Tracimy tylko czas. Mamy mnóstwo do zrobienia na froncie.
Rooseveltowi udało się wylać olej na wzburzone wody.
Tego wieczoru wypadała kolej Stalina, by wydać bankiet w zwykłym radzieckim stylu, z „niewiarygodną ilością jedzenia”. Rosły rosyjski „kelner” w białej kurtce stał za krzesłem Wierchownego przez cały posiłek.1 Stalin „pił niewiele”, ale z upodobaniem wbijał szpilki Churchillowi, z czego Roosevelt zdawał się czerpać uwłaczającą jego godności przyjemność. Stalin zadrwił, iż cieszy się, że Churchill nie jest „liberałem”, tą najbardziej odrażającą kreaturą w bolszewickim słowniku, ale później postanowił wypróbować jego surowość, wtrącając żartem, iż po wojnie należałoby rozstrzelać 50 000, a może nawet 100 000 niemieckich oficerów. Churchill wpadł w furię. Odsuwając kieliszek, aż brandy rozlała się po stole, warknął:
- Takie podejście jest sprzeczne z brytyjskim poczuciem sprawiedliwości. Brytyjski Parlament i opinia publiczna nigdy nie zaakceptują egzekucji uczciwych ludzi, którzy walczyli za swój kraj.
Roosevelt zażartował, że byłby gotów pójść na kompromis: 49 000 w zupełności wystarczy. Lekkomyślny syn prezydenta, Elliott Roosevelt, który również był obecny, podniósł się chwiejnie na nogi i powiedział: czy 50 000 nie polegnie i tak na wojnie?
- Twoje zdrowie, Elliott! - Stalin trącił się z nim kieliszkiem.
Ale Churchill wrzasnął na syna Roosevelta:
- Czy chcesz zepsuć stosunki pomiędzy sojusznikami? Jak śmiesz!2
Ruszył ku drzwiom, ale kiedy do nich dotarł, czyjeś ręce klepnęły go
„z tyłu w ramię i okazało się, że to Stalin z Mołotowem u boku, obaj uśmiechali się szeroko i zapewniali mnie skwapliwie, że to był tylko żart [...]. Stalin
Amerykanie sądzili, że to starszy kelner i pod koniec konferencji zamierzali ofiarować mu trochę papierosów, gdy nagle zobaczyli go w mundurze generała majora NKWD.
Stalin celowo zaprosił Elliotta na kolację. Może wyczuwał w nim podobieństwo do własnego marnotrawnego syna Wasilija. Obaj byli pilotami i aroganckimi pijakami, zastraszonymi i zdominowanymi przez sławnych ojców. Obaj wykorzystywali nazwisko rodowe i przynosili wstyd ojcom. Obaj zawierali nieudane małżeństwa i porzucali swoje żony. Zapewne nie ma większego przekleństwa niż wielki ojciec.