426 Wojna: nieudolny geniusz, 1941-1942
Zatelefonował Wasilewski i zaczął składać meldunek, lecz Stalin przerwał mu:
- Co z nimi, nie rozumieją, że jeśli oddamy Stalingrad, to południe kraju zostanie odcięte od reszty i prawdopodobnie nie zdołamy go obronić? Czy nie rozumieją, że to katastrofa nie tylko dla Stalingradu?! Stracić główną drogę wodną, a niebawem i ropę?!
Ale miasto miało nie tylko strategiczne znaczenie: Stalingrad nosił jego imię, ponieważ odegrał kształtującą rolę w jego życiu. Tam, w Carycynie w 1918 roku, nabrał wiary w siebie jako człowieka czynu, nauczył się posługiwać terrorem, zyskał zaufanie Lenina i nienawiść Trockiego. Pod „Czerwonym Verdun” spotkał swoich przyjaciół, od Woroszyłowa do Budionnego, i zawarł małżeństwo z Nadią.
- Myślę, że są jeszcze szanse na utrzymanie miasta - odparł ostrożnie Wasilewski. Stalin zatelefonował do Żukowa i zarządził kontratak:
- Wszelka zwłoka jest niedopuszczalna.
Kiedy Żuków zameldował, że będzie zwłoka, Stalin zadrwił:
- Wydaje wam się, że przeciwnik będzie czekał, aż się rozruszacie?
O świcie Rosjanie zaatakowali ponownie - ale poczynili ograniczone postępy. Niemcy prawie zajęli miasto, lecz drogę zagradzała im jeszcze jedna przeszkoda: 62 Armia pod dowództwem generała Wasilija Czujkowa, ostrzyżonego najeża, z zadartym nosem i złotymi zębami. Armia, okopana na zachodnim brzegu Wołgi, walczyła wśród ruin apokaliptycznego krajobrazu przemysłowego, a zaopatrywano ją łodziami przepływającymi płonącą Wołgę, w której wodach odbijało się przeznaczenie Rosji. Męstwo, szlachetność, rozpacz i zaciekłość tych zmagań opisał Wasilij Grossman w powieści Życie i los. Żołnierze walczyli bronią nowoczesną i archaiczną, karabinami snajperskimi i granatami, saperkami, rurami i gołymi rękami, umierając, aby zyskać na czasie.
- Krew - mawiał Czujkow - to czas.
Niemal cała uwaga Stalina koncentrowała się na tej najbardziej zaciętej bitwie, jaką kiedykolwiek stoczono: bezpośrednimi przełożonymi Czujkowa byli generał Andriej Jerjomienko i komisarz Chruszczów, który wrócił do łask, lecz sprawa była zbyt poważna, aby pozostawić ją wyłącznie im. Stalin osobiście nadzorował front, Żuków i Wasilewski sprawowali dowództwo, a Malenkow działał jako jego osobisty szpieg. We trójkę zjawili się w ziemiance Jerjomienki. „Zauważyłem, że Wasilewski i Malenkow szepczą między sobą - wspominał Chruszczów - przygotowuj ąc się do zadenuncjowania kogoś”. Malenkow wezwał oficerów na odprawę. Stawili się w ziemiance, gdzie zastali „niskiego mężczyznę o nalanej, opuchniętej twarzy” obok Żukowa i Jerjomienki. Podczas odprawy Malenkow zwrócił się