374 Wojna: nieudolny geniusz, 1941-1942
Czy Stalin naprawdę przeżył załamanie nerwowe, czy po prostu grał komedię? Motywy, jakimi kierował się ten utalentowany aktor sceny politycznej, nigdy nie były jednoznaczne. Z pewnością miał powody, aby się załamać: był przygnębiony i wyczerpany. Zdarzało się to już wcześniej: przeżywał podobne chwile po śmierci Nadii i podczas wojny z Finlandią. Jego załamanie było zrozumiałą reakcją na fatalny brak wyczucia zamiarów Hitlera, błąd, którego nie mógł ukryć przed swymi dworzanami: nieustannie słyszeli, jak ich zapewniał, że w 1941 roku nie dojdzie do inwazji. Ale była też inna przyczyna: katastrofa militarna ujawniła szkody, jakie wyrządził, dokonując czystki w korpusie oficerskim, i jego nieudolność jako dowódcy. Król był nagi. Tylko dyktator, który zamordował wszystkich potencjalnych rywali, mógł to przetrwać. W każdym innym systemie spowodowałoby to zmianę władzy, ale tutaj nie wchodziło w rachubę.
Ale Mołotow i Mikojan mieli rację: było to również przedstawienie „dla efektu”. Zrzeczenie się władzy to wypróbowany wybieg, stosowany z dobrym skutkiem od czasów Achillesa i Aleksandra Wielkiego. Składając rezygnację, Stalin doprowadził do tego, iż Politbiuro dokonało jego reelekcji, co przyniosło tę dodatkową korzyść, że pozwoliło postawić „grubą kreskę” pod wszystkimi wcześniejszymi błędami. Zostały mu wybaczone: Stalin znów cieszył się naszym poparciem - napisał ironicznie Mikojan. Było to więc załamanie i polityczne odrodzenie.
„Byliśmy świadkami chwili słabości Stalina - powiedział później Beria. - Iosif Wissarionowicz nigdy nam tego nie wybaczy”. Mikojan wiedział, co robi, chowając się za plecami towarzyszy.
* * *
Następnego popołudnia Stalin znów zjawił się w swoim gabinecie, „nowy człowiek” przeznaczony do roli wodza naczelnego, do której, jak uważał, miał specjalne predyspozycje. 1 lipca gazety ogłosiły, że Stalin został przewodniczącym Państwowego Komitetu Obrony, GKO. Niebawem mianował Timoszenkę dowódcą Frontu Zachodniego broniącego Moskwy: 19 lipca Stalin objął funkcję Ludowego Komisarza Obrony, a 8 sierpnia Najwyższego Naczelnego Dowódcy: od tej pory generałowie nazywali go Wierchownym. 16 lipca przywrócił zniesiony po wojnie z Finlandią system podwójnego dowodzenia, przydzielając dowódcom wojskowym znienawidzonych w armii komisarzy politycznych. Pod przewodem Mechlisa mieli prowadzić „bezlitosną walkę z tchórzami, panikarzami i dezerterami”, ale ci zarozumiali dyletanci często przejmowali rzeczywiste dowodzenie, tak jak ich zwierzchnik. Ludowy Komisariat Obrony - napisał Chruszczów - przypominał sforę